cytaty z książki "Prawda o sprawie Harry'ego Queberta"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Naucz się cenić swoje niepowodzenia, bo to dzięki nim stworzysz samego siebie. To klęski nadadzą smak Twojemu zwycięstwu.
Ważne jest, żeby umieć upaść. Ważny jest nie upadek, ale umiejętność podniesienia się.
Dobrej książki, Marcusie, nie poznaje się jedynie po ostatnich słowach, ale po oddziaływaniu wszystkich słów, które je poprzedziły. Mniej więcej pół sekundy po skończeniu książki, po przeczytaniu ostatniego słowa, czytelnik powinien odczuwać bardzo silne emocje; przez chwilę powinien myśleć wyłącznie o tym wszystkim, co przeczytał, spojrzeć na okładkę i uśmiechnąć się z odrobiną żalu, bo będzie mu brakowało tych wszystkich postaci. Dobra książka, Marcusie, to taka, po której przeczytaniu żal nam, że już się skończyła.
Bo życie, gdybyś do tej pory tego nie zauważył, ogólnie rzecz biorąc nie ma sensu. Chyba, że postaramy się mu nadać jakiś sens i będziemy się bić każdego dnia o to, aby Bóg pozwolił nam ten cel osiągnąć.
Życie jest jednym ciągiem wyborów, którym trzeba potem sprostać.
<
Musisz dać z siebie wszystko, gdyż każda walka, tak jak książka, może być ostatnią.
Marcusie, czy wiesz, jaki jest jedyny sposób na to, żeby zrozumieć, jak bardzo się kogoś kocha?
- Nie.
- Trzeba stracić ukochaną osobę.
Miłość to taki chwyt, na który wpadli faceci, żeby ktoś inny robił za nich pranie.
(...) wszyscy mają demony. Pytanie tylko, do jakiego stopnia można je tolerować.
Who dares, wins. Think about that motto, Marcus, whenever you are faced with a difficult choice. Who dares, wins.
- Harry, gdyby ze wszystkich tych lekcji miała pozostać tylko jedna, która by to była?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
- Dla mnie byłaby to lekcja o tym, że ważne jest, aby wiedzieć, jak upaść.
- Całkowicie się z tobą zgadzam. Życie jest jednym długim upadkiem, Marcusie. I najważniejsze jest umieć upaść.
-Nikt nie jest wolny. Gdyby ludzie byli wolni, byliby szczęśliwi. A zna pan wielu naprawdę szczęśliwych ludzi? (...) Otóż wie pan, wolność to interesujące pojęcie. Znałem takiego faceta, był maklerem na Wall Street, złoty chłopak z masą kasy, któremu wszystko się udawało. Któregoś dnia postanowił stać się wolnym człowiekiem. W telewizji zobaczył jakiś reportaż o Alasce i przeżył szok. Postanowił, że zostanie myśliwym, będzie wolny i szczęśliwy, no i będzie żył samym powietrzem. Rzucił wszystko i wyruszył na południe Alaski, w Góry Wrangla. No i niech pan sobie wyobrazi, ten facet, któremu wszystko się w życiu udawało, także tutaj odniósł sukces: stał się naprawdę wolnym człowiekiem. Żadnych więzi, żadnej rodziny, żadnego domu, tylko kilka psów i namiot. To był jedyny naprawdę wolny człowiek, jakiego znałem.
-Był?
-Ano był. Bo ten gość, owszem, był całkiem wolny przez trzy miesiące, od czerwca do października. A potem, kiedy nadeszła zima i zjadł już w rozpaczy wszystkie swoje psy, umarł z zimna. Nikt nie jest wolny, Goldman, nawet myśliwi na Alasce. A już na pewno nie w Ameryce, gdzie uczciwi i porządni Amerykanie zależą od systemu, Inuici są uzależnieni od pomocy rządu i alkoholu, a Indianie niby są wolni, tyle że w obrębie ludzkiego zoo, nazywanego rezerwatem, gdzie są skazani na nieustanne powtarzanie tego swojego żałosnego pradawnego tańca deszczu przed tłumem turystów. Nikt nie jest wolny, mój chłopcze. Jesteśmy więźniami innych i jesteśmy więźniami samych siebie.
