cytaty z książek autora "Aga Kalicka"
Dowiesz się, że jeśli coś mówię, to po coś, że słowa mają wielką moc. A te, których się nie dotrzymuje szczególnie. […] Za niedotrzymane słowo ktoś musi zapłacić. Zawsze.
Dla tego blasku, dla błysku w tych małych ślepiach, mogę dostawać po mordzie choćby codziennie!
Podchodzę bliżej i kładę dłoń w miejscu serca. Przyciskam ją do jego klatki piersiowej. – Masz coś, co należy do mnie. – Oplata moją talię i przyciąga do siebie.
– Zegarek?
Idiotka! Efesto śmieje się i odsuwa moją rękę od swojej piersi. Przyglądam się palcom. Opuszki są czerwone.
– Serce. – Świdruje mnie wzrokiem. – Pamiętasz, jak powiedziałaś, że go nie mam? – Potakuję. – Miałaś rację. A wiesz, dlaczego? – Patrzy na moją dłoń ubrudzoną jego krwią. – Bo trzymasz je w garści, Etno.
Każda blizna, wspomnienia, zarówno te dobre, jak i złe stworzyły mnie takiego, jakim jestem teraz. Nie jestem dumny z każdej rzeczy, którą zrobiłem, wiele bym zmienił – gdybym mógł, ale nie mogę.
Kochał ją w milczeniu. W ciszy, która otulała go ramionami i mimo że nie pamiętał już tego uczucia, gdy ciepłe ręce go obejmowały, wyobrażał sobie to, jako bezkresną przyjemność.
Przyłożył ostrze do twarzy. Takie zimne, będące gwarancją ukojenia. Idealne gdy ogień trawi duszę. Gdy chce ona wyskoczyć, rozerwać żebra, uwolnić się. Gdy chce się jej pomóc.
Czasem ktoś pojawia się na naszej drodze niespodziewanie.Początkowo jest jak ulewa, ma się ochotę przed nią schować, ale po czasie okazuje się , że to był właśnie ten kojący deszcz, na który czekało się z utęsknieniem.
Z powodzeniem mogliby mnie przechrzcić i wołać za mną ,,ideał!”, mając przy tym stuprocentową pewność, że się odwrócę.
Otacza cię cisza. Niemal czujesz, jak jej ręce zaciskają się na twojej głowie. Są jak obręcz. A z każdą mijającą, ulotną chwilą zaciska się ona coraz mocniej, coraz bardziej.
I gdybym wówczas wiedział, że życie to suma oddechów, częściej przykładałbym ucho do jej piersi. Zamiast odwracać się do niej plecami, gdy zasypialiśmy, patrzyłbym na unoszącą się kołdrę, słuchałbym śmiesznego świstu, który zawsze wydobywał się z jej nosa, kiedy wypuszczała powietrze.
To ty jesteś powodem Silent. Jesteś przyczyną i skutkiem, huraganem, człowiekiem, który podkłada nam poduszkę pod kolana, gdy upadamy, a potem przypina skrzydła, żebyśmy mogli się wzbić. Dzięki, że jesteś.
Wiem, co muszę, a czego nie. Ostatnią osobą, która będzie mnie pouczać, jest gliniarz udający, lub nie, debila, sądzący, że ma do czynienia z kimś równie ograniczonym.
Czarna pasja przepływa przez moje żyły, a dwie bryły rozżarzonego węgla przepalają dogłębnie mój umysł. To drugie dopadło mnie z czasem.
Dwa tajemnicze obiekty astronomiczne – czarne dziury, oddziałują na mnie grawitacyjnie, przyciągają.
Czarne jak sadza, czarne jak onyks, czarne jak… karawan.
Same wiecie najlepiej, czy w tej relacji otrzymujecie tyle, ile dajecie.