cytaty z książek autora "Magdalena Szweda"
Każdy z nas ma swój krzyż, który musi dźwigać. Czasam jest ciężko, czujesz rezygnację i nie masz siły dalej walczyć. M ślisz, że już nic cię dobrego w życiu nie spotka, ale potem prz chodzi nadzieja, a razem z nią dobra dusza, która pomaga ci robić kolejne kroki do przodu. Razem z tobą niesie ten krzyż.
Nie wiedziałem, co to miłość, dopóki nie spotkałem na swojej drodze Emily. To ona pokazała mi, czym jest prawdziwe uczu cie. Mimo że nadal czasami dopadała mnie ciemność, to jednak Emily była moim światłem wskazującym drogę, którą miałem podążać. Na jej końcu znajdowały się dwie osoby, które będę kochał do końca swoich dni.
Odczuwałem wielki gniew i tylko dźwięk łamanych kości mógł mnie uspokoić i poskromić demona, który próbował wyjść na wolność.
Byłem królem i nikt nie mógł odebrać mi tego tytułu.
Nie odczuwałam już lęku przed śmiercią. Ja się nawet z nią zaprzyjaźniłam.
Codziennie zadawałam sobie pytania. Co się ze mną stało? Gdzie się podziała ta szalona dziewczyna? Ciężko było mi się do tego przyznać, ale nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na te pytania. Może kiedyś mi się to uda i odnajdę w końcu to upragnione szczęście, które do tej pory omijało mnie szerokim łukiem.
Każdego dnia spoglądałam w lustro i za każdym razem widziałam, jak moja twarz się zmienia. Ten ogień, który kiedyś tlił się w moich oczach, gasnął. Nie wiedziałam, ile jeszcze pozostało czasu, zanim całkowicie się wypali.
Dzielił mnie już tylko krok od przepaści. Miałam ochotę go wykonać, rozłożyć ręce i skoczyć. Uwolniłabym się tym samym od tego przesiąkniętego złem życia, które zatruwało mój organizm dzień po dniu.
Przestałem kontrolować bestię ukrytą głęboko we mnie. Pozwoliłem jej wyjść na powierzchnię i posmakować zwycięstwa.
Miłość obnażała słabe punkty. Wolałem otoczyć się twardym pancerzem i ochronić przed niechcianymi uczuciami.
Wolność" - cały czas powtarzałam to jedno słowo jak mantrę. W końcu po tylu latach będę mogła jej zaznać.
Tak bolała zdrada. Myślałem, że nigdy jej nie doświadczę, ale los ze mnie zakpił w najokrutniejszy sposób. Najpierw postawił przede mną kobietę, z którą chciałem iść przez życie, a potem mi ją brutalnie odebrał.
Nigdy nie miałam rodziny, a teraz otwierała się przede mną szansa, żeby stworzyć ją właśnie z nim. Wystarczyło tylko jedno moje słowo, aby zacząć wszystko od nowa. Zwykłe "tak", a moje życie znów nabrałoby kolorów.
Los nas ze sobą połączył i nikt nie miał prawa nas rozdzielić. Już nigdy. Zamierzałam stanąć na straży mojej rodziny, bo wiedziałam, że było o co walczyć. O szczęście, miłość i wspólną przyszłość”.
Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem, gdybym mógł towarzyszyć mu w ostatniej podróży. Zaprowadziłbym go pod wrota piekielne i oddał w ręce samego Lucyfera.
Gdyby mi uwierzył, mogłabym za kilka miesięcy obserwować własną, szczęśliwą rodzinę. Stworzyć coś, czego nigdy nie miałam, a podświadomie zawsze tego pragnęłam - bezpieczną przystań, w której ja i moi najbliżsi moglibyśmy zacumować swoje łodzie.
Nie pozostało mi nic innego jak podporządkować się jego rozkazom. Jeśli tego nie zrobię, to los, jak miał zamiar mi zgotować, będzie oznaczał piekło na ziemi.