Kariera, to coś, co trzeba budować mój drogi. Ważne, żeby wiedzieć jak upaść.
KIEDY NIE ODCZUWA SIĘ LĘKU, WTEDY NIE MOŻNA ZWYCIĘŻYĆ
Miłość nadaje życiu sens. Kiedy się kogoś kocha, jest się silniejszym! Szlachetniejszym! I można zajść dalej!
Miłość to taki chwyt, na który wpadli faceci, żeby ktoś inny robił za nich pranie!
Niech pan sobie tylko wyobrazić, Marcusie, ile kosztuje umieszczenie zwykłej reklamy w nowojorskim metrze. Fortunę. Płaci się dużo pieniędzy za plakat, którego trwanie jest ograniczone, tak samo jak ograniczona jest liczba ludzi, którzy go zobaczą: muszą być akurat w Nowym Jorku i muszą pojechać tą właśnie linią metra, po czym wysiąść na tej, a nie innej stacji w określonym momencie. A tymczasem wystarczy wzbudzić w taki czy inny sposób zainteresowanie, stworzyć, jak to się mówi, buzz, sprawić, że mówią o panu, i liczyć na to, że ludzie ci będą o panu mówić na portalach społecznościowych: w ten sposób wchodzimy w darmową i nieograniczoną przestrzeń reklamową. Ludzie na całym świecie zajmą się już, nawet o tym nie wiedząc, zapewnieniem panu reklamy w wymiarze globalnym. Czy to nie jest niesamowite? Użytkownicy Facebooka są tylko ludźmi-reklamami, którzy pracują dla nas za darmo. Głupio byłoby ich nie wykorzystać.
- A kto jest Twoim wrogiem?
- Termin. Wiesz, co oznacza "termin"?
- Nie.
- To oznacza, że Twój mózg, który jest z natury leniwy, musi wyprodukować coś w czasie określonym przez kogoś innego.
Bo słowa należą do wszystkich, dopóki nie udowodnisz, że jesteś w stanie je sobie przywłaszczyć. Oto, co definiuje pisarza. I zobaczysz Marcusie, niektórzy będą chcieli ci wmówić, że książka to relacja ze słowami, ale to nieprawda: w rzeczywistości chodzi o relację z ludźmi.
(...) nieważne, czy się wygra, czy przegra, Marcusie. Liczy się to, jaką drogę pokona się między gongiem w pierwszej rundzie i gongiem końcowym. Rezultat walki tak naprawdę jest jedynie informacją dla publiczności. Kto bowiem ma prawo powiedzieć, że przegrałeś, skoro wydaje ci się, że odniosłeś zwycięstwo? Życie jest jak bieg. Marcusie: zawsze znajdą się ludzie, którzy będą szybsi albo wolniejsi od ciebie. Na koniec jednak liczy się tylko siła i energia, jaką włożyło się w pokonanie swojej drogi.
Chcę poznać prawdę. Chcę sprawiedliwości. A sprawiedliwość to nie suma prostych faktów, to coś znacznie bardziej skomplikowanego.
Jesteś dobrym bokserem. To fakt. Umiesz się bić. Ale przyjrzyj się sobie: potrafisz się zmierzyć co najwyżej z tym biednym chudzielcem, którego obijasz bezmyślnie z przedziwnym poczuciem samozadowolenia, wywołującym u mnie odruch wymiotny. Mierzysz się tylko z nim, bo jesteś pewien, że go tak czy inaczej pokonasz. I to czyni z ciebie słabeusza, Marcusie. Tchórza. Faceta bez jaj. Jakiegoś mięczaka, jakieś nie wiadomo co, szpanera i mydłka w jednym. Ty tylko chcesz mydlić oczy innym. A najgorsze jest to, że się tym całkowicie zadowalasz. Zmierz się w końcu z prawdziwym przeciwnikiem! Zdobądź się wreszcie na odwagę! Boks nigdy nie kłamie, wejście na ring to bardzo rzetelny sposób, żeby się dowiedzieć, ile jest się wartym: albo powalamy kogoś na deski, albo to nas powalają, ale tam nie da się okłamać ani siebie, ani innych. Ty zaś zawsze tak lawirujesz, żeby się wymigać. Takich jak ty nazywa się oszustami.
