cytaty z książki "Wyzwolenie zwierząt"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W żaden sposób nie da się uzasadnić moralnie lekceważenia cierpień jakiegokolwiek żywego stworzenia. Niezależnie od tego, jaka jest jego natura, zasada równości wymaga, by jego cierpienie liczyło się tak samo jak cierpienie każdej innej istoty żywej.
Rasiści łamią zasadę równości, nadając w sytuacji konfliktu większe znaczenie interesom własnej rasy. Seksiści naruszają zasadę równości, faworyzując przedstawicieli własnej płci. Szowiniści gatunkowi przyznają interesom członków własnego gatunku pierwszeństwo przed ważniejszymi interesami istot innych gatunków. Schemat zawsze jest ten sam.
Jeśli wyższy stopień inteligencji nie upoważnia żadnego człowieka do wykorzystywania innych ludzi dla własnych celów, jak może upoważniać ludzi do wykorzystywania zwierząt?
Psychologowie stoją więc przed szczególnie dotkliwym dylematem: albo zwierzę nie jest do nas podobne - a wtedy nie ma powodów do eksperymentowania na nim, albo jest podobne - a wtedy nie należy dokonywać na nim eksperymentów, które wywołałyby oburzenie, gdyby zostały przeprowadzone na człowieku.
Wegetarianizm oznacza nową więź z pożywieniem, roślinami i naturą. Mięso bruka nasze posiłki. Chociaż staramy się to kamuflować, pozostaje faktem, że główny składnik naszego obiadu przybywa do nas z rzeźni, ociekając krwią. Nieprzetworzony i niechłodzony szybko psuje się i cuchnie. Zjedzony, zalega ciężko w naszych żołądkach, blokując procesy trawienne, nim wreszcie, po paru dniach, zdołamy go wydalić. Pokarm roślinny to zupełnie nowa jakość. Ziemia daje nam gotowe pożywienie, które nie walczy z nami o życie.
Gdyby żywność marnowaną w krajach bogatych przy produkcji mięsa odpowiednio rozdzielić, na całym świecie zniknęłyby głód i niedożywienie.
Bojkot to jedyny sposób, by położyć kres okrucieństwu, dlatego musimy do niego zachęcić jak najwięcej osób. Uda nam się to tylko wtedy, gdy sami będziemy służyć przykładem.
Wegetarianizm to nie tylko gest symboliczny. Nie jest też próbą izolowania się od brudnej rzeczywistości, by pozostać czystym i nieskalanym, nie ponosząc odpowiedzialności za panujące wokół okrucieństwo i rzeź. Jest praktycznym i bardzo skutecznym krokiem ku zaprzestaniu zabijania zwierząt i powodowania ich cierpień.
Można by uznać, że testowanie na zwierzętach leków potencjalnie ratujących życie jest uzasadnione, lecz kosmetyki, barwniki spożywcze i środki pielęgnacji podłóg są testowane w taki sam sposób. Czy tysiące zwierząt mają cierpieć po to, by na rynek weszła nowa pomadka lub pasta do podłogi? Czy i tak większości tych towarów nie mamy w nadmiarze? Komu to służy, poza firmami, które chcą dobrze zarobić?
Analogia między szowinizmem gatunkowym a rasizmem zaznacza się zarówno w praktyce, jak i w teorii eksperymentowania na zwierzętach. Skutkiem jawnego szowinizmu gatunkowego są powodujące ból eksperymenty na innych gatunkach, uzasadniane poszerzeniem wiedzy naukowej i przypuszczalną użytecznością dla naszego gatunku. Skutkiem rasizmu były powodujące ból doświadczenia na ludziach innych ras, uzasadniane poszerzeniem wiedzy naukowej i przypuszczalną użytecznością dla rasy eksperymentatorów.
Eksploatacja zwierząt laboratoryjnych jest częścią szerszego zjawiska szowinizmu gatunkowego i dopóki się go nie wypleni, nie da się jej całkowicie zlikwidować. Nadejdzie jednak dzień, gdy dzieci naszych dzieci, czytając o tym, co w dwudziestowiecznych laboratoriach robili skądinąd cywilizowani ludzie, przeżyją to samo uczucie zgrozy i niedowierzania, z jakim dziś czytamy o okrucieństwach na rzymskiej arenie gladiatorów lub o osiemnastowiecznym handlu niewolnikami.
Na ogól zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z ukrytego za naszą żywnością cierpienia zwierząt. Jej kupno w sklepie lub restauracji jest końcem długiego procesu, którego wszystkie fazy - oprócz ostatniej - starannie przed nami ukryto.
Ptaki mogą udusić się w brojlerni również w wyniku zadeptania. Stale trzymane w zamknięciu, stają się nerwowe i pobudzone. Nieprzyzwyczajone do jaskrawego światła, hałasu lub innych silnych bodźców, mogą pod ich wpływem wpaść w panikę i uciekać w róg budynku. Rozpaczliwie poszukując schronienia, będą deptać po sobie i - jak opisuje to jeden z hodowców - "zbijać się w żałosny stos ciał w rogu brojlerni".
