cytaty z książki "Przegrany"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie musimy przecież być z kimś razem, żeby czuć się z nim związanym bardziej niż z kimkolwiek w świecie
Uciekamy od jednego, rzucamy się w drugie i w ten sposób się niszczymy (...). Wiecznie tylko się usuwamy, po to by w końcu dać za wygraną
Nasz kraj jeszcze nigdy w swoich dziejach nie upadł tak nisko, powiedziałem, nigdy jeszcze w dziejach nie rządzili nim równie podli głupcy bez charakteru. Naród jest jednak głupi, powiedziałem, za słaby, by zmienić stan rzeczy, pada łupem właśnie takich chciwych władzy spryciarzy, którzy zasiadają teraz w rządzie. Ale ten pożałowania godny stan również po następnych wyborach najprawdopodobniej absolutnie się nie zmieni, powiedziałem.
(...) ludzie tacy jak on mają zawsze tylko wybór między jednym ślepym zaułkiem a drugim, powiedziałem do siebie, nigdy nie mogą już umknąć temu mechanizmowi ślepego zaułka. Przegrany urodził się już jako przegrany, pomyślałem, zawsze był tylko takim przegranym − kiedy dokładnie przyjrzeć się otoczeniu, trzeba stwierdzić, że owo otoczenie składa się niemal wyłącznie z takich przegranych, powiedziałem do siebie, z takich ludzi ślepego zaułka (...). Wciąż mamy do czynienia z takimi przegranymi, z takimi ludźmi ślepego zaułka, powiedziałem do siebie, prąc pod wiatr. Z największym trudem udaje nam się uratować przed tymi przegranymi, tymi ludźmi ślepego zaułka, owi przegrani bowiem, owi ludzie ślepego zaułka, dają z siebie wszystko, żeby styranizować swoje otoczenie, uśmiercić swych bliźnich, powiedziałem do siebie. Niby tacy słabi, ale właśnie dlatego, że tak słabej są konstrukcji i konstytucji, mają siłę wywierać niszczący wpływ na otoczenie, pomyślałem. W stosunku do otoczenia i do swoich bliźnich zachowują się bezwzględniej, powiedziałem do siebie, niż początkowo sobie to wyobrażamy, a gdy wpadniemy na to, co ich napędza, na ich pierwotny mechanizm przegranego, mechanizm człowieka ślepego zaułka, jest już zazwyczaj za późno, żeby im umknąć, każdego wciągną w swoją przegraną, w swój ślepy zaułek, powiedziałem do siebie, każda ofiara jest dla nich dobra (...). Własne nieszczęście, własny mechanizm przegranego, obracają we własny największy kapitał, (...) nawet jeśli w końcu kapitał ten praktycznie na nic im się oczywiście nie przyda
Niższe warstwy są równie niebezpieczne dla ogółu jak wyższe, powiadał, to ludzie zdatni do takich samych ohydztw, równie nie do przyjęcia jak inni, owszem inni, ale tak samo ohydni, mówił, pomyślałem.
Rodzice doskonale wiedzą, że nieszczęście, którym są sami, tylko utrwalają na wieczność przez swoje dzieci, postępują z okrucieństwem, najpierw dzieci produkują, a potem wrzucają je w tę machinę egzystencji.
Wynieśliśmy się z tego miasta (Salzburg), które, tak naprawdę, jest w gruncie rzeczy najbardziej wrogim sztuce i duchowi miastem, jakie można sobie wyobrazić, jest ohydną, prowincjonalną dziurą, pełną tępych głupców i zimnych murów.
Samobójstwo uniemożliwiała mi zawsze nieustająca ciekawość.
Każdy człowiek jest kimś unikalnym, powtarzam wciąż sobie i to mnie ratuje (...). Każdy człowiek to ktoś unikalny, każdy, faktycznie wzięty z osobna, to największe dzieło sztuki wszechczasów, zawsze tak myślałem, pomyślałem.
Pieniędzy nigdy się nie wstydziłem, pomyślałem, byłoby przecież czystym zwariowaniem wstydzić się pieniędzy, które ma się od urodzenia.
Tak zwany intelektualista nienawidzi swojego tak zwanego intelektualizmu i sądzi, że znajdzie uzdrowienie u tak zwanych biednych i upośledzonych, których dawniej nazywało się skrzywdzonymi i poniżonymi, mówił, ale miast uzdrowienie znajduje tam tylko takie samo ohydztwo, mówił, pomyślałem.
Choćby te miliony, wysyłane przez niego do afrykańskiej strefy Sahel, które nigdy tam nie doszły, jak się później dowiedział, znikły bowiem w czeluściach organizacji katolickiej, której zostały przez niego powierzone.
Kiedy wiemy, co nas czeka, pomyślałem, łatwiej jest nam to znieść.
Opisujemy ludzi i osądzamy ich zawsze wyłącznie nieprawdziwie, osądzamy ich niesprawiedliwie, opisujemy nikczemnie, powiedziałem do siebie.
Wariacje Goldbergowskie skomponowane przecież tylko w tym celu, by uczynić znośniejszą bezsenność człowieka przez całe życie cierpiącego na bezsenność, zabiły Wertheimera.
Nasze nieszczęście jest warunkiem tego, że możemy też być szczęśliwi, tylko okrężną drogą poprzez nieszczęście możemy być szczęśliwi, powiadał, pomyślałem. Moi rodzice pokazali mi wyłącznie tylko nieszczęście, powiedział, taka jest prawda, pomyślałem, a jednak przecież byli też szczęśliwi, nie mógłby zatem twierdzić, że rodzice byli ludźmi nieszczęśliwymi, ale też nie, że byli ludźmi szczęśliwymi, tak jak o sobie samym nie mógłby sam twierdzić, iż jest szczęśliwym człowiekiem, albo nieszczęśliwym, człowiek bowiem, i to każdy, jest zarazem nieszczęśliwy i szczęśliwy, raz nieszczęście jest w nim większe niż szczęście, raz odwrotnie. Bezspornym faktem pozostaje jednak, że w człowieku więcej jest nieszczęścia niż szczęścia, powiedział, pomyślałem.
Miasta, gdy przejeżdża się przez nie, robią przygnębiające wrażenie podupadłych, wiejskie domy wszystkie bez wyjątku zrujnowane, bo właściciele powyrywali stare okna, zastępując je nowym bezguściem z plastiku.
Prości ludzi nie rozumieją jednak ludzi skomplikowanych, odrzucają ich z jeszcze większą bezwzględnością niż wszyscy inni.
Zawsze bowiem prawdą jest, kiedy się mówi, że ten lub inny człowiek jest nieszczęśliwy, powiedziałem Wertheimerowi, pomyślałem, nigdy zaś nie jest prawdą, kiedy się mówi, że ten lub inny człowiek jest szczęśliwy.
Od dawna z wyrachowaniem planowane samobójstwo, pomyślałem, a nie spontaniczny akt rozpaczy.
Jak dobrze się ludziom przypatrzyć, to widzi się tylko kaleki, powiedział do nas kiedyś Glenn, okaleczonych zewnętrznie lub wewnętrznie, bądź też wewnętrznie oraz zewnętrznie, samych okaleczonych, innych nie ma, pomyślałem.