cytaty z książek autora "Janusz Szostak"
Gdy odrzucisz to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą.
To nie Bóg nas karze, tylko każdy z nas przez swoje czyny w życiu sam wyznacza sobie karę.
Niestety, nawet największe ludzkie tragedie przyciągają nie tylko osoby, które pragną pomagać, ale także hieny usiłujące żerować na dramatach.
Stara reguła kryminalistyki głosi, że powinno się szukać tam, gdzie nikt nie szukał.
Z chaosu najczęściej ukazuje się prawdziwa wersja wydarzeń.
Każde pragnienie, które ma dobrą intencję, zawsze się ziści.
Zawsze otrzymujemy to, czego w głębi serca bardzo pragniemy.
W Polsce króluje kultura niedbalstwa - prawie wszystko wykonuje się u nas w sposób niezaplanowany, po fakcie albo na ostatnią chwilę. Policja jako część społeczeństwa - jak każda nasza struktura państwowa - jest zarządzana niedbale.
Nikt bowiem nie ginie bez śladu. Ślady są zawsze, tylko czasami urywają się gwałtownie i trudno je odnaleźć.
Oni nie mają prawa nam zabierać człowieczeństwa. Jak mało gdzie potrafią tam zeszmacić ludzi. Jak ci na czymś zależy, to cię psychicznie dojadą. Czasem lepiej byłoby dostać w pysk, niż być tak psychicznie dojeżdżanym.
- Ci wychowawcy to robili tylko pod górkę.
- Nie było resocjalizacji? - pytam, znając odpowiedź.
- Absolutnie, tam jest tylko demoralizacja. Tam nawet psycholog nie pomoże. Gdy trafiłam do aresztu, to zaczęłam ryczeć, gdy mi powiedzieli, ile lat mi grozi. Wtedy poszłam do psychologa. A on na to: Czego, kurwa, ryczysz? Weź sznurek, jak chcesz, i się powieś.
Potrafili jej zabrać wszystko. Zostawić jedną parę majtek. To jest takie psychiczne dojeżdżanie. Uderzyć nie mogą, bo będą ślady, ale oni psychicznie potrafią dojechać. Jak się postawiła, to było jeszcze gorzej.
Na Grochowie problemów się nie rozwiązuje. Problemy się wywozi lub przekupuje.
Tę jednostkę należałoby zamknąć. Z niej nikt nie wychodzi zresocjalizowany. Tylko bardziej zdemoralizowany.
Przez cztery lata pobytu odbyłam tylko jedną rozmowę z panią psycholog. Przyszła do mnie w lutym 2017 roku na tak zwaną rozmowę zapoznawczą po transporcie. Transportem przyjechałam pod koniec listopada 2016 roku. Ale ta pani psycholog stwierdziła, że nie mogła mnie znaleźć.
Jak się siedzi na "zamku", to słyszy się, jak dziewczyny krzyczą, bo coś się dzieje, czy padaczka, czy cokolwiek. Ale gady potrafią przyjść dopiero po godzinie. Zero empatii.
Gdy miałam mieć kontrolę osobistą, to czułam się poniżona, zeszmacona. Ta kontrola osobista nie przebiegała normalnie. Jak miałam miesiączkę, to oddziałowa kazała mi tampon wyciągać. Powiedziałam wtedy, że przyszłam tu odbyć karę i jestem pozbawiona wolności, ale nie praw obywatelskich.