cytaty z książek autora "Nicholas Evans"
Czasem coś, co wygląda jak poddanie, wcale nim nie jest. Chodzi o to, co dzieje się w naszych sercach. O dokładne widzenie, jakie jest życie i akceptowanie go, i bycie wobec niego lojalnym, niezależnie od bólu, bo ból z powodu nie bycia lojalnym jest o wiele, wiele większy.
Chyba to właśnie jest wieczność. Po prostu jeden długi ciąg takich "teraz". I chyba też wszystko, co można zrobić, to spróbować żyć jednym teraz w danej chwili, nie zawracać sobie zbytnio głowy poprzednim teraz albo następnym teraz.
,,...kiedy spadłeś,od razu wspinaj się z powrotem,by nie stracić panowania nad sobą .
Frank pragnął, by "teraz" mogło trwać wiecznie i jak ich ojciec stwierdził, że "zawsze" to jedynie ciąg "teraz", i najlepsze, co człowiek może zrobić, to przeżyć w pełni każde z nich po kolei.
(...) tam gdzie jest ból, jest ciągle uczucie, a tam gdzie jest uczucie, jest nadzieja.
,,jakim ryzykownym towarem jest miłość oraz,że właściwe zrównoważenie dawania i brania jej jest zbyt precyzyjnym zadaniem dla zwykłych istot ludzkich.
Kiedy pracowałem dorywczo, nie mogłem się po prostu doczekać, by wieczorem wrócić do tego, co czytałem. Książki posiadały jakiś magiczny urok. Ale ci nauczyciele tutaj, z całą ich gadaniną, cóż... Wydaje mi się, że jeśli zbyt dużo mówi się o tych sprawach, urok znika i szybko pozostaje tylko gadanina. Niektóre rzeczy po prostu... są.
Zdolność wybaczania jest jednym z najbardziej tajemniczych cudów w naszym życiu.
Najważniejsze rzeczy w życiu nigdy nie zdarzają się przez przypadek. Ale nawet przy tych, które są nieuchronne, trzeba trochę poczekać, a nawet czasami odrobinę im pomóc..
Starała się mu uzmysłowić, że to, co uważa za przezorność można również interpretować jako czarnowidztwo. A tak się ciekawie składa, że komuś, kto na każdym kroku spodziewa się najgorszego, to najgorsze w końcu się przytrafia.
Mężczyźni. (...) Sami za sobą nie mogą trafić. Nie wiedzą, kim są ani po co ich Bóg stworzył. Nie można ich nienawidzić za coś, czego nie wiedzą, zasługują na współczucie.
Jeżeli ktoś doszedł do krawędzi, zobaczył, co jest za nią, potem wybiera zaakceptowanie życia.
- To tylko różnica między patrzeniem a widzeniem. Patrzysz wystarczająco długo, a jeśli robisz to właściwie w końcu zobaczysz.
Aż w końcu zdał sobie sprawę, że tym czego potrzebowała, była sama potrzeba. Żeby potrzebował jej tak jak ona jego.
Śmierć była na początku i śmierć będzie także na końcu. Czy to własnie jakiś bystry cień tego przemknął w snach dziewczynki i obudził ją w ten nieprawdopodobny poranek, tego nigdy się nie dowie. Kiedy otworzyła oczy, wiedziała tylko tyle, że świat w jakiś sposób się zmienił.
Ale z drugiej strony, czy można tęsknić za kimś, kogo się w ogóle nie znało? Albo zazdrościć ludziom, którzy może nie istnieją?
Tak to już jest z kłamstwami. Jak sękate powyginane sosny, [...] kłamstwa z upływem czasu nabierają mocy.
Annie pozostawały akty pogardy i drobnej zemsty, kradła więc papierosy z torebki jędzy i paliła je za rododendronami, naiwnie kontemplując, jak niemądrze jest kochać, gdyż ci, których kochasz, i tak umrą i cię zostawią.
-Gdyby tylko można sprawić, żeby teraz trwało wiecznie.
Uprzytomnił sobie, jak destrukcyjną siłę miało zatajanie prawdy. [...] Tego rodzaju sekrety przypominały żywe organizmy groźne dla zdrowia. Karmiły się wstydem i poczuciem winy, rodziły strach, który zżerał człowieka od środka.
to, co uważa za przezorność, można również interpretować jako czarnowidztwo. A tak się ciekawie składa, że komuś, kto na każdym kroku spodziewa się najgorszego, to najgorsze w końcu się przytrafi.
" Annie spojrzała w jego oczy z przekrwionymi szaleństwem białkami i po raz pierwszy w życiu zrozumiała, że można uwierzyć w diabla.
jak to mówią, życie to tak poważny zawód, że trudno się do niego przygotować.
-O, myślę, że się wygrzebie.
-Tak?Jesteś pewien?
-Nie. Ale widzisz, Annie, tam gdzie jest ból, jest ciągle uczucie, a tam gdzie jest uczucie, jest nadzieja.
Dbajcie o siebie jako para. Kiedy na świat przyjdą dzieci, będzie cię korciło, żeby stawiać je na pierwszym miejscu. Nie rób tego. Małżeństwo jest jak roślina. Żeby nie zmarniało, trzeba je podlewać i nawozić. Jeśli tego zaniedbasz, to kiedy dzieci odejdą z domu i spojrzysz w kąt, zobaczysz tam zeschnięty badyl.
Może natura tak to urządziła. Ludzie, których się kiedyś kochało, na starość dziwaczeją i zaczynają grać otoczeniu na nerwach, żeby nie było nam tak ciężko, kiedy odejdą.
Teraz znów ból był tutaj zamknięty, ból najwyższego rzędu, precyzyjnie zbudowany wspólną winą i używany przez zranione dusze, by karać tych, których najbardziej kochają.