cytaty z książki "Pułapka namiętności"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzkie serce to kruchy klejnot. Jest jak delikatny kwiat, któremu trzeba pomóc, gdy wyłania się z ziemi. To rozkosz, która nie ma sobie równych. Kiedy jednak pąk w końcu się otworzy, pojawia się to, co wcześniej było ukryte.
Patrzyliśmy sobie w oczy i czułam, że moje serce wreszcie znalazło bezpieczną przystań.
Miał nade mną władzę, gdyż łączyła nas relacja oparta na miłości i nienawiści - relacja, której nie znosiłam i od której byłam uzależniona.
Ludzkie serce to kruchy klejnot. Jest jak delikatny kwiat, któremu trzeba pomóc, gdy wyłania się z ziemi. To rozkosz, która nie ma sobie równych. Kiedy jednak pąk w końcu się otworzy, pojawia się to, co wcześniej było ukryte.
Największym darem ze wszystkich jest oddanie innemu człowiekowi tego, co kochamy.
Jesteś wszystkim, co piękne na tym świecie. Moim sposobem na zapomnienie. Moją ucieczką. Moją wolnością.
To wyzwanie, kiedy nie chcesz pokochać nawet samego siebie. O to właśnie chodzi. Nie ma w tym żadnej tajemnicy.
Dzięki uczuciom docieramy do tego, czego sobie wcześniej odmawialiśmy.
Gdybyś był moim Panem, wielbiłabym cię u twoich stóp, kiedy siedziałbyś na tym tronie. Ale jako twój Pan... Jako twój Pan czułbym się w obowiązku cię idealizować. Wielbiłbym cię.
Pomyślałam, że tak naprawdę wszyscy pragniemy, aby pamiętano nas po śmierci. Chcemy wierzyć, że nasze życie miało znaczenie.
Powiodłam palcami po grubych kamieniach, nierówno połączonych zaprawą, i pomyślałam, że te mury mają już tysiąc lat. To za nimi siedzieli więźniowie. Wyobraziłam sobie, jak spoglądają na okno w wieżyczce, bojąc się tego, co przyniesie przyszłość, i zastanawiając się, czy świat już o nich zapomniał.
Możesz mówić, że kogoś kochasz, ale to nie znaczy, że kochasz go naprawdę.
Kiedy ktoś pozostawia po sobie niezatarte wspomnienie, tak właśnie okazujemy szacunek tej osobie. Mówimy o niej jak najlepiej.
Jestem twoją karą. Ja. Tak jest. Mógłbyś mnie mieć, ale nie pozwalasz sobie na to, żeby przechodzić przez piekło. Uważasz, że zasłużyłeś na ten ból.
Ogarnęło mnie poczucie winy. Miałam wyrzuty sumienia, tak jakby ta chwila intymności z innym mężczyzną była zdradą Camerona.
Usiłowałam przepędzić tę myśl i byłam na siebie zła, że w ogóle ją do siebie dopuściłam.
Zanurzyłam się w morzu doznań. Wokół nas rozbijały się fale, a ich miarowy, uwodzicielski rytm sprawił, że się poddałam i z wygiętym grzbietem rozkoszowałam się ciepłem, które mnie wypełniło, gdy oboje zagłębiliśmy się w toni.
Stałam się źródłem rozkoszy dla dwóch niezwykle wpływowych mężczyzn. Bardziej jednak poruszyła mnie świadomość, że czerpią ze mnie także siłę i poczucie bezpieczeństwa. Byłam ich azylem i sposobem na zapomnienie.
Pokazał mi coś więcej niż cały świat. Pokazał mi, jak kochać.
Wszystkie moje myśli powędrowały do niego, do mężczyzny, który teraz sprawował nade mną kontrolę. Mężczyzny, który żądał ode mnie stuprocentowego posłuszeństwa.
Walczyłam z nimi oboma.
I, jak na ironię, nigdy nie czułam się bardziej kochana. Nie wiedziałam, co to znaczy, dopóki nie spotkałam tych dwóch mężczyzn; mężczyzn, którzy nie mogliby się bardziej różnić. Jeden twardo stąpał po ziemi, drugi był intelektualistą. Jeden miał zaburzenia emocjonalne, drugi sprawował tak silną i nieustającą emocjonalną kontrolę nad ludźmi, że wszyscy mu się podporządkowywali.
Jeździliśmy wokół lodowiska, ramię w ramię, niczym dwoje szczęśliwych kochanków. W rzeczywistości jednak tylko odwlekaliśmy ból naszego nieuchronnego rozstania, jakby nie mogąc znieść perspektywy życia osobno. Oboje odkładaliśmy na później to, co nieuniknione, gotowi na przyszłe cierpienia.
Żyj chwilą - powtarzałam sobie. -
Ciesz się każdą sekundą z nim.
Moje serce, pokiereszowane i obolałe, nadal było zdolne do miłości.
Zniknęła jednak jakaś cząstka mnie i nie potrafiłam zrozumieć dlaczego.
Nie byłam już Mią, która ileś tygodni temu stała na tym piasku, wpatrzona w bezkresny ocean. Nie marzyłam już, żeby zrobił że mnie uległą, której potrzebował. Podczas przyjęcia poznałam swój los. Dowiedziałam się, że trafię do Camerona Cole'a. Moja przyszłość potoczyła się zupełnie innym torem.
Przycisnął dłoń do mojej piersi i pochyliwszy głowę, przysunął usta do pocałunku.
Nie mogłam mu odmówić. Trzymał mnie zbyt mocno. Czułam się tak, jakby miał w garści moje serce.
Patrzyliśmy sobie w oczy i czułam, że moje serce wreszcie znalazło bezpieczną przystań.
- Mio Lauren?
- Tak?
- Bardzo cię kocham. Kocham cię, odkąd ujrzałem cię poraz pierwszy, i nigdy nie przestanę. Jesteś wszystkim, co mogłem sobie wymarzyć.
- Kocham cię, Cameron.
Jesteś pierwszą kobietą, dzięki której zapomniałem o swojej brzydocie. Ta twoja słodycz i niewinność... Twoja niewyczerpana wyrozumiałość... Dlatego jesteś idealna.
Przyłożyłam rękę do piersi, próbując zmusić się do tego, żeby przestać kochać, przestać się troszczyć i oddawać na zawołanie jak rozwiązła zdzira, którą się stałam.
Czułam, że za bardzo przejmuję się jego słowami, musiałam jednak przyznać, że zrobiły na mnie wrażenie. Moje poczucie własnej wartości zniknęło, być może bezpowrotnie, a pęknięte serce wydawało się nieuleczalnie zranione.
Powolne, miarowe pieszczoty sprawiły, że zapadłam się w sam środek nicości. Oślepiająca rozkosz zaparła mi dech w piersi.
Zadrżały mi usta, kiedy sobie przypomniałam, że to, co wydawało mi się miłością, było dla Camerona tylko sposobem na zabijanie czasu. Jego słowa nie miały znaczenia. Dla niego to była jedynie gra.
Zamrugałam wyczekująco, a moje serce przyspieszyło, jakby w poszukiwaniu schronienia.
....mogłam tylko patrzeć na niego z lękiem, że mnie nie kocha. Nienawidziłam go za ten brak miłości i nienawidziłam siebie, że tak wiele pragnę, choć na tak niewiele zasługuję.
Uczyłeś mnie odczytywać ludzi. Słyszeć prawdę między ich kłamstwami.