cytaty z książki "Podniebny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedy się obudziłam, najpierw ujrzałam ogromną ścianę książek. A zaraz potem kochaną twarz monsieur Rochera.
- Czy ja nie żyję? - spytałam.
Pokręcił przecząco głową.
- Ależ skąd. Chociaż są ludzie, którzy wyobrażają sobie niebo jako bibliotekę.
(...) półprawdy nic nie dają. W ostateczności sumują się w niezaprzeczalne kłamstwo.
[...] nikt nie może odebrać człowiekowi domu, jeśli dom nosimy w sobie. [...] każdy nosi w sobie wszystko, co potrzebne, aby wszędzie móc być szczęśliwym.
str. 135.
[...] dzień nie musi być wcale perfekcyjny, aby pozostał w serdecznej pamięci.
str. 243.
Porządny policzek jest czasami lepszy od kiepskiego pocałunku.
str. 220.
-W takim razie już mi przeszła ochota na całowanie się z tobą-powiedziałam obrażona. Ponieważ jednak zapomniałam że mam jeszcze w ustach ptysia, brzmiało to mniej więcej tak: Wczaczymdżarzeprzesamidżusoszonacawowaniesztowa – co Ben z pewnością odebrał jako szyfrowany język zwolenników teorii spiskowych.
[...] półprawdy nic nie dają. W ostateczności sumują się w niezaprzeczalne kłamstwo.
str. 215.
Czyli jednak w końcu się znalazł. I tym samym koło się zamknęło.
Hugo Kleptoman przyniósł zaginiony pierścionek pani Ludwig.
- Czyli porywacz wprawdzie wrzucił Daszy i Donowi tabletki gwałtu do ich džinów z tonikiem, ale kiedy zasnęli, zapomniał ich porwać - powiedział rzeczowo Ben, na co mimo woli musiałam lekko się uśmiechnąć.
Czułam się dokładnie tak samo jak w podstawówce, kiedy parę dziecia- ków z młodszej klasy napisało sprejem na ściance przystanku autobusowego: „Szkoła jest do dópy", a ja z Delią musiałyśmy, rzecz jasna, zachować się jak kujonki i Ó poprawiłyśmy na U. Oczywiście zostałyśmy przyłapane na gorącym uczynku, podczas gdy nasi młodsi koledzy już dawno wzięli nogi za pas. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj się z tego śmieją.
Na wypadek sytuacji, w których człowieka raptem zamurowuje, wymyśliłyśmy z moją przyjaciółką Delią zabawę pod tytułem „Co zrobiłby Jezus?", przy czym miejsce Jezusa - pomysł powstał na straszliwie nudnei lekcji religii – mogła zająć dowolna postać. Zresztą, co tu kryć, Jezus jako wzór praktyczny jest przecież nieosiągalny, nie tylko dlatego, że potrafił chodzić po wodzie i zmieniać wodę w wino. Na moim miejscu bowiem nałożyłby w tym momencie ręce na Hortensję i natychmiast uleczyłby ją z tej nikczemnej podłości. Rzecz jasna czegoś takiego – pewnie nieźle by się zdziwiła, gdybym po- też mogłabym spróbować łożyła dłoń na jej głowie i wymamrotała coś w stylu: „Odstąp od niej, demonie!".
- A jak ci się wydaje? – warknęłam.
- No więc wydaje mi się, że przekładasz ohydną brązową masę do czapki, którą wycyganiłaś od małej dziewczynki. Swoją drogą genialny pomysł. Nie wpadłbym na coś takiego - powiedział i zachichotał pod nosem.
- Miłość szuka róż, zazdrość znajduje kolce - wtrącił monsieur Rocher. - Albo może to brzmi odwrotnie: miłość znajduje róże, a zazdrość szuka kolców?