cytaty z książek autora "Kelly Creagh"
Nie ma nic z wyjątkiem cierpienia i żalu, gdy myślimy o rzeczach i ludziach, których nie możemy mieć, o możliwościach, których nigdy nie zyskamy.
Moja piękna, moja Isobel. Moja miłości. Prosiłaś, bym czekał. Więc czekam. Bo wiem, że to wszystko jest tylko snem. A kiedy ze snu się zbudzimy, znowu Cię zobaczę.
Jeśli odwrócisz się do mnie plecami, nie zostawisz mi wyboru, też będę musiał się odwrócić. Tylko tak dalej, a staniemy się przeciwnikami.
- Wspomnienia – powiedział jakiś melodyjny głos za jej plecami. – To pajęczyny, w które łapie się umysł.
Byli teraz złączeni nieodwołalnie. Od dnia, w którym przytknął swój długopis do jej skóry.
Z doświadczenia wiem, że ci, którzy budzą lęk, z reguły wiedzą, co robią.
Była głupia, bo krzyczała. Głupia, bo płakała, a przede wszystkim głupia, bo uwierzyła, że mogą zostać przyjaciółmi.
- Czy… Czy cokolwiek z tego jest rzeczywiste? – spytała. – Czy ty jesteś rzeczywisty?
Podniósł dłoń do jej policzka, jego palce musnęły jej skórę.
- Nawet jeśli to wszystko jest snem – szepnął – to ja nim nie jestem.”***
Wyciągnęła palce, by dotknąć obolałych miejsc, ale
chwycił ją za rękę. Pochylił się, aż ciemne końce jego
włosów musnęły jej policzki lekko niczym piórko,
zaplątały się w jej rzęsy. Zdążyła tylko wciągnąć
powietrze, mrugnąć powiekami i rozchylić usta, zanim
nakrył je swoimi ustami.
Czas się zatrzymał. Jej serce przestało bić, a oczy się
zamknęły.
Poczuła chłód metalowego kółka, przyciśniętego do
jej skóry, gdy ją całował. Natarczywie, lecz delikatnie.
Bardzo powoli.
Słodka, miękka destrukcja.
Wiesz, co moja babcia mawiała o pocałunkach w czoło? – Przycisnął wargi do jej skóry tuż nad brwiami (…) – Mawiała, że to pocałunki zarezerwowane dla zmarłych.
Jedwabna szarfa furkotała i marszczyła
się. Varen ścisnął ją mocniej.
– Stoisz tu tak długo, taki samotny... Nie jest ci
zimno? – usłyszał pytanie.
Patrzył przed siebie i nawet nie mrugnął, gdy nóż
błękitnej błyskawicy rozpłatał niebo.
– Nie – odparł.
-Potem się nauczyłam, że otwieranie zamków jest jak gadanie z chłopakami – oznajmiła. – Czasami wystarczy po prostu odpowiednio… przycisnąć.
Ale tęsknota za tymi, których kiedyś kochaliśmy i mieliśmy przy sobie, lecz nigdy więcej ich nie przytulimy - ciągnął - to zupełnie nieznośna udręka".
Jego dłoń, ciepła i spokojna, zamknęła się na jej
dłoni, oplatając ją niczym pająk swoją zdobycz. Poddała
mu się, lecz nie mogła patrzeć, nawet gdy kciukiem
przeciągnął po miejscu tuż nad jej kłykciami, gdzie kiedyś
zapisał numer ciemnym fioletem. Isobel przestała
oddychać. Serce waliło jej w piersi, a myśli rozpadły się
na bezsensowne kawałki. Przez cały czas jej oczy,
którymi w ogóle nie mrugała, utkwione były w otwartej
książce. Pozbawione znaczenia linijki tekstu gapiły się na
nią – nie były niczym więcej niż czarnymi patykami w
białym świecie.
– Ulalume – zaczął i to słowo, które wymawiał jako
„Ju-ta-lum", popłynęło z niego niby cicha muzyka.
Wspomnienia. To pajęczyny, w które łapie się umysł. Możesz próbować je odganiać. Ale coś zawsze zostaje.
To, że ubieram się na czarno i prowadzę prywatny dziennik, nie oznacza, że wysadzę szkołę w powietrze. Albo będę terroryzował bezmyślne czirliderki, skoro już o tym mowa.
-Ligeja... - mruknęła Isobel. - Przecież to tylko bohaterka opowiadania.
-Czy nie tak jak my wszyscy?(...) - I ty, Isobel - mówiła kobieta - możesz być zaledwie cieniem, snem kogoś innego, kto z kolei sam się komuś śni.
-Tak naprawdę jesteś blondynem!
-Jeśli komuś powiesz, przyjdę do ciebie w nocy, żeby dręczyć twoją nieśmiertelną duszę.
-Obiecujesz?
- Nie odchodź - westchnęła.
- Jestem tu - szepnął. - Obok. Czekam.
-Moją stawką, jak nazwał to demon, była wiara w to, co w tobie najlepsze. Wiara w ciebie.
-Masz serio szczęście, że to sen - wymamrotała dziewczyna - Bo gdybym tu była naprawdę, chyba bym cię zarzygała.
-Czuję się... wzruszony - odparł.
Nie obchodzi cię - zapewnił. - Dbasz tylko o swoje puchate, różowe ego.
-Co to znaczy "przenikliwy"?
-To przymiotnik. Oznacza na przykład kogoś, kto w księgarni mógłby wpaść na pomysł, żeby znaleźć słownik, zamiast zadawać tysiące pytań.