cytaty z książki "Mówca umarłych"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Teraz cię znamy. (...)Kiedy pozna się kogoś naprawdę, nie można go nienawidzić.
-A może nikogo nie można naprawdę poznać, póki nie przestanie się go nienawidzić?
-Czy to paradoks błędnego koła? Dom Cristao twierdzi, że większość prawd daje się wyrazić jedynie przez błędne koło.
Prosiaczki zrobiły to, co robią prosiaczki, z własnych, prosiaczkowych powodów.
Języki nordyckie rozróżniają cztery stopnie obcości. Pierwszy to cudzoziemiec, albo „utlänning”, obcy, którego uznajemy za człowieka, ale z innego miasta lub kraju. Drugi to framling – Demostenes po prostu odrzucił akcent z nordyckiego „främling”. To obcy, którego uznajemy za człowieka, ale z innego świata. Trzecim jest ramen, obcy uznawany za człowieka, lecz innego gatunku. Wreszcie czwarty, prawdziwie obcy, varelse. W tej klasie mieszczą się wszystkie zwierzęta, gdyż kontakt z nimi jest niemożliwy. Żyją, ale nie potrafimy odgadnąć celów, jakie skłaniają je do działania. Mogą być inteligentne, mogą być świadome, ale my nie potrafimy się o tym przekonać.
Kochał ją bowiem tam, jak można kochać tylko kogoś, kto jest echem nas samych w chwili najgłębszego smutku
Kiedy zrozumiesz, czego ludzie naprawdę pragną, nie możesz ich już nienawidzić. Możesz się ich bać, ale nie nienawidzić, ponieważ zawsze znajdziesz te same pragnienia we własnym sercu.
Każdego z nas określają społeczności, do jakich należy i do jakich nie należy. Jestem tym, tym i tym, ale na pewno nie tamtym, tamtym i tamtym. Twoje określenia są wyłącznie negatywne. Mógłbym spisać nieskończoną listę osób, którymi nie jesteś. Jednak ktoś, kto nie poczuwa się do przynależności do żadnej grupy społecznej, zawsze w końcu popełnia samobójstwo. Albo zabijając ciało, albo rezygnując z osobowości i wpadając w obłęd.
-Sądzisz, że popełniamy błąd? - warkną biskup?
- Wcale nie. Zrobiliśmy krok na drodze do czegoś naprawdę wspaniałego. Ale ludzkość nigdy nie wybacza wielkości.
Choroba i uzdrowienie tkwią w każdym sercu. Każda dłoń niesie śmierć i zbawienie.
- Dlaczego są tacy głupi? - zdziwił się Człowiek. - Nie poznają prawdy. Kiedy ja usłyszą.
- Nie są głupi - wyjaśnił mówca.- Tak właśnie zachowują się ludzie: kwestionujemy wszystkie nasze wierzenia prócz tych, w które wierzymy naprawdę, w te bowiem nie wątpimy nigdy. Tych dwoje nigdy nie wątpiło, że pierwszy Mówca Umarłych nie żyje od trzech tysięcy lat. Mimo że wiedzą, jak gwiezdne podróże przedłużają życie.
Nie ośmieli się umrzeć, a jednak właściwie nie będzie żyła, nie będzie mogła wyjść za mąż, nie będzie mogła nawet myśleć o tajemnicy, by jej nie odkryć i jej nie zdradzić przypadkowo; na zawsze samotna, na zawsze przytłoczona brzemieniem winy, spragniona śmierci, po którą nie wolno sięgnąć. Jedno tylko mogło ją pocieszyć: już nikt nie zginie z jej powodu. Nic więcej nie obciąży jej sumienia.
Jakby poznał ludzki umysł na tyle dokładnie, by z twarzy wyczytać pragnienia tak głębokie i prawdy tak dobrze ukryte, że człowiek sam o nich nie wiedział.
Nie znalazłam żadnych odpowiedzi. Ale przynajmniej wiem, jak stawiać pytania. To już jakiś początek, prawda? Nikt nie zadaje pytań. To zabawne.
Gdybyście byli spragnieni, a ja miałbym wodę, prosilibyście, bym dał wam pić - rzekł mówca. - Ale gdybym wiedział, że woda jest zatruta?
