cytaty z książki "Lekomani. Jak koncerny farmaceutyczne i lekarze potrafią uzależnić pacjentów od leków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przez ostatnie piętnaście lat przedawkowanie zabiło 300 000 Amerykanów, a eksperci prognozują, że liczba ta podwoi się w ciągu następnych pięciu lat. To główna przyczyna zgonu Amerykanów w wieku poniżej 50 lat, wyprzedzająca śmierć poniesioną od broni palnej oraz w wyniku wypadków samochodowych i zbierająca żniwo szybciej niż HIV w szczycie epidemii.
Gdyby wyciągać wnioski z historii, należałoby oczekiwać, że w chwili zbytniego wzrostu kosztów i problemów z nabywaniem OxyContinu i innych opioidów do zaspokajania popytu zabiorą się nielegalni handlarze, tak jak stało się to sto lat wcześniej, po delegalizacji heroiny. Niezależnie od epoki dilerzy opium, morfiny i heroiny rozumieli, że strach uzależnionych przed zespołem odstawienia prowadzi do powstania niebywale intrantnego modelu bizesowego.
Giuliani był nie tylko starym kumplem dyrektora DEA, ale i został właśnie Człowiekiem Roku magazynu "Time". Ataki terrorystyczne podniosły jego znaczenie i okazały się chwilowym błogosławieństwem dla jego przyszłego pracodawcy, ponieważ odwróciły uwagę mediów od OxyContinu. Dyrektor sprzedaży Purdue to właśnie oznajmił 12 września podwładnym przez pocztę głosową. Były pracownik zapamiętał przesłanie wiadomości: tragedia narodowa przynajmniej zastąpi OxyContin na pierwszych stronach gazet.
Społeczność lekarska, chcąc realizować swą podstawową zasadę >>przede wszystkim nie szkodzić<< w otoczeniu zdominowanym przez koncerny farmaceutyczne i ich priorytety marketingowe, dopiero niedawno wsparła próby ograniczenia przepisywania opioidów, zaznajamiania medyków ze szczegółami kontroli bólu oraz prowadzenia terapii ofiar epidemii uzależnień. Liczba programów stażowych w placówkach specjalizujących się w medycynie leczenia uzależnień wzrosła z dwunastu do osiemnastu.
Caroline Jean Acker, historyk uzależnień, zauważa: >>Żyjemy w epoce, gdzie od stulecia przemysł farmaceutyczny zainwestował ogromne środki w nowe leki, i zegara nie da się cofnąć. Jako społeczeństwo musimy się nauczyć żyć z potencjalnie niebezpiecznymi lub przynajmniej ryzykownymi nowymi produktami, bo koncerny będą takie rzeczy wypuszczać na potęgę<<.
Dlaczego przez prawie dwadzieścia lat epidemia mogła się rozwijać i nabrała takiej siły? Dlaczego dopiero w 2016 roku Centra Kontroli i Prewencji Chorób ogłosiły nieobowiązkowe zalecenia w zakresie wypisywania recept, sugerując lekarzom znaczne ograniczenie opioidów w przypadkach chronicznego bólu? Rekomendacje te niemal dosłownie powtarzały postulaty, które dekadę wcześniej przedstawiła FDA Barbara Van Rooyan. Dlaczego Amerykańskie Towarzystwo Medyczne czekało dwadzieścia lat z zaleceniem usunięcia "bólu jako piątego parametru życiowego" ze swoich standardów opieki? Jeśli trzy czwarte wszystkich recept na opioidy wciąż pozostaje niewykorzystane i stanowi cel rabusiów domowych apteczek, to dlaczego chirurdzy ciągle przepisują aż tyle tych środków?
Badania zalecają pozostawanie w warunkach domowych i ambulatoryjną terapię farmakologiczną, ale zrozpaczone rodziny wciąż chwytają się "uzdrowień" podsuwanych przez firmy reklamujące odwyk oparty na abstynencji. "Między innymi chodzi o to, że jeśli wydajesz tyle pieniędzy, myślisz, że to zadziała. Ale w imię mitu, że jedyne prawdziwe lekarstwo to abstynencja, zabija się ludzi", mówi Cheri Hartman.
Spodziewałam się, że historie Ronniego Jonesa i jego ofiar rzucą światło na rutynę tych dwóch systemów: sądownictwa karnego, który kieruje się zasadą "kara jest dobra na wszystko", choć prawda jest znacznie bardziej złożona, oraz trzeszczącej w szwach służby zdrowia, która nadmiernie faszeruje ludzi analgetykami i w efekcie wywołuje uzależnienia, a niedostatki opieki stają się regułą.
