cytaty z książki "Księgi Jakubowe"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bóg stworzył człowieka z oczami z przodu, a nie z tyłu głowy, co znaczy, że człowiek ma się zajmować tym co będzie, a nie tym co było.
Jest czytelnik gąbka, czytelnik lejek, czytelnik cedzidło i czytelnik sito. Gąbka wchłania w siebie wszystko, jak leci, jasne jest, że potem dużo z tego pamięta, lecz nie umie wydobyć najważniejszego. Lejek - przyjmuje jednym końcem, drugim zaś wszystko, co przeczytane, z niego wylatuje. Cedzak przepuszcza wino, a zatrzymuje winny osad; ten w ogóle nie powinien czytać i lepiej, żeby zajął się rzemiosłem. Sito zaś oddziela plewy, żeby otrzymać najlepsze ziarno.
Gdyby ludzie czytali te same książki, żyliby w tym samym świecie.
Myśli trzeba kryć, zwłaszcza gdy urodziłaś się na swoje nieszczęście kobietą. Myśl tak, żeby myśleli, że ty nie myślisz. Zachowuj się tak, żeby innych zmylić. Tak musimy wszyscy robić, a kobiety w szczególności".
Jest w byciu obcym coś pociągającego, w czym się można rozsmakować, co wydaje się jak słodycz. Dobrze jest nie rozumieć języka, nie rozumieć zwyczajów, sunąć jak duch pomiędzy innymi, którzy są dalecy i nierozpoznawalni.Wtedy budzi się szczególna mądrość - umiejętność domysłu, chwytania spraw nieoczywistych. Budzą się też wówczas bystrość i przenikliwość. Człowiek, który jest obcy, zyskuje nowy punkt widzenia, staje się, chcąc nie chcąc, swoistym mędrcem. Kto nam wszystkim wmówił, że być swoim jest tak dobrze i tak wspaniale? Tylko obcy naprawdę rozumie, czym jest świat.
Być niecierpliwym to znaczy nigdy nie żyć naprawdę, a być zawsze w przyszłości, w tym co się wydarzy, ale czego przecież jeszcze nie ma.
Tak to jest, że nam nasi rodzice przypominają to, czego w sobie najbardziej nie lubimy, i w ich starzeniu się widzimy nasze liczne grzechy, myślałem, ale może to było coś więcej - czasem zdarza się, że dusze dzieci i rodziców są w istocie sobie wrogie i spotykają się w życiu, aby tę wrogość naprawić. Nie zawsze się to jednak udaje.
Coś, o czym się nie mówi, przestaje istnieć. [...] Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat. [...] Po co mówić? Gdyby chcieć się kogoś pozbyć ze świata, to nie za pomocą miecza ani ognia, ani żadnego gwałty. Trzeba o tym kimś milczeć, nigdy nie nazywać go po imieniu. W ten sposób sczeźnie na zawsze w niepamięci.
Bywa, że Bóg męczy się swoją światłością i ciszą, mdli go od nieskończoności. Wtedy, jak ogromna, wszechwrażliwa ostryga, której ciało, tak nagie i delikatne, czuje najmniejsze drganie cząsteczek światła, kurczy się w sobie i zostaje po nim trochę miejsca, gdzie od razu z zupełnie niczego pojawia się świat. Najpierw świat przypomina pleśń, jest delikatny i biały, ale rośnie szybko, pojedyncze nitki łączą się ze sobą, tworząc mocne poszycie. W końcu twardnieje i odtąd zaczyna nabierać kolorów. Towarzyszy temu niski, ledwie słyszalny dźwięk, ponura wibracja, która wprawia atomy w niespokojne drżenie. Z tego właśnie ruchu powstają cząsteczki, a potem ziarnka piasku i krople wody, które dzielą świat na pól.
- ludzie mają potężną potrzebę, żeby czuć się lepszymi od innych. Nieważne, kim są, muszą mieć kogoś, kto byłby gorszy od nich. Kto jest gorszy, kto lepszy, zależy od wielu przypadkowych cech. Ci, co mają jasne oczy, myślą z wyższością o tych ciemnookich. Ci ciemnoocy zaś patrzą z góry na jasnookich.Ci, co mieszkają pod lasem, czują jakąś wyższość nad tymi, co mieszkają nad stawami, i odwrotnie. Chłopi patrzą z wyższością na Żydów, Żydzi zaś z wyższością na chłopów. Mieszczanie czują się lepsi niż mieszkańcy wsi, a ci ze wsi traktują tych z miasta jak jakichś gorszych. Czy to nie jest spoiwem ludzkiego świata? Czy po to są nam potrzebni inni ludzie, żeby dostarczyć radości, żeśmy od nich lepsi?
Głupcem byłby ten, kto by oczekiwał, iż ludzie wciąż są tymi samymi co w przeszłości, (...) jest w nas jakaś pycha, kiedy siebie traktujemy jako niezmienną całość, jakbyśmy byli wciąż tą samą osobą - bo przecież nie jesteśmy.
Wiatr to jest wzrok umarłych, kiedy patrzą na świat stamtąd, gdzie są.
Prawdziwa mądrość to sztuka łączenia wszystkiego ze wszystkim, wtedy wyłania się właściwy kształt rzeczy.
Każde miejsce ma dwie postaci, każde miejsce jest podwójne. To, co wzniosłe jest jednocześnie upadłe. To, co miłosierne, jest jednocześnie podłe. W największej ciemności tkwi iskra najpotężniejszego światła, i odwrotnie: tam, gdzie panuje wszechobecna jasność, nasienie ciemności kryje się w pestce światła.
