cytaty z książki "Bonobo i ateista. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Być może to tylko moja przypadłość, ale jestem nieufny wobec każdej osoby, której system przekonań to jedyna bariera powstrzymująca ją przed zachowaniami wzbudzającymi powszechną odrazę".
Nie mam cierpliwości do tych, którzy mówią, że podniecenie seksualne przynosi ujmę i że bodźce seksualne mają swoje źródło nie w naturze lecz grzechu. Nic dalszego od prawdy. Tak jakby małżeństwo, którego funkcja nie może zostać spełniona bez tych zachęt, nie wznosiło się ponad winę. Skąd pochodzą te bodźce u innych żywych stworzeń? Z natury czy z grzechu? (Erazm Rotterdamu 1519:66).
Wszystko sprowadza się do tego, że ludzie są zdolni do niewyobrażalnego okrucieństwa, czy to w imię Boga, czy negując jego istnienie.
To nie Bóg zaznajomił nas z moralnością; było raczej na odwrót. Wprowadziliśmy postać Boga, aby pomagał nam żyć tak, jak czuliśmy, że powinniśmy, potwierdzając żart Woltera o potrzebie wymyślenia Boga. Pomyślcie również o pytaniu, które Eutyfronowi zadał Sokrates, czy postępowanie jest moralne, gdyż podoba się bogom, czy też bogowie pochwalają moralne postępowanie. Cały sens istnienia Boga sprowadza się do tego drugiego.
Kilka lat temu wykazaliśmy, że naczelne z radością wykonują zadania za plasterki ogórka, dopóki nie zobaczą, że ich towarzysze dostają w nagrodę winogrona, które smakują o wiele lepiej. Osobniki nagradzane ogórkiem zaczynają być wtedy rozdrażnione, odrzucają swoje warzywka i zaczynają protestować. Jedzenie, które jeszcze chwilę wcześniej było odpowiednie, stało się nagle nie do przyjęcia w rezultacie spostrzeżenia, że ktoś inny dostaje coś lepszego. Nazwaliśmy to zjawisko awersją wobec nierówności, a temat ten zbadano od tego czasu na przykładzie innych zwierząt, w tym psów. Pies wielokrotnie wykona sztuczkę bez nagrody, ale zacznie się buntować, gdy tylko inny pies dostanie za tą samą sztuczkę kawałek kiełbasy.
Niewykluczone, że religia, jaką pozostawia się za sobą, odciska się na rodzaju ateizmu, jaki się wybiera.
Krytykowanie wiary przypomina próbę ratowania ryb przed utonięciem. Nie ma sensu wyławiać wiernych z jeziora, by mówić im, co jest dla nich najlepsze, kładąc ich na brzegu, gdzie trzepoczą się, dopóki nie wyzioną ducha. Nie bez powodu byli oni w tym jeziorze.
Jakąkolwiek rolę mogłaby odgrywać w zakresie moralności religia, jest to rola nowicjusza. Moralność powstała pierwsza, a współczesna religia się pod nią podpięła. Wielkie religie nie zostały wynalezione, by przekazać nam prawo moralne, lecz po to, by je podtrzymywać.
Nawet jeśli nauka pomaga nam docenić mechanizm działania moralności, nie znaczy to, że może nim zawiadywać i nie powinniśmy tego od niej oczekiwać bardziej niż po kimś, kto wie, jak powinny smakować jajka, moglibyśmy się spodziewać, że jajko zniesie.
Dogmatyzm zamyka umysł, czy jest to ślepota na naukę tych, którzy biblijny przekaz odbierają dosłownie, czy też przekonanie o własnej nieomylności, będące cechą niektórych ateistów.
Religia towarzyszyła nam od zawsze i jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek zniknęła, ponieważ jest ona częścią naszej skóry społecznej. Nauka jest raczej jak płaszcz, który kupiliśmy dopiero niedawno. Zawsze istnieje ryzyko, że go zgubimy lub postanowimy wyrzucić.
Pragnienie przynależności, utrzymania dobrych relacji, kochania i bycia kochanym skłania nas, byśmy robili, co w naszej mocy, by pozostawać w dobrych stosunkach z tymi, na których możemy polegać.
Właściwe neoateistom narzekanie, że liczy się tylko rzeczywistość empiryczna i że fakty górują nad wierzeniami, to odmawianie ludzkości jej nadziei i marzeń. Projektujemy wyobraźnię na wszystko wokół nas. Robimy tak z filmami, teatrem, operą, literaturą, rzeczywistością wirtualną oraz, owszem religią. Neoateiści są jak ludzie, którzy stoją pod kinem i mówią nam, że Leonardo DiCaprio tak naprawdę nie utonął, kiedy Titanic poszedł na dno.
Kodeks społeczny jest tak fascynujący ze względu na swoją nakazowość. Kodeks ma władzę. Nie mówię w tym miejscu tylko o tym, jak zwierzęta się zachowują, lecz także o tym jakiego zachowania się od nich wymaga. Wszystko sprowadza się do rozróżnienia "jest" i "powinno być".
Wiara jest motywowana atrakcyjnością pewnych osób, opowieści, rytuałów i wartości. Zaspokaja potrzeby emocjonalne, takie jak pragnienie bezpieczeństwa i władzy oraz potrzeba przynależności. Teologia to kwestia drugorzędna, a dowody są trzeciorzędne.
Ale nawet jeśli naukowcy są niewiele bardziej racjonalni niż wierzący i choćby cała idea beznamiętnej racjonalności wynikała z gigantycznego nieporozumienia (nie potrafimy nawet myśleć bez emocji), jest jedna zasadnicza różnica między nauką a religią. Tkwi ona nie w jednostkach, lecz w ich kulturze. Nauka jest przedsięwzięciem kolektywnym, regulowanym zasadami, które umożliwiają postęp całości, nawet jeśli jej części się ociągają.
Religia i kultura oddziałują na siebie do tego stopnia, że katolik z Francji to naprawdę nie to samo co katolik z południa Holandii, który różni się z kolei od katolika z Meksyku. Wczołgiwanie się na krwawiących kolanach po schodach katedry, aby prosić Matkę Bożą z Guadalupe o przebaczenie, to nie jest coś, co rozważałby ktokolwiek z nas.
Ludzie najbardziej podatni na zarażanie się ziewaniem są też najbardziej empatyczni. A dzieci z deficytami empatii, jak te z autyzmem, nie zarażają się ziewaniem wcale. Kiedy nasze szympansy oglądają nagrania ziewających małp, ziewają jak szalone, ale tylko jeśli osobiście znają małpę na filmie. Nagrania nieznajomych pozostają bez reakcji.