cytaty z książek autora "Henryk Grynberg"
A na nieznajomych można czasem bardziej liczyć, chociażby dlatego, że jest ich więcej.
Ciekawe, że kakao smakuje najbardziej, zanim się go spróbuje.
O uznanie u obcych nie dbał. Po co? Kiedy i tak decydujący głos miały pieniądze. Tylko o pieniądze zabiegał.
Polacy żyją między Wschodem a Zachodem i bardzo się dziwią, gdy na Wschodzie pojawi się ktoś od nich mądrzejszy, a na Zachodzie ktoś głupszy.
Cztery lata później nasz niezmordowany rzecznik przemawiał do prawicowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale nie tak śmiało. "I implore you, Mister President" - powtarzał raz po raz, błagając go, żeby nie jechał do Bitburga. Reagan słuchał go cierpliwie, uprzejmie i z wyrozumieniem, a potem poleciał i złożył wieńce - w Bitburgu i w Bergen-Belsen. W Bergen-Belsen, gdzie do pięciu dołów zepchnięto pięćdziesiat tysięcy niewolników, i w Bitburgu, gdzie do dwóch tysięcy mogił złożono dwa tysiące panów. W Bergen-Belsen, gdzie pięćdziesiąt tysięcy bezimiennych, i w Bitburgu, gdzie dwa tysiące z imionami, nazwiskami i rangami. W Bergen-Belsen, gdzie pięćdziesiąt tysięcy zagłodzonych, i w Bitburgu, gdzie dwa tysiące poległych. W Bergen-Belsen, gdzie pięćdziesiąt tysięcy bezbronnych, i w Bitburgu, gdzie dwa tysiące walecznych. W Bergen-Belsen, gdzie nie wiadomo, kto jest kto, i w Bitburgu, gdzie wiadomo, że SS. W Bergen-Belsen, gdzie powiedział: "Tu gdzieś leży Anna Frank", i w Bitburgu, gdzie ocierał się o groby jej morderców. W Bergen-Belsen, gdzie powiedział: "Nigdy więcej", i w Bitburgu, gdzie na szczęście nie powiedział nic. Później dowiedzieliśmy się, że Bergen-Belsen wcale nie było w planie podróży, że dodano je w ostatniej chwili - dla równowagi.
Niemców zobaczyłem pierwszy raz przed Dworcem Gdańskim, gdzie ustawili na nasypie kolejowym kuchnię polową i wydawali zupę i chleb. Był to pierwszy i ostatni raz, jak widziałem, że robili coś dobrego.
Ameryka najpierw przybysza zachwyca, a potem szokuje, wzbudza opór. Wtedy trzeba wrócić do starego kraju, gdzie najpierw wszystko będzie się bardzo podobało, a potem już nic. I wtedy z ulgą "wraca się" do Ameryki.
Każdemu przeznaczona jest w życiu pewna ilość jedzenia, im szybciej zje, tym szybciej umrze.
Pieniądze świadczą, że jest człowiekiem, pomyślał. A jeśli się zostaje przez to zabitym, to nie jak zwierzę! Za pieniądze - jak człowiek...
Czasy są takie, mówiła, że ludzie wolą się nie znać. A na nieznajomych można czasem bardziej liczyć, chociażby dlatego, że jest ich więcej. Stąd i łatwiej o dobrego człowieka wśród nieznajomych niż wśród tych, których się zna...
Nie pominął oczywiście tego, że pracował kiedyś w radiu i - jak to miał w zwyczaju - opowiedział anegdotkę. Otóż pewnego razu potrzebny był odgłos wody padającej na blachę. Dźwiękowiec sypał ryż, potem groch, lecz nie dawało to pożądanego efektu. W końcu padł na pomysł, żeby lać wodę na blachę, i efekt okazał się doskonały. Z czego oczywiście wynikało, że najlepszy efekt w radiu daje prawda.
Kolumb był wielki nie dlatego, że dopłynął, ale że popłynął.
Judeocentryzm, który jest jedną z chorób narodowych Polaków od początku XIX wieku, a nazywany jest często "polskim antysemityzmem", szedł w parze z niewiarygodną ignorancją Polaków w dziedzinie judaizmu, kultury żydowskiej, prawdziwych żydowskich cech i obyczajów.