W naszym społeczeństwie, Marcusie, najbardziej podziwiani są ci, którzy budują mosty, drapacze chmur i imperia. Ale tak naprawdę najbardziej dumni i wspaniali są ci, którzy potrafią zbudować miłość. Nie ma bowiem większego i trudniejszego wyzwania.
(...)napisać książkę, startując od zera, wydawało mi się czymś prostym, ale teraz, kiedy byłem na szczycie, kiedy musiałem udowodnić, że mam naprawdę talent, i powtórzyć wycieńczającą drogę do sukcesu, jakim jest napisanie dobrej powieści, czułem, że nie jestem już do tego zdolny. Trawiła mnie choroba pisarzy i nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc: ci, którym o tym mówiłem, odpowiadali, że to pryszcz i że pewnie często się to zdarza, i że nawet jeśli nie napiszę książki teraz, zrobię to jutro. Próbowałem przez całe dwa dni napisać coś w moim dawnym pokoju w domu rodziców, w Montelair, tam, gdzie przecież znalazłem natchnienie do mojej pierwszej powieści. Ale i ta próba zakończyła się totalną klapą(...).
- Czytałem w internecie, że w przypadku zniknięcia dziecka często winę ponosi ktoś z kręgu najbliższej rodziny.
Gahalowood podniósł wzrok do nieba.
- A ja czytałem w internecie, że jest pan wielkim pisarzem. Sam pan widzi, że internet to głównie kłamstwa.
Zabrałeś się do pisania, bo musiałeś napisać książkę, a nie po to, żeby nadać sens swojemu życiu. Robienie czegoś tylko po to, żeby coś robić, nigdy nie ma żadnego sensu, nic więc dziwnego, że nie byłeś w stanie napisać nawet linijki. Dar pisania jest darem nie dlatego, że umiesz poprawnie pisać, ale dlatego, że możesz w ten sposób nadać życiu sens. Codziennie jedni ludzie się rodzą, inni umierają. Codziennie tłumy anonimowych pracowników wchodzą do wielkich szarych budynków i z nich wychodzą. A oprócz tego są pisarze. Wydaje mi się, że oni żyją bardziej intensywnie niż inni. Nie pisz tej książki ze względu na naszą przyjaźń, Marcusie. Napisz ją dlatego, że jest to dla ciebie sposób, by z tej malutkiej i nieistotnej rzeczy, którą nazywa się życiem, uczynić ważne i wzbogacające doświadczenie.
- Przejechałem obok pana dawnej świątyni - powiedziałem. - Teraz jest tam McDonald.
- Cały świat teraz zamienia się w McDonalda, panie Goldman.
Miłość jest czymś bardzo skomplikowanym. To najwspanialsza i zarazem najgorsza rzecz, jak może się zdarzyć. Przekonasz się o tym któregoś dnia. Miłość może przysporzyć wielkiego bólu. Nie powinieneś jednak przez to obawiać się klęski, a zwłaszcza tego, że się zakochasz, ponieważ miłość jest również czymś bardzo pięknym, ale jak wszystko, co piękne, oślepia i powoduje ból oczu.
Nowa książka, Marcusie, to nowe życie, które się zaczyna. Ale to również czas wielkiego altruizmu: ofiarowujesz temu, kto będzie chciał to odkryć, cząstkę samego siebie. Niektórzy się zachwycą, inni będą odczuwać wstręt. Niektórzy uczynią z ciebie gwiazdę, inni cię znienawidzą. Niektórzy będą zazdrościć, podczas gdy inni się zainteresują. Nie dla nich jednak piszesz, ale dla tych, którzy w zwykłym codziennym życiu spędzą przyjemne chwile właśnie dzięki tobie, Marcusie Goldman. Powiesz mi, że to niewiele, a jednak to już całkiem sporo. Niektórzy pisarze chcą zmienić oblicze świata. Ale kto tak naprawdę jest w stanie zmienić oblicze świata?