Zwierzęta hodowlane konkurują z lasami o te same obszary. Gargantuiczny apetyt bogatych narodów na mięso sprawia, że agrobiznes może płacić więcej niż obrońcy lasów. Można bez przesady powiedzieć, że stawką w grze o hamburgery jest przyszłość naszej planety.
Badania wykazały - jak zresztą można się było spodziewać - że kurz, amoniak i bakterie niszczą ptasie płuca. Wydział medycyny społecznej australijskiego uniwersytetu w Melbourne przeprowadził badania nad ryzykiem zdrowotnym dla przebywających w tej atmosferze pracowników brojlerni. U ponad 70 procent stwierdzono zapalenie spojówek, stały kaszel u prawie 30 procent, a u 15 procent - astmę i przewlekłe zapalenie oskrzeli. Naukowcy zalecili więc jak najkrótsze przebywanie w budynkach hodowlanych i noszenie w nich masek. Nie wspominają jednak o maskach dla kurczaków.
Cykl produkcyjny krowy zaczyna się po zabraniu jej pierwszego cielęcia. Przez dziesięć miesięcy doi się ją dwa, a czasem trzy razy dziennie. Po trzech miesiącach jest ponownie zapładniana. Doić się ją będzie aż do ósmego lub szóstego tygodnia przed następnym porodem i potem znowu, zaraz po odstawieniu cielaka. Ta intensywna sekwencja ciąż i hiperlaktacji trwa zwykle około pięciu lat, po czym "zużytą" krowę wysyła się do rzeźni, a potem przerabia na hamburgery albo karmę dla psów.
Rzadko uświadamiamy sobie, że to właśnie człowiek zabija z najbłahszych powodów. Uważamy lwy i wilki za dzikie, ponieważ zabijają; lecz muszą zabijać, inaczej czeka je głód. Ludzie zabijają zwierzęta dla sportu, by zaspokoić ciekawość, upiększyć ciało lub dogodzić podniebieniu. Kierowani chciwością lub żądzą władzy, zabijają także członków własnego gatunku. Zabójstwo to zresztą dla nich zbyt mało. Nasze dzieje obfitują w świadectwa ludzkiej skłonności do znęcania się nad ludźmi i zwierzętami i torturowania ich. Żadne inne zwierzę nie ma takich upodobań.
Zabierzcie karmę wyeksploatowanym kurom" - radzi nagłówek w "Poultry Tribune", a artykuł pod nim informuje hodowców, że karma podana kurom w ciągu ostatnich trzydziestu godzin przed ubojem to marnotrawstwo, gdyż przetwórcy nie zapłacą ekstra za pokarm, który pozostaje w przewodzie pokarmowym.
Idea godności i wartości to zbyt słaby substytut racji, która pozwalałaby radykalnie odseparować ludzi i zwierzęta. Gdy brakuje argumentów, piękne frazesy stają się ostatnią deską ratunku.
U niosek trzymanych przez dłuższy czas w takiej hodowli teksaski przyrodnik Roy Bedichek zauważył inne objawy: Przyjrzałem się uważnie ptakom hodowanym w ten sposób i wydały mi się nieszczęśliwe. [...] Zamknięte w bateriach klatek prawie oszalały w tym okresie swego życia, gdy w warunkach naturalnych zyskiwałyby już samodzielność i ścigały w trawie polnego konika. Był to dosłownie kurzy dom wariatów.
Najbardziej inteligentnym ze wszystkich zwierząt chętnie zjadanych na Zachodzie jest niewątpliwie świnia. Jej naturalna inteligencja dorównuje inteligencji psa, a może nawet ją przewyższa; świnki nadają się na domowych ulubieńców i można je tak ułożyć, by podobnie jak psy reagowały na proste komendy. Wybór świń na przywódców folwarku zwierzęcego George'a Orwella był uzasadniony zarówno naukowo, jak i literacko.
Ujawnia się tu wyraźnie ideologiczna natura uzasadnień eksploatacji zwierząt, a ideologia z istoty jest niemożliwa do obalenia. Jeśli zburzyć jej fundamenty, znajdą się nowe lub będzie trwać zawieszona w próżni, wbrew logicznemu odpowiednikowi prawa grawitacji. Właśnie z tym ostatnim mamy do czynienia w przypadku postawy wobec zwierząt. Współczesny obraz naszego miejsca we wszechświecie diametralnie różni się od wszystkich wcześniejszych, jakie przedstawialiśmy, a jednak nasze postępowanie wobec zwierząt w praktyce niewiele się zmieniło. Jeśli nawet nie wyłączamy ich już z kręgu wspólnoty moralnej, to pozostają na jej peryferiach. Ich interesy liczą się tylko wtedy, gdy nie kolidują z ludzkimi. Jeśli zaś pojawi się konflikt, nawet między trwającym całe życie cierpieniem zwierzęcia a kulinarnymi upodobaniami człowieka, interesy zwierząt przestają się liczyć. Wykształcone w przeszłości postawy moralne są zbyt głęboko zakorzenione w naszym myśleniu i działaniu, by mogła je zmienić wyłącznie wiedza o nas i o zwierzętach.