Nie mam daru skłaniania ludzi do płaczu, Elu - odpowiedział cicho. Jego głos był jak pieszczota. Nie, mocniej: był jak uścisk dłoni, uspokajał i dodawał sił. - To prawda sprawia, że płaczesz.
-W całym naszym życiu jesteś pierwszą osobą, która nie jest nami. Nie odczuwałyśmy potrzeby zrozumienia, gdyż rozumiałyśmy. Teraz, gdy jesteśmy tylko jedną jaźnią, ty stałeś się naszymi oczami, nogami, ramionami. Nie mamy innych. Wybacz nam niecierpliwość.
-Roześmiał się. Ja mam wybaczyć tobie?!
-Wy ludzie jesteście głupcami. My znamy prawdę. Wiemy, kto nas zabił. To nie byłeś ty.
-To byłem ja.
-Byłeś tylko narzędziem.
-To byłem ja.
-Wybaczamy ci.
Powiedziała, że możecie wybrać na tłumacza, kogo tylko chcecie, pod warunkiem, że to będę ja - wyjaśnił Człowiek.
- Są gorsze powody, by zginąć, niż ten, że nie potrafisz zabić.
- A co powiesz o kimś, kto nie potrafi zabić, nie potrafi umrzeć i nie potrafi żyć?
- Nie oszukuj się. Pewnego dnia dokonasz tych trzech rzeczy.
Splątane i pełne perwersji są ścieżki ludzkiego umysłu - zaintonowała Jane. - Pinokio był durniem, że chciał się stać prawdziwym chłopcem. Drewniana głowa lepiej by mu służyła.
Łzy trysnęły z jego oczu i popłynęły po policzkach.
- Chcę umrzeć - powiedział.
- Pocieszasz wszystkich - szepnęła. - A kto pocieszy ciebie?
- Musisz mi powiedzieć, bym też mógł zginąć.
Noszę w sobie ziarno śmierci i sieję je wszędzie, gdzie zatrzymam się na tyle długo, by pokochać. Moi rodzice umarli, by inni mogli żyć; ja żyję, więc inni muszą umierać.
Chcę cierpieć. To moja pokuta,moje odkupienie i - jeśli to możliwe - rozgrzeszenie. Jaki inaczej zdołam zmyć krew z moich rąk?
Jestem częścią wszystkiego, prawda? Ale nikt nie rozumie nikogo, nawet ty, chociaż udajesz, że jesteś taki mądry i pełen współczucia. A naprawdę tylko zmuszasz mnie do płaczu, ponieważ jesteś w stanie uniemożliwić mi to, co chcę robić...
Tak, był tu, by mówić o umarłych. A także po to, by umarli znów mogli żyć.
- Zadaję ludziom pytana i próbuję poznać prawdziwe historię.
- Nikt w domu Ribeirów nie zna żadnych prawdziwych historii.
- Wystarczą mi kłamstwa.
- Chodźmy więc.
Ataki, drwiny, zaczepki. Niech się kręci dookoła. Niech zgaduje, skąd padnie kolejny cios. Kłuć go kolcami, które zostają pod skórą. niech słabnie z bólu. Niech szaleje. Bo chociaż jest duży, musi robić, co chcecie. Możecie sprawić, by krzyczał. Możecie sprawić, by biegał. Możecie sprawić, by płakał. No proszę! A jednak jest słabszy od was.
- Łatwo mówić prawdę - rzekła cichym głosem mama - jeśli nikogo się nie kochał.
- Tak sądzisz? Coś ci powiem, mamo. Uważam, że nie można poznać prawdy o kimkolwiek, jeśli się go nie kocha.
Marcao nie był człowiekiem słabym i złym. Był silny. Nie szukał władzy. Szukał miłości. Ne posłuszeństwa. Lojalności.
- Rozumiem - powiedziała, - Jesteś sędzią marzeń.[...]
- Wiara, nadzieja i miłość to wspaniała trójca. Miłość jest z nich najpotężniejsza.
- Ale ty mnie nie kochasz.
- Coś takiego... Ja jestem sędzią marzeń, a ty sędzią miłości. W takim razie uznaję cię winną dobrych marzeń i skazuję na życie wypełnione pracą i cierpieniem dla ich realizacji. Mam tylko nadzieję, że nie uniewinnisz mnie kiedyś w sprawie o zbrodnię miłości do ciebie.