cytaty z książek autora "Harold Pinter"
Są dwa rodzaje milczenia. Jedno, gdy nie mówi się ani jednego słowa. Drugie, gdy używa się potoku słów. Mówią one o języku zamkniętym pod nim, ciągle do niego nawiązują. To, co słyszymy, jest wskaźnikiem tego, czego nie słyszymy. Mowa jest niezbędnym unikiem, gwałtowną, sprytną, zdesperowaną lub drwiącą zasłoną dymną, która utrzymuje ów drugi język pod kontrolą. Kiedy zapada prawdziwe milczenie, echo wciąż jest z nami, ale jesteśmy bliżej nagości. Jednym ze sposobów postrzegania języka jest uważanie go za stały wybieg, mający na celu ukrycie nagości”.
...Wyraźnie widać, że większość polityków nie interesuje się prawdą, tylko władzą i jej utrzymaniem. Według nich najważniejsze w dzierżeniu władzy jest trzymanie ludzi w niewiedzy, by żyli w ignorancji prawdy, łącznie z prawdą własnego życia. Otacza nas ogromna materia kłamstw, nią się żywimy...
Życie pisarza to działalność nieskończenie krucha, niemal naga. Nie ma co nad tym płakać, ale to wystawienie na wszystkie wiatry, w tym oczywiście lodowate. Praca samotna, w izolacji. Nie ma gdzie uciec, żadnego schronienia, chyba, że zacząć kłamać. Tylko, że ten kto w ten sposób zapewnia sobie ochronę, zostaje politykiem. Kiedy patrzymy w lustro wydaje się, że obraz jest wierny. Ale poruszcie o milimetr i obraz się zmienia. W gruncie rzeczy oglądamy nieskończoną gamę odbić. Pisarz musi czasem zbić lustro, gdy po drugiej stronie prawda patrzy nam w oczy.
Niewinni, cóż, zawsze cierpią. To się nigdy nie stało. Nic się nigdy nie dzieje. Nawet kiedy się dzieje, to się nie dzieje. Nie ma znaczenia. Nic ciekawego. Co się więc stało z naszą wrażliwością moralną? Czy choć mieliśmy ją kiedyś? Co znaczy to określenie? Czy odsyła do rzadko ostatnio używanego – sumienia? Świadomości związanej nie tylko z naszym działaniem, ale i z naszą odpowiedzialnością za działanie innych? Czy to wszystko jest martwe?...
Strzeżcie się pisarza, który podsuwa wam swoje zaangażowanie do przyjęcia, który nie pozostawia wam żadnych wątpliwości co do swojej wartości, użyteczności, altruizmu, który deklaruje, że ma serce we właściwym miejscu i pilnuje tego, aby widziano je w całej okazałości, pulsujące tam, gdzie powinny pulsować życiem postacie jego sztuk. To, co przedstawia się tak często jako ciało napełnione czynną i aktywną myślą, jest w istocie ciałem uwięzionym w pustych definicjach i szablonach. Taki pisarz najwyraźniej ufa słowom całkowicie. Ja zaś mam wobec słów mieszane uczucia.”
Konflikt o małym natężeniu”znaczy, że tysiące ludzi umiera, ale wolniej niż gdyby od razu spuścić na nich bombę. To znaczy zarazić serce kraju, wszczepić złośliwy nowotwór i obserwować postępującą gangrenę. Jak tylko ludzie zostaną podporządkowani (czy śmiertelnie pobici, na jedno wychodzi), kiedy tylko przyjaciele, wojskowi i wielkie koncerny przejmą władzę, przed kamerami ogłasza się, że zwyciężyła demokracja. Oto amerykańska polityka zagraniczna w czasach, o których mówię
W dramacie prawda zawsze jest nieuchwytna. Nigdy jej nie znajdziemy, ale szukać musimy. Naszym zadaniem jest poszukiwanie. Jest to nasz obowiązek. Prawdę spotykamy najczęściej błądząc w ciemnościach, wpadamy na nią albo mignie nam przez chwilę obraz lub kształt, który wydaje się prawdziwy. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy. A prawda jest taka, że w dramacie nigdy nie ma jednej prawdy. Prawd jest wiele. Zwalczają się, wzdragają przed sobą, odzwierciedlają się, ignorują, wyszydzają, nie dostrzegają. Czasem czujemy, że prawdę o chwili mamy w ręku, ale przecieka nam ona przez palce i znika. W sztuce język jest więc narzędziem wieloznacznym, ruchomym piaskiem, trampoliną, taflą lodu, która może się pod tobą, autorem, w każdej chwili załamać. Lecz, jak powiedziałem, nie można nigdy ustać w poszukiwaniu prawdy. Nie można go odroczyć, odłożyć na później. Trzeba mu w każdej chwili sprostać”.
Z zewnątrz napiera na nich świat, a to jest przerażające....Dwoje ludzi w pokoju i coś pomiędzy nimi stanie: drzwi się otworzą, ale mogą się też nie otworzyć i zostaną sami. Innymi słowy mamy podstawową sytuację życiową, wspólną nam wszystkim;...wszyscy jesteśmy w pokoju, a na zewnątrz jest świat, który ma wszelkie cechy nam znane, a jednak jest zupełnie niewytłumaczalny i przerażający, dziwny i niepokojący.
Teatr polityczny zawiera zupełnie inny zestaw problemów. Za wszelką cenę trzeba unikać kazań. Niezbędny jest obiektywizm. Trzeba pozwolić, aby postacie dramatu żyły własnym życiem. Autor nie może ich krępować ani ograniczać według własnych gustów, nastroju czy uprzedzeń. Musi być w stanie spojrzeć na nie pod różnym kątem, ze wszystkich możliwych perspektyw, czasem zaskoczyć je, a może też – pozwolić robić swoje. Nie zawsze sprawdza się to w praktyce, ale polityczna satyra nie stosuje się, rzecz jasna, do żadnej z tych reguł – w gruncie rzeczy działa odwrotnie i na tym polega jej właściwe zadanie”.
Uważam, że kontaktujemy się ze sobą aż nazbyt dobrze w naszym milczeniu, w tym, co pozostaje niewypowiedziane, i że ludzie dokonują ciągłych uników, desperackich, spóźnionych prób zachowania siebie dla samego siebie. Kontakt z innymi jest zbyt niepokojący. Wejście w czyjeś życie – to zbyt przerażające. Ujawnić innym własną pustkę wewnętrzną – to zbyt okropna ewentualność”.
Powinniśmy wszyscy, jako obywatele, mimo olbrzymich przeszkód, z zaciętą i stoicką determinacją, rozsądnie zdefiniować prawdę własnego życia, naszych społeczeństw. To nasz podstawowy obowiązek. To nawet imperatyw. Dopóki taka determinacja nie pojawi się w naszej wizji politycznej, dopóty nie ma żadnej nadziei na odbudowanie tego, co właśnie tracimy – naszej ludzkiej godności”.