cytaty z książki "Drach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jest biologiczne okrucieństwo w tym, jak w ludziach umiera miłość.
Kochać to, czego już nie ma, albo tego, kogo już nie ma, jest bardzo trudno, ale nie ma różnicy między czymś a kimś. Najtrudniej i najgorzej odpowiedzieć sobie na pytanie, czy istnieje miłość i co to znaczy, jeśli istnieje - dla ludzi najgorzej. Odpowiadacie sobie zwykle na to pytanie w sposób spolaryzowany: że miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, nie zazdrości, nie szuka poklasku, albo że miłość nie istnieje, jest tylko erekcja i wilgoć między udami. Kochacie prawdziwie; sarny też kochają koźlęta swoje, a może nawet kiedy się parzą, to wtedy również trochę kochają.
Ernst wie, że nic nie ma znaczenia i że wszystko jest ważne. Ernst wie, że życie jest, a potem go nie ma. Ernst wie, że w życiu nie trzeba być szczęśliwym ani nie trzeba cierpieć, jedyne, co trzeba, to żyć to życie, nic więcej nie trzeba. Ernst czeka na śmierć z nadzieją i ochotą, bez rozpaczy, bez smutku za tym, co utracone, bo Ernst wie, że nigdy nic nie macie, więc niczego nie możecie utracić, ale to nie ma znaczenia.
Nie ma znaczenia.
Młodość już dawno odeszła, więc nie o młodość chodzi. Ważniejsze jest to co zostaje, nie to, co odchodzi, a zostają puste łóżka, puste domy, obcy już zwykle samczyk, który te młode spłodził. Tyle zostaje.
Pindur mówi o drzewach, sarnach i ludziach, bo dawno temu usłyszał to od kogoś starszego, kto usłyszał to jeszcze dawniej również od kogoś starszego, a jeszcze dawniej był ktoś zupełnie inny, kto naprawdę tak myślał i wszystko rozumiał, i słowa, które powiedział, żyły ukrytym życiem długo po jego śmierci, cicha, tajna ewangelia mędrców ubogich we wszystko poza dziwną mądrością.
-To znaczy, że przeceniamy życie. Wydaje nam się, że to ważne, żeby żyć, i boimy się śmierci, a to przecież nie ma żadnego znaczenia.
Strom a człowiek, a sornik som jedno. Takie je to nasze żywobyci na tyj ziymie.
Josef nie nazywa tego słowami, bo skończył tylko szkołę powszechną w Deutsch Zernitz, a potem poszedł do wojska, gdyby jednak przeczytał w życiu więcej książek, to może wiedziałby, że jest zakochany, ale pewnie nawet w takiej sytuacji by nie wiedział, bo to się zwykle wie dużo później, niż kiedy się to dzieje i już jest.
...musisz panować nad swoimi emocjami, chłopcze. Nie możesz ich okazywać. Dziesięć lat później Nikodem ma do matki żal o to, że całe życie uczyła go, by nie okazywał swoich emocji. Piętnaście lat później Nikodem uważa, że matka miała rację, i żałuje, iż emocje okazywać nauczył się tak dobrze, że teraz nie potrafi ich ukryć.
Reinhold Ebersbach uważa, że nie chce już dłużej żyć. Myli się, w rzeczywistości Reinhold Ebersbach chce dalej żyć, tyle że pragnąłby żyć zupełnie inaczej. Albo przynajmniej trochę inaczej. Gdzieś indziej. Z kimś innym.
[...] przecież nie kocha się sercem tylko przeponą, która ściska z miłości wszystko to, co człowiek ma w środku, wszystkie te sine, czerwone i lśniące od krwi i limfy wewnętrzne ludzkie struktury.
Drogi ludzkich miłości są zawiłe. Bardziej kręte niż drogi miłości sarnich i miłości drzew. Ale wszystkie prowadzą w to samo miejsce, do ziemi, wszystko do ziemi wraca. Wszystko, co żyje, jest tylko pulsowaniem ziemi.
(...) bo nie ma w was nic więcej niż to, co zawiera się w waszych ciałach, a jednak nie jesteście tylko ciałami.
Ponieważ nigdy się nie ożeni, nigdy nie spłodzi potomka, a zawsze skrycie o tym marzył, bo wydawało mu się błędnie, iż posiadanie potomstwa to prosty sposób na to, by nadać życiu sens.
Człowiek, chop i baba, kamiyń, sornik, hazok, kot a pies, strom, wszystko to samo. Wszisko je jednym. Ziymia to je taki srogi drach, łażymy po jego ciele, a na grubach kopiymy jego ciało, kere je czystym słońcym'.
Szczególnie mężczyźni upodobali sobie skorupy samochodów, które zrastają się z ich ciałami jak druga, potężniejsza skóra, jak pancerz, i jak pancerz ich wzmacniają, chronią przed światem — dzięki czterem kołom mężczyźni stają się z powrotem jakby czworonożni, są niczym dalecy przodkowie, myślą o swoich ciałach nie w kategoriach wertykalnych, lecz horyzontalnie, tak jak swoje ciało odczuwa odyniec albo buhaj.
Niektórzy widzą jaśniej niż inni. Niektórzy posiedli przenikliwe spojrzenie.
Josef siedzi w ciemności i światło w ciemnościach nie świeci, i ciemność światło ogarnia. Josefa ciemność ogarnia. Josef otwiera szeroko oczy i zamyka je najszczelniej jak potrafi, i jest tylko ciemność, i Josef przyjmuje tę ciemność, admiruje tę ciemność, wciąga ją w siebie i ciemność go wypełnia, i Josef staje się ciemnością, gaśnie w ciemności i jest szczęśliwy.
Sarny w ogóle nie płaczą. Ranne przeraźliwie skowyczą, ale nie jest to płacz.
Jak brzmią powiedziane na głos słowa, których nikt poza mówiącym nie słyszy? Ja słyszę. Dla mnie brzmią jak wszystko inne, jak szepty, jak okrzyki rozkoszy i bólu ludzi i zwierząt, jak ledwie dla ludzi słyszalny szum źdźbeł młodego, zielonego zboża, kiedy przez pole sunie pchana słabym wiatrem jasna fala, kiedy poruszane wiatrem liście odsłaniają ku słońcu swoje jaśniejsze brzuchy.
Ale czy historie dzieci, których życie kończy się tam, gdzie zaczęło, w łonie, różnią się od życia kretów, saren albo Juliusza Cezara? Wszystko jest tym samym.