W 2013 roku Jesse znalazł się wśród 8257 ludzi zmarłych z powodu heroiny. Ogromną większość stanowili młodzi mężczyźni ; w porównaniu z poprzednim rokiem był to ogromny , 39-procentowy wzrost. Mniej więcej trzy czwarte zmarłych zaczynało od analgetyków na receptę.
Do 2016 roku lekarze mogli swobodnie przepisywać analgetyki opioidowe, ale leczenie uzależnienia od opioidów metadonem i buprenorfiną podlegało surowym ograniczeniom. Ten drugi lek pojawił się na rynku dopiero w 2002 roku, po trzydziestoletnich poszukiwaniach nowego środka w terapii uzależnień.
(...) jeśli OxyContin stał się motorem gospodarki w węglowych zagłębiach Appalachów, to heroinowa autostrada do Baltimore była jedną z nielicznych dróg pozostałych amerykańskiej klasie robotniczej w małych miastach.
Prawdziwym źródłem epidemii opioidów okazywało się załamanie rynku pracy, za którym następował wzrost liczby niepełnosprawnych oraz nieodrodne, bliźniacze zagrożenie: potop analgetyków, kierowany przez chciwe firmy farmaceutyczne i organy nadzorcze, które zatwierdzały jedną pigułkę za drugą. Spadek zatrudnienia nie był już tylko problemem na wsi; stał się powszechny, choć słabiej dotknął obszarów, gdzie lekarze przepisywali mniej opioidów i zamieszkanych przez większą liczbę osób z wyższym wykształceniem.
Monnat wyjaśnia: "Gdy praca staje się niedostępna, tworzy się problem strukturalny, który przemienia amerykański sen w oszustwo".
Porównuje epidemię nie do dzikiej trawy, ale do pożaru lasu; "Upadek gospodarczy to hubka, a opiaty są iskrą, która rozpaliła płomień".
Gdy w 2012 roku umierał Colton Banks, na jedną śmierć z przedawkowania opioidów przypadało 130 uzależnionych Amerykanów. Wciąż tam są, wciąż się narkotyzują.
Lembke przypisuje epidemię opiodiów nie tylko sponsorowanemu przez branżę farmaceutyczną szafowaniu receptami, ale i szerszej postawie, promującej wszelkie pigułki jako szybki środek zaradczy. W latach 1998-2005 liczba przypadków niewłaściwego używania leków na receptę wzrosła szokująco - o 76%.
Jeśli OxyContin stanowił w wiejskiej Ameryce nowy bimber, to niepełnosprawność okazywała się nową pracą w fabryce. W 2016 roku na każdego bezrobotnego mężczyznę w wieku 25-55 lat przypadało trzech niepracujących i nieposzukujących pracy.
Systemy prawne i medyczne mające walczyć z epidemią heroiny w USA okazały się strukturami odrębnymi, często działającymi sprzecznie i powodującymi niezamierzone skutki.
Jeśli namiestnicy Sacklerów nie wiedzieli o powodzi pigułek, którą rozpętali przedstawicieli handlowi, rozgłaszający błędne dane i rozdający podarunki dwadzieścia pięć szczebli niżej na drabinie korporacji, być może wynikało to z braku chęci do spoglądania w dół.
Tak mówił w biurze naprzeciwko siedziby Brownlee'go zastępca prokuratora Andrew Bassford, który większość następnej dekady miał spędzić na oskarżaniu dilerów heroiny, którzy wyrośli wprost z epidemii OxyContinu: "Nie da się jednak zamknąć w więzieniu korporacji; bierzesz tylko jej pieniądze, które tak naprawdę nie są jej. Korporacja nie czuje bólu".
Marianne Skolek, która straciła 29-letnią córkę Jill, mówiła: "Dotrę do każdej organizacji, w której pan Friedman opowiadał o swoim krewnym, który przeżył Holocaust, i powiem, że Friedman nie różni się od Adolfa Hitlera, który zabijał i niszczył miliony ludzi. Hitler robił to przez śmierć i tortury, Friedman przez śmierć i uzależnienie".
Na wiecu przed ogłoszeniem wyroku rodzice na zmianę odczytywali nazwiska zmarłych. Bisch wydrukował je ze swojego forum; było ich tyle, że zajmowały teraz ponad pięćdziesiąt stron. Głosy załamywały się od czasu do czasu, dławiąc się imionami: "Bobby Lee Ashcraft, dziewiętnaście lat... Paul Aboata, dwadzieścia dwa lata... Heather Marie Goslinowski, piętnaście lat... Nicole Notaro, dziewiętnaście lat". Dotarli zaledwie do dziesiątej strony, gdy zaczęło się posiedzenie.
