cytaty z książki "Czterdzieści dusz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ostrożnie, by nie zadeptać śladów, ruszył do przodu. Ojciec dyrektor wielokrotnie wytykał mu gorącą głowę, przez co zamiast dwa razy pomyśleć, od razu brał się do działania. Teraz nie popełni tego błędu. Nie wywoła rabanu z powodu głupiego żartu któregoś z księży. Najpierw upewni się, że naprawdę stało się coś poważnego.
Minęło raptem pół godziny, odkąd wysiadła z pociągu na Dworcu Centralnym, a już wiedziała, że nie polubią się z Warszawą. Było tu zdecydowanie za głośno i za ciasno.
Żałował podjętej decyzji. Gdyby mógł cofnąć czas, wybrałby innego kandydata. Zamiast serca posłuchałby rozumu, nawet jeśli wiązałoby się to z przyznaniem racji mecenasowi Żarskiemu.
Widok klasztoru utwierdził go w przekonaniu, że popełnił błąd. Stare mury, oddalone od najbliższych zabudowań o kilka kilometrów, otoczone białą pustką i lasem, to nie było odpowiednie miejsce dla policjantki.
Mury wznosiły się na wysokość kilku pięter, zwieńczone spiczastym dachem i kilkoma wieżyczkami.
Nawet drzewa wyciągające do nieba bezlistne gałęzie sprawiały wrażenie, jakby modliły się, by je stąd zabrać. To posępne miejsce łypało nienawistnie na przyjezdnych.
Oboje śledzili wzrokiem pędzący pojazd. Po kilku sekundach Bugajski rozpoznał markę. Znaczek BMW wywołał uśmiech politowania na jego twarzy. Czasy się zmieniły, wszystko poszło naprzód, ale amatorzy lądowania na przydrożnych drzewach wciąż uparcie wybierali samochody tego samego producenta.
Policjantka nie dosłyszała odpowiedzi. Miała wrażenie, że z samochodu wyszła tylko jej dusza, a ciało wracało z nadinspektorem do Warszawy, by później złapać nocny pociąg do Torunia. Pierwszy raz ktoś ją tak zignorował.
Oddaliwszy się od noża, poczuł się znacznie pewniej. Wielokrotnie zastanawiało go, dlaczego w obecności ukochanego ostrza zaczynał nagle tracić panowanie nad sobą. Nie widział w tym najmniejszego sensu.
Tak jak księżyc potrzebował wiatru, by pozbyć się ograniczających go chmur, tak on potrzebował wsparcia.
Uwielbiał moment, kiedy zyskiwał pewność, że wygra sprawę. Zazwyczaj chodziło o dotarcie do ofiary lub jej bliskich, wyczucie ich potrzeb i zaproponowanie zadośćuczynienia za wycofanie oskarżeń wobec księdza. Zabawne, że te oszołomy nawet nie zdawały sobie sprawy, jak niewiele żądały.
Woźny nie pojmował, dlaczego Krzysztof pozwolił kobiecym stopom chodzić po uświęconej ziemi, ale nie śmiał kwestionować jego decyzji.
Obaj byli siebie warci. Wystarczyło, że popatrzyli sobie chwilę na młodą dupę i od razu stracili rozum.
Cholerny niewdzięcznik. Skapcaniały dziad. To on powinien zrobić sobie przerwę, a nie wmawiać mu potrzebę nabrania dystansu.
Jeśli ginie kobieta, należy podejrzewać jej męża; jeśli ofiara była dłużna komuś większą sumę pieniędzy, śledztwo trzeba zacząć od rzeczonych wierzycieli; jeśli denat miał romans z mężatką, policja puka do drzwi małżonka niewiernej kobiety.
Kiedyś czytała, że lepiej nie poznawać ulubionego pisarza czy aktora, bo zazwyczaj nie mają wiele wspólnego z wyobrażeniami na ich temat. Elokwentni, wrażliwi, obdarzeni bogatą osobowością - w rzeczywistości okazują się zapatrzonymi w siebie bucami bez szacunku dla fanów. Teraz boleśnie się przekonała, że ta sama zasada dotyczy też księży.
