cytaty z książki "Gdy słowa zawodzą"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Alfred lord Tennyson był idiotą. Wcale nie jest lepiej kochać i stracić, niż nigdy nie zaznać miłości - gdybym w ogóle nie kochał, nie byłoby teraz trzepotania rękoma. Siedziałbym na dole, wyspany, jadłbym sobotnie naleśniki i czytał DSM. Nie zdawałbym sobie sprawy, jak to jest być takim jak inni. Jak to jest nie być samotnym. W jak odległym miejscu żyłem od planety Normalność.
Tak naprawdę nie chcę umierać. Po prostu kiepsko wychodzi mi życie.
Jeżeli kiedykolwiek będę miała dzieci, one nie poznają mojego ojca. Jeśli kiedyś pójdę do ołtarza, nie poprowadzi mnie tam. Gdy skończę studia, na widowni zasiądzie tylko mama. Od tej pory każda szczęśliwa chwila będzie miała gorzki, przeraźliwie smutny posmak żałoby.
(...) każdy z nas jest widziany w jakiś sposób przez resztę świata. Ty byłaś pierwszą osobą w tej szkole - a może nawet w ogóle, nie licząc mojej najbliższej rodziny - która spojrzała na mnie i dostrzegła kogoś więcej (..).
Kochanie, zeszłej nocy śniło mi się, że trzymam cię w ramionach. Gdy się obudziłem, kochanie, zdałem sobie sprawę, że to tylko sen, a wtedy zwiesiłem głowę i polały się łzy.
(...) - To dlaczego ty go nie zaprosisz? (...)
Jeśli odmówi, pieprzyć go. Życie jest krótkie i okrutne, nie powinno się marnować ani sekundy na przejmowanie się głupotami, takimi jak na przykład szkolny bal. Oczywiście, że tak. Annie powinna zaprosić Gabriela. A ja? Co ja powinnam zrobić? Wyprowadzić się z domu? Już nigdy w życiu nie odezwać się do mamy? Pocałować Davida? Zabić się?
Nie jestem na tyle odważna, by zrobić którąkolwiek z tych rzeczy. Wystarczy mi odwagi jedynie na siedzenie przy cichym stoliku w stołówce, ukrywanie się we własnym pokoju, udawanie przez dziesięć minut przed moimi koleżankami, ze wszystko - w tym i ja - jest okej.
Wpadam do środka, zanim jeszcze powie „Proszę”. Łzy spływają mi ciurkiem po twarzy, nienawidzę siebie za to. Trzymałam się przez pięć tygodni, nikt nie widział, żebym płakała, ale to mnie kompletnie załamuje.
- Kwintyliona?
- Wyobraź sobie jedynkę i trzydzieści zer. - Kit wzrusza ramionami, chyba nie potrafi sobie tego wyobrazić. Fatalnie, ponieważ wizja kwintyliona jest jak poezja.
Wyglądasz ślicznie, gdy płaczesz. To znaczy... nie chcę powiedzieć, że nie wyglądasz ślicznie, gdy się cieszysz, bo jesteś śliczna przez cały czas. Ale wtedy, na tle tego śniegu, wyglądałaś oszałamiająco.
Mógłbym do końca życia ją całować i na pewno bym się nie znudził.
Owszem, oboje popełniacie błędy, ale nie pozwólcie, by ktokolwiek sprawił, że czujecie się mali, okej?
Mogłabym go całować bez końca.
Będę go całować bez końca.
Całuję Davida Druckera i... zgadza się, zapominam o całym świecie.
Ponieważ jego wargi znów dotykają moich.
Ponieważ to najlepszy pocałunek w moim życiu.
Chwyta za oba końce szalika i przyciąga mnie do siebie. Jeszcze raz się całujemy. Czuję ucisk w sercu, mrowienie całego ciała, pozwalam sobie na to, by się stopić z Davidem. Mam wrażenie, że nie powinniśmy nigdy się rozdzielać, chciałabym zostać tu na zawsze.
Motylki, które czułam w brzuchu przez całą noc, przerodziły się w paskudne nietoperze.
Teraz, kiedy wiem, jak to jest, gdy wargi stykają się z wargami, gdy pojawia się zupełnie naturalny porządek rzeczy, zastanawiam się, dlaczego ludzie nie całują się całymi dniami. Jak mogą robić cokolwiek innego?
Tęsknota za Kit ma wymiar fizyczny, zupełnie jakby moje serce płakało.
Czy to możliwe, że miłość jest tak potężną siłą, iż zakrzywia kontinuum czasoprzestrzenne? Czy ma cząstki i fale czegoś, co przypomina świadomość?
Wieczorem mama przychodzi do mojego pokoju, żeby mnie przytulić na dobranoc, czego nie robiła od dawna, być może od wielu lat. Ostatnio zasypiamy w połowie tego, co właśnie robimy, zapychając się zbyt często jedzeniem na wynos. Po prostu funkcjonujemy tak długo, aż nasze organizmy padną.