Brownlee bardzo chętnie prezentował dowody na konferencji prasowej, na której ustawił swoje podium przy chwiejnych stosach dokumentów zgromadzonych przez Gregga Wooda, stoickich prokuratorów Randy'ego Ramseyera i Ricka Mountcastle'a oraz licznych członków zespołu - wszyscy współpracownicy stali po jego prawicy. Przy drugim boku Brownlee'go umieszczono część z 2000 kartonów zawierających dowody, zeznania i dane, tworząc ściankę półtorametrowej wysokości.
Trwające pięć lat śledztwo zaangażowało dziewięć agencji stanowych i federalnych. W przeciwieństwie do wcześniejszych procesów cywilnych zespół Brownlee'go musiał jedynie dowieść że firma "niewłaściwie oznaczyła" lek - to ogólne, dość techniczne oskarżenie obejmowało niewłaściwe oznakowanie, oszukańczą promocję lub obrót w niedozwolony sposób. Prokuratorzy federalni nie musieli wykazywać, że "niewłaściwe oznaczenie" powodowało przedawkowania, uzależnienia i niewłaściwe korzystanie z wyrobu.
Według Hammacka, reportera sądowego "Roanoke Times", prokuratorzy federalni nie musieli udowadniać, że niewłaściwe oznaczenia faktycznie stanowiły przyczynę przedawkowania, uzależnień i złego użycia, a jedynie że Purdue Pharma w sposób przestępczy oznaczała leki niewłaściwie. "Tak więc było to dość mętne pod względem prawnym, ale Randy i Ricky rozgryźli sprawę. Poza tym Purdue z pewnością uważała przeciwników za wieśniaków, małomiasteczkowy zespół. Myślę, że ich nie doceniła".
Jak wyjaśniał informator, konsumenci pigułek już się odurzali nowym środkiem i sprzedawali go na czarnym rynku. Dawka Oxy znacznie przewyższała standardowe analgetyki; 80-miligramowa tabletka szła po 80 dolarów, co oznacza, że jej potencjał handlowy był dużo większy od Dilaudidu czy Lortabu. Zwiększona moc czyniła z leku kurę znoszącą złote jajka także dla producenta.
Informator miał jeszcze więcej konkretów. Według niego uzależnieni znaleźli już sposób na ominięcie mechanizmu uwalniania zawartości pigułki, czyli ważącej 1 miligram powłoki oznaczonej logiem OC. Trzymali ją w ustach minutę lub dwie, do stopienia gumowanej powłoki, i wycierali o koszulkę. Pigułka 40-miligramowa tworzyła na rękawie pomarańczowy ślad, 80-miligramowa smugę zieleni. Powstawała perełka czystego oksykodonu, którą można było zmiażdżyć, a potem wciągnąć albo zmieszać z wodą i wstrzyknąć. Natychmiast nadchodziła fala ogromnej euforii, porównywalnej z heroinową.
Już w 1899 roku Bayer wytwarzał tonę heroiny rocznie, sprzedając ją w 23 krajach. W USA dodawano ją do kropel na kaszel, a nawet syropów kojących dla dzieci, i krzykliwie reklamowano nowy środek. Krąg typowych konsumentów opioidów tymczasem objął już nie tylko weteranów, ale też ludzi w średnim wieku: fryzjerów, nauczycieli, sklepikarzy i gospodynie domowe. Wielu z nich zachowywało równowagę i otrzymując narkotyk od lekarzy, było w stanie ukryć nałóg - oczywiście dopóki dysponowali stałym źródłem zaopatrzenia i nie przedawkowali.
Van Zee podniósł alarm na temat OxyContinu w chwili, gdy jego producenci zarabiali pierwszy miliard. Nie wiedział jeszcze, że resztę kariery spędzi na borykaniu się ze skutkami leku, kołatając do drzwi decydentów, lecząc uzależnionych i chodząc na pogrzeby tych, którzy przedawkowali.
W górskiej kulturze Appalachów, szczycącej się samodzielnością i dużą dozą fatalizmu, handel pigułkami stał się nowoczesnym bimbrownictwem. Niektórzy przekazywali tajniki rzemiosła dzieciom, bo w jaki inny sposób mogłyby zarobić na jedzenie i rachunki?