cytaty z książek autora "Jarek Szubrycht"
Co pomyślelibyście o chłopaku, który w tamtych czasach powiedziałby wam, że właśnie rzucił szkołę, że nie zamierza szukać ciepłej posady w biurze, szkole czy fabryce, bo jego miłością jest film i tylko temu zamierza się poświęcić? Co pomyślelibyście o nastolatku, który po obejrzeniu kilku westernów na odrapanym ekranie kina Pionier postanowiłby, że sam takie filmy będzie kręcił? Żadne tam pastisze, na miarę naszych czasów i skromnych polskich możliwości - on chciałby zawalczyć o westernowy panteon z Johnem Wayne'em i Clintem Eastwoodem! Chciałby rozdawać autografy wielbicielom kina od Montevideo po Tokio, zasmakować hollywoodzkiego blichtru, w oscarową noc przespacerować się po czerwonym dywanie...
Jesteście w stanie wyobrazić sobie takiego wariata?
Równie zabawny co żałosny, prawda? Pośmiejcie się więc, poużalajcie nad nim do woli. Poużywajcie sobie.
Już?
A teraz wyobraźcie sobie, że mu się udaje.
Dlaczego miałoby mi być przykro, kiedy widzę, jak ktoś upada? To przecież normalne. Ma wstać i zapierdalać. Nie ma drogi na skróty.
Kraków jest niesamowity, to miasto żyje plotką. Jak całujesz się z kimś na Kazimierzu, wszyscy na Rynku już o tym wiedzą.
Nostalgia to najlepsza przyprawa.
W Polsce irytują mnie drobiazgi. Na przykład to, jak są podawane serwetki w restauracjach. Nie można ich po prostu położyć na stole, żeby łatwo było z nich skorzystać. Jest jakaś tajemnicza tradycja, (...) zgodnie z którą serwetki upycha się w specjalnych serwetnikach, układa w jakieś bukiety, w serwetkowe origami - ale tak żeby nie można się było do nich dobrać. Chcę więc wytrzeć usta po posiłku, ale nie mogę, bo albo żadna serwetka nie chce wyjść, albo biorę wszystkie na raz. Cała ta misterna konstrukcja rozlatuje się, wszystko się rozsypuje! A ja rozglądam się przerażony, przekonany, że za chwilę ktoś przyjdzie i mnie opierdoli, bo zniszczyłem coś, co jakaś pani układała przez trzy godziny. Powinna powstać jakaś społeczna kampania w sprawie tych serwetek, bo inaczej to się nigdy nie zmieni.