- Sądził ksiądz, że sami się z tym uporacie? - powtórzyła po duchownym. - Nie bardzo wiem, jak to rozumieć. Z tego, co zdążyłam się zorientować, Kościół rozwiązuje problemy poprzez zamiecenie ich pod dywan.
Obaj zarechotali.
Przyglądając się z boku, podkomisarz przypomniała sobie słowa Stokłosy, który twierdził, że szeregach policji jest co najmniej tyle samo wykolejeńców, co wśród duchownych. Im dłużej o tym myślała, tym bardziej skłonna była przyznać mu rację.
To nie Kościół ma problem, tylko ludzkość, uznała, co w najmniejszym stopniu nie poprawiło jej podłego samopoczucia. Jedyna różnica polegała na tym, że księża mieli więcej pokus i okazji do wykorzystywania swojej pozycji w społeczeństwie. Czy to jednak coś zmieniało?
Chciała wierzyć, że miejsce morderców i gwałcicieli jest w więzieniu. Prawdziwym więzieniu, a nie w udającym go klasztorze.
Wszyscy naokoło trąbią o równouprawnieniu i parytetach, ale w rzeczywistości była to tylko teoria. W pewnych kręgach wciąż dominowali mężczyźni myślący średniowiecznymi kategoriami.
Nie można wiecznie nadstawiać drugiego policzka. Może kiedyś taka postawa odnosiła skutek, ale teraz źli ludzie nie mają żadnych hamulców.
Kiedyś słyszał opowieść alpinisty, który twierdził, że najbardziej niebezpieczny etap wyprawy to zejście na dół. Wtedy już człowieka nie napędza adrenalina, bo zdobył szczyt i do umysłu wkrada się rozprężenie, za które wielu zapłaciło najwyższą cenę.
To nie Kościół ma problem, tylko ludzkość, uznała, co w najmniejszym stopniu nie poprawiło jej podłego samopoczucia. Jedyna różnica polegała na tym, że księża mieli więcej pokus i okazji do wykorzystywania swojej pozycji w społeczeństwie.
Po co ci nowe rzeczy? Po co ci wielki, paskudny samochód? Jak to ma pomóc w odnalezieniu Boga? Jak chcesz dotrzeć do zdeprawowanych księży, skoro rozpiera cię pycha i pożądanie błyskotek? Klasztor to dostrzeże. Wyczuje słabość i wykorzysta ją przeciwko tobie. Będziesz pławił się w luksusach, a twoja dusza zgnije razem z duszami innych nieszczęśników, których miałeś poprowadzić ku światłu.
Matka była w błędzie. Nie można wiecznie nadstawiać drugiego policzka. Może kiedyś taka postawa odnosiła jakiś skutek, ale teraz źli ludzie nie mają żadnych hamulców. Kiedy widzą, że nie reagujesz, pozwalają sobie na więcej. Bezkarność ich napędza, przekraczają kolejne granice, poczynają sobie coraz śmielej.
Poczuła, jak uchodzi z niej powietrze. Kiedyś czytała, że lepiej nie poznawać ulubionego pisarza czy aktora, bo zazwyczaj nie mają wiele wspólnego z wyobrażeniami na ich temat. Elokwentni, wrażliwi, obdarzeni bogatą osobowością - w rzeczywistości okazują się zapatrzonymi w siebie bucami bez szacunku dla fanów. Teraz boleśnie się przekonała, że ta zasada dotyczy też księży. Względnie łatwo jest zrezygnować z książek danego autora, ale jak zachować wiarę, jednocześnie odcinając się od wszystkiego, co jest związane z instytucją Kościoła?
Zasady są ważne, tracą jednak na znaczeniu, jeśli utrudniają niesienie pomocy.