cytaty z książki "Zmuś mnie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tego wieczoru nie musiał spać na krześle. Zjedli deser i wypili kawę, powoli,
swobodnie i bez pośpiechu, zdając się na to, co było nieuniknione, potem Chang
podpisała czek, wstała, a gdy wstał i on, wzięła go pod rękę, jakby znali się od lat,
i wyszli, powoli, swobodnie i bez pośpiechu. Zaczekali na windę, pojechali na górę
i otworzyli drzwi.
Potem było trochę szybciej, mniej swobodnie i bardziej pospiesznie. Chang,
choć już nie nastolatka, wciąż była młoda, długonoga, ciepła, pachnąca, gładka,
silna na tyle, że za bardzo jej nie przygniótł, i na tyle dobrze zbudowana, że nie
musiał się o nic martwić. Bardzo mu się podobała, a on chyba podobał się jej.
Potem trochę rozmawiali, a jeszcze potem zasnęła. On też i był to najlepszy sposób
zasypiania, jaki znał.
Jadłodajnia, choć czysta, przytulna i ładnie urządzona, była przede wszystkim miejscem pracy, gdzie z maksymalną prędkością wymieniano pieniądze na kalorie.
Reacher usiadł przy dwuosobowym stoliku w prawym rogu, plecami do zbiegających się ścian, żeby widzieć całą salę".
Reacher mistrz konwersacji i podrywacz :)
"– Mogę o coś spytać? – odezwała się z wahaniem Chang.
– Oczywiście – odparł.
– Czy my jemy kolację?
– Tak jest napisane w menu. Na lunch podawali co innego, a do śniadania
daleko.
– Nie, miałam na myśli kolację jako przeciwieństwo czegoś na chybcika
w przydrożnej restauracji.
– Taką ze świecami i fortepianem?
– Niekoniecznie.
– Ze skrzypcami i paniami sprzedającymi róże? – pytał dalej Reacher.
– Zależnie od okoliczności.
– Coś w rodzaju randki?
– W szerokim tego słowa znaczeniu.
– Szczerze?
– Wyłącznie – odparła Chang.
– Gdybyśmy znaleźli wczoraj Keevera, gdyby wysiadł z pociągu albo potknął
się w pszenicy i skręcił nogę, gdyby był głodny i spragniony, ale cały i zdrowy, na
pewno zaprosiłbym panią na kolację i gdyby się pani zgodziła, właśnie byśmy ją
jedli, dlatego myślę, że w pięćdziesięciu procentach można to tak zakwalifikować.
– Tylko w pięćdziesięciu?
– Nie znaleźliśmy Keevera. Więc po części wciąż jemy na przystanku.
– Ale zaprosiłby mnie pan?
– Bez dwóch zdań.
– Dlaczego?
– Bo chciałbym pójść na kolację z kimś takim jak pani.
Chang umilkła. Milczała długo, pięć, sześć sekund, aż cisza stała się niezręczna.
Wtedy powiedziała:
– A ja przyjęłabym zaproszenie z tego samego powodu.
– Znakomicie.
– Więc niech pan pamięta. To jest kolacja. A nie hamburger w przydrożnym
barze. To jest niepodważalny fakt, a nie hipoteza.
– W takim razie dlaczego pani spytała?
– Chciałam się upewnić, czy pan to rozumie.