cytaty z książki "Dobry początek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I możecie mi uwierzyć, najgorsze, co może się człowiekowi przydarzyć, to bycie samotnym. Powiedz komuś, że masz problemy z piciem albo problemy żołądkowe, albo nawet że twój tato zmarł, gdy byłeś dzieckiem, a dostrzeżesz błysk w jego oczach, w reakcji na sam fascynujący dramat i patos, ponieważ właśnie poruszyłeś temat, w który będzie się mógł zaangażować. O czym będzie mógł mówić i dyskutować. Coś, co będzie można analizować, i może nawet wyleczyć. Ale powiedz komuś, że jesteś samotny, to oczywiście pozornie okaże ci współczucie, ale przyjrzyj się dokładnie, a zauważysz, jak jego dłoń wędruje za plecy, szukając klamki u drzwi, żeby jak najszybciej uciec, jakby samotność była zaraźliwa. Ponieważ bycie samotnym jest takie banalne, takie wstydliwe, takie zwykłe, nudne i brzydkie.
Wiecie, co to jest "niezależność"? "Niezależność to wpatrywanie się w sufit w środku nocy i wbijanie paznokci w dłonie. "Niezależność" to nagła świadomość, że jedyna osoba, z którą rozmawiałeś w ciągu dnia, to facet ze sklepu monopolowego. "Niezależność" to posiłek w przystępnej cenie w podziemiach Burger Kinga w sobotnie popołudnie. Gdy Alice mówi o "niezależności", ma na myśli coś zupełnie innego. "Niezależność" to luksus, na który mogą sobie pozwolić wszyscy Ci ludzie, którzy są zbyt pewni siebie i zajęci, i rozchwytywani, i atrakcyjni, żeby mogli być normalnie i po prostu "samotni".
Rozwiązuje pasek swojego białego szlafroka frotte, zdejmuje go i rzuca mi. Pod spodem ma stary, szary T-shirt, który zbiegł się w praniu, tak że odsłania jej pępek. Przód T-shirtu ozdobiony jest popękanym i wypłowiałym jak średniowieczny fresk nadrukiem, który przedstawia Snoopy'ego leżącego na budzie. Stroju Alice dopełnia para dużych, stalowoniebieskich bawełnianych majtek i para czarnych męskich skarpetek zrolowanych na wysokości kostek, i przychodzi mi do głowy,że to jest bez wątpienia najbardziej zmysłowy i erotyczny widok, jaki kiedykolwiek miałem okazję oglądać.
Zdaję sobie sprawę, że przejście w wiek dorosły jest trudne i czasami bolesne. Znajome jest mi pojęcie rytuałów przejścia, wiem, co oznacza termin literacki bildungsroman, zdaję sobie sprawę, ze jest to nieuchronne, iż spojrzę wstecz, na rzeczy, które wydarzyły się w mojej młodości, i na usta wypłynie mi ironiczny, pełen zrozumienia uśmiech. Nie ma jednak żadnego racjonalnego powodu, dla którego miałabym być zażenowany albo zawstydzony tym, co wydarzyło się trzydzieści sekund wcześniej. Nie ma powodu, dla którego życie miałoby być tą ciągnącą się w nieskończoność panoramą zniszczonych przyjaźni, niewykorzystanych możliwości, głupkowatych rozmów, zmarnowanych dni, idiotycznych uwag i niestosownych, głupich dowcipów, które po prostu lepiej zapomnieć.
Cóż, koniec z tym. Postanowiłem, że na tym koniec. W pociągu, w drodze powrotnej do domu, rozważając ostatnią rundę niewiarygodnych wypadek, postanawiam, ze będę musiał zmienić swoje życie.