cytaty z książek autora "Matthew J. Kirby"
Tommy nie był pewny, czy ciągnąć ten temat. Kiedy go rozwijał, jego umysł zmieniał się w niebezpieczne, pełne chaosu miejsce, gdzie teraźniejszość splatała się z przeszłością. Przytłaczały go wspomnienia wojny, gryzący zapach prochu strzelniczego, unoszącego się w powietrzu tak gęsto, że nie widział dalej niż na dziesięć jardów w żadnym kierunku; potworne wojenne okrzyki rebeliantów, stąpanie po czymś, w czym bez patrzenia rozpoznawał ludzkie kończyny, oderwane od ciała. Poczuł jednak, że przy tej kobiecie nic mu nie grozi, jeśli zapuści się w te rejony.
Zatopił się w myślach, pewny, że stopy same zaprowadzą go na miejsce, ale w pewnym momencie podniósł wzrok i zdał sobie sprawę, że nieprzypadkowo idzie właśnie tą trasą. Bank, który podobno obrabował jego ojciec, stał tylko kilka przecznic dalej. Owen zboczył z drogi do domu, żeby go zobaczyć.
- [...] - Zawsze. Jesteście. Sobą. Nie jesteście swoim przodkiem, a to, kim on był, nie ma nic wspólnego z tym, kim jesteście wy. Co z tego, że wasz przodek był asasynem? Albo co z tego, że był templariuszem? Sami wybieracie własną drogę poprzez własną decyzje. Nie jesteście zakładnikami swojego DNA.
Nie powiedziała nam pani w końcu, jak pani lud zniszczył sam siebie - przypomniała Grace
𝐙𝐚𝐩𝐨𝐦𝐧𝐢𝐞𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 - odparła.
- O czym zapomnieliście? - spytał Owen.
𝐙𝐚𝐩𝐨𝐦𝐧𝐢𝐞𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲, że jesteśmy częścią 𝐰𝐬𝐳𝐞𝐜𝐡𝐬́𝐰𝐢𝐚𝐭𝐚, bo wydawało się nam, że odcięliśmy się od niego.
-Nawet jeśli stracimy Nowy Jork, z tym artefaktem możemy wygrać wojnę.
- Widziałem go - powiedział Owen. - Trzymałem w dłoni Fragment Edenu.
Wiem.
- A teraz ma go Javier.
Nie Javier. Jego przodek. Ważne, żebyś to rozróżniał.
- Łatwo się pomylić.
To prawda.
Okej, Davidzie, powiedział Monroe. Pora ruszyć do następnego punktu przecięcia.
David odsunął się od reszty,
- Nie mogłeś o tym wspomnieć, zanim wspiąłem się na ten dach?
Przepraszam. Ale musisz się spieszyć.
Z tyłu dobiegło go stęknięcie Abrahama, a potem ręka mężczyzny przesunęła mu się nad głową i zatrzymała przy jego uchu. Tommy sięgnął po nią, żeby nie spadła, i zauważył, że knykcie Abrahama były zakrwawione i posiniaczone. Nie poddał się bez walki.
Wielki Mistrz wyraził się jasno: rozruchy skończą się zwycięstwem tylko wtedy, gdy będą uchodzić za powstanie ludowe. Jeśli zostaną uznane za okrutne i barbarzyńskie, poniosą porażkę. Pewna doza szabrownictwa była dopuszczalna i spodziewana, ale paląc sierociniec, rebelianci posunęli się za daleko.
W czasach, kiedy kobiety miały niewiele możliwości, Adelina wykorzystała swój talent do zdobycia bogactwa i - co być może jeszcze ważniejsze - władzy.
-Osoba o twoim wyglądzie nie będzie bezpieczna, Elizo. - Pan Tweed spojrzał jej prosto w oczy. - Złość jest jak rozżarzony węgiel w dłoni, a rozgniewani ludzi muszą go gdzieś odrzucić. Wielu jest takich, którzy obwiniają za obecną sytuację twoją rasę. Proszę, weź moje słowa pod rozwagę i trzymaj się z dala od miejsc publicznych, W tym domu nic ci nie grozi.
Spróbujcie się odprężyć. W zabawie z Animusem chodzi właśnie o to, żeby na chwilę wyjść poza granice własnego umysłu i żyć myślami kogoś innego.
Chimalpopoca czuł już zapach zmieszanej z piachem krwi, karmiącej ziemię. Gdyby miał dziś umrzeć, byłaby to dobra śmierć.
- Czy umrą na dziwce, czy na polu bitwy, będą jednakowo martwi, bo ze śmiercią nie można zawrzeć rozejmu. [...].
Ale żeby dotrzeć do legendarnego miasta Azteków, najpierw musieli stawić czoła tym tubylcom, z którymi zdaniem Cortesa należało zawrzeć sojusz. Alfonso nie rozumiał tej strategii. Obserwował z daleka ich pogańskie rytuały, krwawe jatki, jakie urządzali przed swoimi idolami. Tym krwiożerczym Indianom nie można było ufać, ale Alfonso ufał Cortesowi.
- W kategorii "środki transportu" templariusze biją was o głowę - skomentował Javier.
- Bractwo musi narzucać sobie pewne ograniczenia, żeby nie zwracać na siebie uwagi Abstergo - wyjaśnił Griffin.
Przyjechał tu, bo to była jego jedyna szansa. Jedyna szansa, żeby dowieść niewinności ojca. Jedyna szansa, żeby wszystko naprawić. A teraz ta szansa zniknęła. Owen nie miał już wyjścia i właśnie zdał sobie z tego sprawę. Był uwięziony w życiu, w którym musiał słuchać, jak dziadkowie obrzucają jego ojca błotem, i patrzeć, jak mama bez walki rezygnuje ze swoich wspomnień.
Alfonso przyglądał się jego twarzy, czekając na moment, kiedy Indianin ulegnie wpływowi Cortesa, bo Cortesowi ulegali wszyscy.
-Abstergo musi być na ciebie megawkurzone - skwitował Owen
-Mógłbyś bardziej we mnie wierzyć - upomniał go Monroe. - Ten stół to moje dzieło.
-O to właśnie walczą, Natalio. Zakon Templariuszy reprezentuje rządzących, którzy chcą sprowadzić ludzkość na lepszą drogę. Asasyni bronią wolnej woli każdej jednostki w społeczeństwie. Obie grupy starają się urządzić świat tak, jak ich zdaniem powinien wyglądać.
- W mieście wybuchną zamieszki - [....]
- Armia ich nie stłumi?
- Armii tu nie ma - wyjaśnił Tommy. - Wszystkie nowojorskie pułki zostały wezwane do Pensylwanii. Została tylko policja.
- Dobry Boże - wyrwało się Adelinie.
Łatwo dać się ściągnąć na złą drogę. Każdy chce gdzieś przynależeć. Najpierw wydaje ci się, że masz wszystko pod kontrolą, ale zanim się zorientujesz, toniesz po uszy w kłopotach.