Kobiety ubierają się jak kurwy, lecz mężczyznom nie wolno ich rozbierać wzrokiem.
Ktoś, patrząc na żyrafę, powiedział: "takie zwierzę nie może być".
Mówią, że Niemcy nic o Niutku nie wiedzieli. Że chcieli tylko, żeby wziął łopatę i zakopał kogoś, kogo już zastrzelili przedtem. Byli bardzo źli, kiedy musieli potem martwić się o dwóch.
Bo dom, w którym zaakceptowano morderstwo, przestaje być domem, nie ma w nim więcej radości.
Nie mogłem nigdzie uciec. Z początku, kiedy się oddalałem, czas zdawał się to łagodzić, ale czas jest linią kolistą i gdy zatoczyłem swe koło, musiałem powrócić. Do tego piekła, z którego mnie nikt nie wyzwolił. (...) Czas się nie zatrzymał, ale zatoczywszy koło, spotkał się stary z nowym. Nowy przybył, ale stary nie minął [s.108].
Kiedy Żydzi się bogacili, zarzucano im bogactwo, gdy byli zrujnowani, zarzucano im nędzę i nędzarstwo.
Powtarza się przy tym prawidłowość historyczna: Żydzi nigdy nie mieli po swojej stronie większości.
Genialny Lenin sam się nauczył francuskiego, niemieckiego i angielskiego i wygłaszał referaty we wszystkich trzech językach-dlatego ruch komunistyczny okazał się takim nieporozumieniem.
Widziałem i zaświadczam, że nawet na dnie zła spotyka się ludzi odważnych, którzy stawiają mu opór i są zawsze gotowi ratować to co w człowieku najlepsze.
Żeby tylko wyrzucali, ale sposób, w jaki to robili. Co innego, kiedy ci mówią: bardzo nam przykro, ale taki mamy nakaz. A co innego, kiedy robią to ochoczo, za pomocą bezczelnych kłamstw, prowokacji i z sadystyczną przyjemnością. Najobrzydliwsze zebrania odbywały się w Świerku, gdzie w taki właśnie sposób wyrzucono profesora Burasa i wszystkich asystentów, techników, bo wtedy fizyka to nie był zawód, tylko narodowość. Wszyscy wyjechali prócz Eryka Infelda, którego ojciec założył ten instytut.
Dziennik Łódzki" [dodał], że syjoniści "chcieli z naszego narodu stworzyć bezkształtną masę, magmę bez świadomości, więzi patriotycznych", ponieważ "takiemu narodowi łatwo wsiąść na kark i jego kosztem wieść pasożytnicze życie". Resztą wyjaśniła "Trybuna Mazowiecka": "Macki syjonistycznej ośmiornicy opleść miały naród polski, wyssać z niego wiarę we własną wartość, we własne możliwości, zneutralizować samodzielność myślenia, sparaliżować godność narodową, wypalić patriotyzm. W efekcie miał powstać naród głupi, ale posłuszny, rozbity, idący w myśl wskazań wybranych mędrców szkolonych w talmudzie".
Wujek Aron wprowadził mnie do małej cukierni i zamówił dla mnie kakao i rogalik, bo to wszystko tu jeszcze istniało...
U Orzeszkowej Polską byli i "przechrzty" i "odmieńce", a ich odmienność nie była obcością. Natomiast wywód Konwickiego jest dowodem mentalności stulecia i uwydatnia, jak mądra - pomimo wszystkich błędów - jak dobra, życzliwa i szczera była Orzeszkowa.
Fred, który urodził się w Niemczech, pisze, że w początkowych latach hitleryzmu Żydzi niemieccy byli przekonani, że "dobroć tkwiąca w narodzie niemieckim musi wziąć górę".
Nie był jedynym osieroconym duchem ludzkim w świecie, który wyjęto spod cywilizacji, zanim go zgładzono.
Były to narodziny literatury i przechodzi ludzkie pojęcie, jak można było tyle powierzyć noworodkowi.