cytaty z książek autora "Victor Dixen"
Marcus: Kochać to nie znaczy akceptować wszystko bez pytań i wątpliwości... Kochać to walczyć o to, co uważamy za najlepsze dla tego, kogo kochamy... nawet jeśli ta osoba o tym nie wie.
Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś.
Marcus: Prosta jest tylko śmierć. Prosta i wieczna. A życie, widzisz, jest skomplikowane, a do tego krótkie. Człowiek odnosi wrażenie, że ma mnóstwo czasu, ale w rzeczywistości to jest niczym szybka randka: ledwie wszedł do Kuli, a już musi się zabierać.
Życie jest krótkie, więc łam zasady, wybaczaj szybko, całuj powoli, kochaj szczerze.
Nie jestem dziką leopardzicą odrzucającą wszystkich mężczyzn - jestem małym kotkiem, który pragnie tylko zwinąć się w ramionach jednego z nich.
Biec... Tworzyć... Zmieniać... Dawać... Pragnąć... Tańczyć... Kochać...
Marcus: Jesteśmy dwiema małymi iskierkami życia w zimnym bezmiarze kosmosu, w którym w końcu wszystko wygaśnie, gwiazdy i galaktyki. Ale póki co płoniemy!
Róże nie mają w sobie żadnej pretensjonalności, niczego nie udają, są po prostu prawdziwe. Okrutnie prawdziwe. Kiedy ich płatki pokazują nam, że życie jest tak piękne, że aż dech zapiera, ich kolce przypominają, że jest jednocześnie śmiertelnie niebezpieczne.
Czy właśnie tym jest miłość - zupełnym uzależnieniem od drugiej osoby jak od narkotyku?
Leonor: A ty, Marcusie, jeteś arogancki. "Niezdecydowana"... "Hazardzistka"... Jakim następnym epitetem mnie obdarzysz, choć wcale mnie nie znasz?
Marcus: A co byś powiedziała na "urocza"?
I tak zanurzam się w otchłani kosmosu i snu,
niepostrzeżenie,
bezgłośnie,
w poczuciu słodkiej iluzji, że nikt na Ziemi nie może mnie zobaczyć.
Leonor: Niezupełnie. Pracowałam dla twojego sponsora platinum Eden Food, ale nie jako hostessa. Byłam robotnicą w fabryce psiej karmy pod Paryżem.
Marcus: Chociaż nie jestem kwiaciarzem, wiem, że najpiękniejsze róże rosną na oborniku.
Jak wiadomo, nic nie sprzedaje się tak dobrze, jak zdjęcie twarzy wykrzywionej cierpieniem.
Próbuję uśmiechać się szeroko i grać rolę dziewczyny, dla której to wszystko jest zupełnie naturalne, choć w rzeczywistości czuję się tak swobodnie, jak ryba wyrzucona z wody.
Już się nie boję. Już się nie wstydzę. Nie ma takiego lęku, który by się nie rozwiał, kiedy takie oczy patrzą na ciebie tak, jakbyś była najcenniejszym skarbem w całym wszechświecie.
- Nie nabili nas w butelkę, prawda Leonor?
- Myślę, że nie Ale wiesz, Kelly, nie jestem znawczynią.
- Nie jesteś znawczynią? A myślałam, że we Francji wlewają szampana do butelki ze smoczkiem?
- Tak? A w Kanadzie poją niemowlaki piwem?
Kelly wybucha śmiechem.
- Byłoby cudownie!
To, co nowe, często przeraża nas i fascynuje jednocześnie, nie sądzisz?
W tym świecie mogę się schronić przed bólem rzeczywistości, tu mam nad wszystkim kontrolę.
Podnoszę się powoli.
Zawsze się w końcu podnoszę.
Za każdym razem, gdy upadnę.
Za każdym razem, gdy zostanę zraniona.
Przyklejam więc do twarzy najbardziej czarujący uśmiech, na jaki mnie stać, ten sam, który ćwiczę przed lustrem każdego ranka.
Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono...
Miałam tak wiele pytań, a cisza jest jedyną odpowiedzią, jaką udało mi się uzyskać.
-Czy uznasz, że jestem głupi, jeśli powiem, że dla mnie nasza miłość jest wieczna?
Gdyby naprawdę ci na mnie zależało, szanowałbyś moje zasady, zamiast mnie prosić, bym je złamała.
Ludzie, którzy kierują się tylko swoimi pragnieniami i swoją niechęcią, kończą jako niewolnicy. Tak łatwo nimi manipulować...
Czy to tylko słowa, jak twierdzi Marcus? Być może. Ale nawet jeśli dziś są tylko częścią maskarady, pokolenia, które ich słuchały, nadały im głębokiego sensu. Za każdym razem, kiedy słyszę zakończenie tej sentencji: "dopóki was śmierć nie rozłączy", moje serce na moment się zatrzymuje.