A są i tacy, całe mnóstwo, co nie czytają wcale, ci mają umysł uśpiony, myśli proste, zwierzęce, jak owi chłopi o pustych oczach.
Może da się porozumieć, mimo że nie zna się swoich języków ani obyczajów, ani siebie nawzajem, ani swych rzeczy i przedmiotów, ani uśmiechów, gestów dłoni czyniących znaki, niczego; więc może da się porozumieć za pomocą książek? Czy to właśnie nie jest jedyna możliwa droga? Gdyby ludzie czytali te same książki, żyliby w tym samym świecie, tymczasem żyją w innych, jak ci Chińczycy, o których pisał Kircher. A są i tacy, całe mnóstwo, co nie czytają wcale, ci mają umysł uśpiony, myśli proste, zwierzęce, jak owi chłopi o pustych oczach. Gdyby on, ksiądz, był królem, nakazałby jeden dzień pańszczyzny na czytanie przeznaczyć, cały stan chłopski zagoniłby do ksiąg i od razu inaczej wyglądałaby Rzeczpospolita.
Ludzie zawsze chcieliby, żeby było prosto. Tak albo tak. Białe albo czarne. To głupcy. Bo przecież świat zrobiony został z niezliczonych odcieni szarości [Chaja].
Łatwiej być głupim i leniwym niż złym. Ktoś, kto nosa nie wychyla poza swój zaścianek, kto święcie wierzy w to, co powie ksiądz niedouczony, kto ledwie potrafi złożyć litery i czyta tylko kalendarze, łatwo odda swój rozum wszelkim bzdurom i uprzedzeniom [...].
Aszer Rubin uważa, ze większość ludzi jest głupia i że to głupota ludzka sprowadza na świat smutek. Nie jest to grzech ani cecha, z którą się człowiek rodzi, ale zły pogląd na świat, błędna ocena tego, co widzą oczy. W rezultacie ludzie widzą wszystko osobno, każdą rzecz w oderwaniu od pozostałych. Prawdziwa mądrość to sztuka łączenia wszystkiego ze wszystkim, wtedy wyłania się prawdziwy kształt rzeczy.
Oświecenie zaczyna się wtedy, gdy człowiek traci wiarę w dobro i porządek świata. Oświecenie jest wyrazem nieufności.
(...) czy ktoś widział szczupłego biskupa? Chyba tylko jak ma tasiemca.
Abulafia, któregom studiował z zapałem, mówi, że ludzka dusza jest częścią wielkiego strumienia kosmicznego, który płynie przez wszystkie stworzenia. To jest jeden ruch, jedna siła, ale gdy rodzi się człowiek w materialnym ciele, gdy przychodzi na świat jako pojedynczy byt, owa dusza musi się oddzielić od reszty, inaczej człowiek taki nie mógłby żyć - dusza utonęłaby w Jednym, a człowiek oszalałby w kilka chwil. Dlatego dusza taka zostaje zapieczętowana, to znaczy wyciśnięte są na niej pieczęcie, które nie pozwalają jej zlać się z jednością i pozwalają działać w skończonym, ograniczonym świecie materii.
Trzeba nam umieć zachować równowagę. Jeżeli dusza będzie zbyt zachłanna, zbyt lepka, to zbyt dużo form do niej przeniknie i oddzieli ją od boskiego strumienia.
Powiedziane jest przecież: „Kto jest pełen samego siebie, nie ma w nim miejsca dla Boga”.
W ciele człowieka słowo pęka na dwoje, na substancję i istotę. Gdy ta pierwsza znika, druga, pozostając bez kształtu, daje się wchłonąć tkankom ciała, jako że istota nieustannie poszukuje materialnego nośnika; nawet jeśli ma się to stać przyczyną wielu nieszczęść.
Księgi Jakubowe, Olga Tokarczuk.
Tyle możemy znać siebie, ile nam inni powiedzą, kim jesteśmy i dlaczego tak się staramy.
Ten, kto będzie to czytał, musi wiedzieć, kim jest ten, kto to pisał. Zawsze za literami stoi czyjaś ręka, zza zdań wychyla się czyjaś twarz.
Równość jest czymś sprzecznym z natury, jakkolwiek by się do niej słusznie dążyło. Jedni składają się bardziej z żywiołu ziemskiego, ci są przyciężcy, zmysłowi i nietwórczy. Nadają się chyba tylko do tego , żeby słuchać. Inni żyją sercem, emocjami, porywami duszy, a jeszcze inni mają kontakt z najwyższym duchem, dalecy od ciała, wolni od afektów, przestronni w środku. Do tych ma dostęp Bóg.
Ale żyjąc razem, prawa powinni mieć jednakie.
- Zły moment, co?
- A czy jest dobry moment na śmierć?
I staje się zupełnie jasne, że te ciała (zmarłych) są jak liście, w których na jeden sezon, kilka miesięcy zamieszkało światło. Potem opadają martwe i suche i ciemność miele je na proch.
Jenta chciałaby ogarnąć wzrokiem ten ruch kiedy przechodzą jedne w drugie, ponaglane przez niecierpliwie dążące do ponownego wcielenia dusze, ale nawet dla niej jest to już niepojęte".
Zauważa, że(...) im słabsze jest chrześcijaństwo, im więcej słońca i im słodsze wino, i im więcej greckiego Fatum - tym lepiej się żyje.