Zostałam pokonana. Nie miałam już nadziei na szczęśliwe życie. Dante Fiorucci mnie złamie. Nie wiedziałam tylko, jak długo będę w stanie się przed tym bronić.
Wiedziałam, że kiedyś w końcu nastanie dzień mojej zemsty. A będzie powolna i długa. Z każdym jego krzykiem będę odczuwała coraz większą satysfakcję, że po tylu latach w końcu uwolniłam się od potwora, który zafundował mi taki koszmar w dzieciństwie. Piekło, jakie mu zgotuję, będzie niczym w porównaniu z cierpieniem, jakiego ja doświadczyłam. Jęki bólu staną się zadośćuczynieniem za lata krzywdy, a jego śmierć będzie moją wolnością.
Wydawało mi się, że byłam szczęśliwa. Teraz już wiedziałam, że była to tylko iluzja. Nierealny, wymyślony przeze mnie świat. Rzeczywistość nie była usłana różami, za to brudna, pełna strachu i niepewności, co przyniesie jutrzejszy dzień.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami mieszkał w swoim ogromnym zamku przystojny książę. Na pozór miał wszystko, brakowało mu jednak najważniejszego - miłości. Żadna z przedstawionych mu kandydatek nie zdołała skraść jego serca. Zrezygnowany książę martwił się perspektywą samotnego życia. Chciał kochać i być kochanym, ale los nie był dla niego łaskawy.
Udało nam się wspólnie stworzyć rodzinę. Przeszliśmy bardzo wiele, aby znaleźć się w tym miejscu. Ból, cierpienie i samotność, tym było nasze życie, zanim się poznaliśmy. Teraz kroczyliśmy razem otoczeni z każdej strony miłością. Bo to właśnie ona jest w życiu najważniejsza.
ʙʏᴌᴀᴍ ᴢᴅᴀɴᴀ ɴᴀ ᴊᴇɢᴏ ᴌᴀsᴋᴇ̨, ᴀʟᴇ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌᴀᴍ, ᴢ̇ᴇ ɴɪᴇ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ ᴍɪ ᴅᴀɴᴇ ᴊᴇᴊ ᴅᴏśᴡɪᴀᴅᴄᴢʏᴄ́. ᴢᴌᴏ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ᴄᴢᴀɪᴌᴏ sɪᴇ̨ ᴡ ᴊᴇɢᴏ ᴏᴄᴢᴀᴄʜ, ᴛʏʟᴋᴏ ᴘᴏᴛᴇ̨ɢᴏᴡᴀᴌᴏ ᴍᴏ́ᴊ sᴛʀᴀᴄʜ.
...Zaczęłam przypominać sobie wszystko co mi robił przez cały czas trwania naszego związku i dopiero po tym, jak w mojej głowie zaczęły przewijać się obrazy sadystycznego Jacka, zaczęłam płakać. Nie nad nim, ale nad sobą, że byłam słaba i nie potrafiłam zawalczyć o siebie.
Mimo tego, że życie mnie doświadczyło, byłam naprawdę szczęśliwa. Może chodziło o wolność, której teraz tak bardzo mi brakowało.
Byłam wzorem idealnej kobiety. Sukienka w kwiaty sięgała kolan, nienaganny koczek, delikatny makijaż oraz przyklejony do twarzy szeroki uśmiech, który powodował ból policzków. Ten uśmiech nie sięgał oczu, był tylko maską. Zakładałam ją codziennie rano, gdy wstawałam z łóżka. Odgrywałam przedstawienie przed własnym mężem, bo w jego oczach miałam być Idealna, więc taka byłam. Byłam chodzącą perfekcją. Szkoda tylko, że umierałam od środka, a każdy dzień spędzony w tym świecie pełnym obłudy i zakłamania doprowadzał mnie do szaleństwa.