cytaty z książek autora "Nenad Veličković"
Z punktu widzenia literatury ważniejsze jest, czy książka się sprzedaje, niż to, czy autor jest piśmienny.
Najpierw wycina się drzewa, żeby przygotować trasę narciarską, potem sprzedaje się drewno, żeby można było kupić narty, i na koniec podnosi się ceny wyciągów, żeby miejscowe dzieci nie przeszkadzały zagranicznym turystom, których dewizami spłaca się kredyt wzięty w imieniu miejscowych dzieci.
Sadzę, że celem świata jest utrzymać nas przy życiu, żebyśmy, gdy wojna już się skończy, znów zaciągali u niego kredyty i kupowali wszystko, co będzie nam niezbędnie niepotrzebne.
Czasem myślę, że życie nie jest niczym innym, tylko długim, bardzo długim strachem przed śmiercią.
Nigdzie nie jest tak wspaniale być cudzoziemcem jak w Bośni.
Ale czyż nie jest istotą człowieczeństwa pomagać tym, którzy nie pragną pomocy?
Nie będę ci przypominać niezliczonej liczby rozejmów, które łamali, kiedy jeszcze atrament nie zdążył wyschnąć. Podczas minionych wyborów nie kłamali jedynie ci, którzy gadali bzdury.
Spodziewałem się, że że rejony serbskie i chorwackie rozpoznam po zburzonych meczetach, ale byłoby to trudne, meczety niszczono bowiem gruntownie, a wiec do fundamentów, czasem też wraz z nimi.
Wojna toczy się między Serbami, Chorwatami i Muzułmanami. Davor twierdzi, że to dlatego bo Chorwaci mają Chorwację, Serbowie – Serbię, a Muzułmanie nie mają swojej Muzułmanii.
Kiedy przyjeżdżają do Bośni (ci ministrowie), żrą tanie mięso, gdzie popadnie,i w ogóle nie myślą o weterynarzach, ale kiedy to samo mięso należałoby włączyć do jadłospisów w Brukseli, wówczas wszyscy okazują się wegetarianami. I wszyscy byliby szczęśliwi, gdyby z Bośni udało im się zrobić dokładnie taki sam staw. Żeby ryby walczyły w nim o odrobinę jedzenia, a oni mogli się rozkoszować tanimi daniami i doskonała obsługą.
Kilka krajów rozwiniętych sprzedaje broń tym nierozwiniętym, które niszczą się nawzajem, a wtedy te rozwinięte odbudowują nierozwinięte za pomocą przestarzałych technologii, biorąc w zamian surowce, energię, bądź tereny pod bazy wojskowe.
Mam już dość wulgarnych, nadętych, niechlujnych, spoconych, zepsutych typów, którzy oskarżają nas, że jesteśmy oszustami, kiedy sami nie zdołają nas oszukać, łapówkarzami, kiedy nie uda im się nas przekupić, i złodziejami, gdy to my złapiemy ich na kradzieży.
Świętem większym niż Jego narodziny jest Nowy Rok. Ateiści, którzy go świętują, już ruszyli z petardami. Nie wystarczy się przerazić, szczęśliwi są tylko wtedy, gdy ktoś padnie na ziemie.
Tak jak w dni robocze nie potrafią pracować, tak w niedzielę nie potrafią odpoczywać.
Wstają bardzo wcześnie rano i ręcznikami zajmują najlepsze miejsca nad morzem.
Program lokalnej telewizji składa się z serwisu informacyjnego o wpół do ósmej, kłótni w miejscowym studiu, kilku reklam i telenoweli. Kiedy tutaj mówi się o dobrym programie, chodzi o jakość obrazu.
Zrozumiałem, co nasz profesor w college’u miał na myśli, porównując Amerykę do doskonałego zwierzęcia, które żywi się własnym gównem.
Inwestujemy pieniądze w wycinanie lasów (…) I nie wie, które drewno jest lepszej jakości – to z parków narodowych czy wielonarodowych.
Serbowie są prawosławni, co oznacza, że reszta jest nieprawomyślna. Muzułmanie są prawowierni, co oznacza, że reszta jest niewierna. Chorwaci to katolicy, co oznacza, że reszta to protestanci.
Wyższość ufortyfikowanych okien bierze się stąd, że o każdej porze dnia wyczarowują iluzję świtu.
My wszyscy jesteśmy tu zakładnikami zarówno (i po równo) tych, którzy nas atakują, jak i tych, co nas bronią.
Czy gdzie indziej byłoby mu lepiej? W Belgradzie? Tam go nikt nie zabije tylko dlatego, że myśli inaczej. Tutaj toczy się wojna. Zabiją go, nawet jeśli myśli tak samo.
Wywiązała się rozmowa o bezczelności zachodniego świata. Oni i ta ich pomoc. Nie przysyłają nam tego, co nam potrzebne, tylko to, co nie jest potrzebne im.
Serbowie wszystkich ras, wyznań i narodowości mają przewagę militarną.
W kapitalizmie ludzie się nie kochają. Im mniej lubisz sąsiada, tym milszy jest ci pies lub kotek.
Każdy dzień, który mija, to jeden dzień wojny mniej. Tak uważają optymiści. Każdy dzień, który mija, to jeden dzień wojny więcej, odpowiadają im pesymiści.
Co to za ucieczka, jeśli przed ustaszami człowiek kryje się wśród czetników.
Dałby sobie prawą rękę odciąć, byleby tylko pozostać praworęcznym.
Czym jest naród? To tylko bobki na łące, które myślą, że wytyczają jakąś drogę.