Żadna instytucja rządowa żadnego kraju nie zakwestionowała jak dotąd dogmatu, że interesy zwierząt liczą się mniej niż interesy ludzi. Zawsze chodzi jedynie o "dające się uniknąć" cierpienie, to znaczy takie, któremu można zapobiec, nie obniżając wyników produkcji zwierzęcej i nie zwiększając kosztów. Nigdy nie zakwestionowano przekonania, że ludziom wolno używać zwierząt do własnych celów, hodować je i zabijać, by zaspokoić upodobanie do diety mięsnej.
Mamy wreszcie okazję coś zrobić, a nie tylko mówić i czekać, aż sprawą zajmą się politycy. Łatwo zabierać głos w jakichś odległych kwestiach, jednak szowiniści gatunkowi, podobnie jak rasiści, swą prawdziwą naturę ujawniają dopiero wówczas, gdy problem dotyczy ich osobiście. Protestować przeciwko korridzie w Hiszpanii, zjadaniu psów w Korei Południowej czy mordowaniu foczych niemowląt w Kanadzie, a jednocześnie jeść jajka zniesione przez kury, których całe życie upływa w ciasnych klatkach, lub mięso cieląt oderwanych od matek, pozbawianych odpowiedniego pokarmu i możliwości swobodnego położenia się, to jak potępiać apartheid w Republice Południowej Afryki, wymagając zarazem od sąsiadów, by nie sprzedawali domów czarnym.
Gwałtowny sprzeciw, jaki wzbudziła teoria ewolucji i pochodzenia człowieka od gatunków zwierzęcych - historia zbyt dobrze znana by ją tu powtarzać - świadczy o tym, jak silne idee szowinizmu gatunkowego zdominowały myśl Zachodu. Nie bez oporu rozstano się z ideą, że powstaliśmy dzięki odrębnemu aktowi kreacji, a inne zwierzęta zostały stworzone, by nam służyć. [...] Tylko ci, którzy swoje poglądy opierają raczej na wierze religijnej niż na rozumowaniu i danych empirycznych, mogą nadal utrzymywać, że gatunek ludzki jest beniaminkiem całego wszechświata, a inne zwierzęta zostały stworzone, by być dla nas pożywieniem, i że z boskiego nadania mamy nad nimi władzę i prawo do ich zabijania.
Jak to możliwe, że człowiek, który nie jest sadystą, może całe dnie pracy poświęcać wpędzaniu małp w dożywotnią depresję, przegrzewaniu psów na śmierć i zamienianiu kotów w narkomanów? Jak może potem zdjąć biały fartuch, umyć ręce i pójść do domu na obiad? Jak podatnicy mogą pozwalać, by ich pieniądze szły na takie eksperymenty? Jak studenci, nieustający w protestach przeciwko niesprawiedliwości, dyskryminacji i wszelkiemu uciskowi, niezależnie od tego, jak daleko od ich domu dzieje się to zło, mogą nie dostrzegać okrucieństw popełnianych we własnym kampusie? Odpowiedzialna jest za to niekwestionowana akceptacja dla szowinizmu gatunkowego.
Cielę umarłoby gdyby całkowicie pozbawić je żelaza. Gdyby jednak otrzymywało odpowiednie dawki tego pierwiastka, mięso straciłoby na wartości. Ustala się zatem równowagę między zachowaniem jasnego koloru mięsa i utrzymywaniem zwierzęcia w takiej formie, by mogło dotrwać do chwili, gdy osiągnie wagę ubojową. Jest jednak anemiczne i chore. Cielę rozmyślnie pozbawione żelaza tak bardzo go potrzebuje, że liże wszystkie żelazne okucia boksu. Dlatego właśnie używa się boksów drewnianych.
Aby zmniejszyć niepokój cierpiących nudę cieląt, wielu producentów przez cały czas (poza okresami karmienia) trzyma je w ciemności. Budynki hodowlane są zwykle pozbawione okien, oznacza to więc zgaszenie światła. Zwierzęta, które pozbawiono już kontaktu uczuciowego, aktywności i bodźców, jakich wymaga ich natura, dodatkowo przez ponad dwadzieścia dwie godziny na dobę pozbawia się więc bodźców wzrokowych i kontaktu z innymi cielętami.
Szowinizm gatunkowy pozwala naukowcom traktować zwierzęta doświadczalne jak elementy wyposażenia, narzędzia laboratoryjne, a nie żywe, cierpiące stworzenia. Na przykład we wnioskach o granty ze środków publicznych zwierzęta wymienia się w rubryce "wyposażenie" obok probówek i przyrządów pomiarowych.