cytaty z książek autora "Olga Hund"
-Wyjdź ze strefy komfortu- mówili mi różni ludzie, to wyszłam, ale tam na zewnątrz było krwawe piekło.
Powstaną teorie spiskowe, książki o takich teoriach i filmy na podstawie tych książek.
Najpierw spadł śnieg i byłam bezradna. Później zaczęło się jątrzyć.
Bo co to jest szaleństwo? Ta psychiczność? To my przysz na wolności wszyscy tak samo popierdoleni, prawda, jesteśmy, tylko tu się, pani Olgo, rozchodzi o to, jak se ktoś radzi z tym, no, rozczarowaniem. Czyli wtedy, jak ni chuja nie dostaje tego, czego chce. I jak się spokojnie rozczaruje, to zdrowy, a jak pokaże, że jest rozczarowany, przykładowo, wyjebie we wiatę przystanka, a akurat patrol będzie jechał, to już psychiczność.
Ludzie myślą, że mężczyźni na oddziałach psychiatrycznych piszą poezję i traktaty filozoficzne albo siedzą za wywrotowe myślenie i działalność opozycyjną. Myślą też, że na oddziałach psychiatrycznych znajdują się tylko seryjne morderczynie, wiedźmy, mówiące językami szeptuchy, chore na pląsawicę i wściekliznę potomkinie zwierząt urodzone z zębami i szóstym palcem. To też. Ale większość dziewczyn na oddziałach nie jest aż tak szalona i pamięta, co robili im ojcowie, wujkowie, mężowie, matki, co robił im Kościół, ZUS i rynek pracy.
(...) jeżeli na zewnątrz nie ma już ludzi, to mogę wracać choćby zaraz.
Ten nasz szpital przypomina nabity ludźmi statek, kiwający się na wzburzonym oceanie. To taka antyarka załadowana smutnymi i samotnymi kobietami, kobietami o fatalnej kombinacji genów, kobietami przeznaczonymi do wyginięcia. Antyarka nikogo nie ratuje i donikąd nie zmierza. Ona tylko wypływa na sam środek oceanu, gdzie być może wymrą w nas, jej pasażerkach, te wirusy świńskiej melancholii, co atakują dusze, mózgi i serca.
Najbardziej na świecie chcę: miłości, miłości i pieniędzy.
Wydaje się, jakby choroba opuściła ją na chwilę i odpoczywała sobie na okolicznych gałęziach.
Powiedzieli to, bo coś im kazało, choć nawet ich samych ten żart nie śmieszył, nie dał satysfakcji, nic nie dał. Ale gdyby im go zabrać, nie mieliby nic innego do powiedzenia.
Może choroba nie będzie jej gonić jakoś bardzo długo ani daleko. Może wystarczyłoby uciec przed nią tylko na dół, do ogrodu, albo pod łóżko, albo na świetlicę. A może ta jej choroba nawet nie szukałaby właścicielki, tylko rozpłynęłaby się i zniknęła. Tylko że ani Czarna, ani ja, ani nikt tu nie ma siły nigdzie uciekać. Dlatego jesteśmy tutaj, gdzie są leki trzy razy dziennie. A te spowalniają myśli o ucieczce, a co dopiero ją samą.
Szacunek do siebie jest dla mnie nieosiągalny, zostały mi smutek i wstręt, a między nimi wypełniacz łez.
(...) większość z nas udaje przed światem, że nas tu nie ma.
Człowiek sobie musi sam pomóc. Nie ma nikogo, jesteś tylko ty dla siebie, jesteś jak ogień, świecisz w ciemności dla siebie.
Ula natomiast opowiada, jak była ze swoim bratem w ‘Szansie na sukces’. Tyle że niemądra Ula w krzyżowym ogniu naszych pytań przyznaje w końcu, że tylko na widowni”.
Chłopak ma na imię George i jest z Ameryki, w Europie od dwóch tygodni. Przyleciał do Warszawy, gdzie od Polaków dowiedział się, że Polska jest nudna, ale Czechy są super że wszyscy Czesi chodzą uśmiechnięci, że nie wydarza się tam nic złego i że George koniecznie powinien tam pojechać. Wsiądź w dowolny pociąg, czeskie koleje są wspaniałe, mają doskonałe tory i siedzenia. George'a zdziwiło, że Polacy tak nienawidzą samych siebie, iż nie bacząc na dolary, które mógł zostawić w ich kraju, wysyłają go za granicę. Widocznie mają jakiś powód.