cytaty z książki "Kałasznikow Kebab. Reportaże wojenne"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludziom wydaje się, że zastąpienie systemu totalitarnego demokratycznym poprawi ich jakość życia. Ale w rzeczywistości to, co czyni ich życie lepszym lub gorszym w danym społeczeństwie, to stopień, w jakim zdolność jednej osoby do wypełniania prostych, cywilnych transakcji uzależniona jest od zdolności drugiej osoby do przekupstwa. s.188.
Takie bezwstydnie cudowne pożywienie - proszę, dołóż sobie następną gigantyczną łychę śmietany, rozsmaruj więcej smalcu na chlebie - zostało wymyślone przez naród potrzebujący rekompensaty za brutalność życia w kraju, który trwa w nieustannym stanie wojny z własnymi obywatelami i samym sobą.
Dla mnie, dziecka dorastającego w Związku Radzieckim, puste półki stanowiły pierwsze starcie zbrojne w tej wojnie. Mój kraj obejmował zasięgiem dziesięć stref czasowych. Można tu było uprawiać pomarańcze w podzwrotnikowym klimacie Adżarii nad Morzem Czarnym, hodować owoce i sadzić melony na wietrznych stepach Kazachstanu, pielęgnować pomidory i bakłażany na pogórzach Tadżykistanu, zbierać winogrona i owoce w winnicach i sadach Kaukazu, łowić kraby, krewetki i ryby w głębinach Pacyfiku lodowatych wodach Arktyki oraz licznych rzekach, przecinających tę ziemię wzdłuż i wszerz, wypasać bydło i zbierać plony na płodnych polach centralnej Rosji i zachodnich republik, a potem wykorzystywać liczącą ponad sto czterdzieści tysięcy kilometrów sieć kolei - najdłuższą na świecie, jak niezmiennie przypominały nam nasze szkolne podręczniki - aby dostarcza c całe to bogactwo dwustu dziewięćdziesięciu milionom obywateli.
Zamiast tego Związek radziecki nas głodził. [Barszcz na wojnie] s.150.
W Rosji barszcz to zjawisko najbliższe demokracji.
[Barszcz na wojnie] s.161.
Wszelkie podarunki są niczym. Pieniądze się zużywają. Ubrania zdzierasz do cna. Zabawki się psują. Ale dobry posiłek pozostaje w twojej pamięci. Nie gubi się jak inne prezenty. Ciało opuszcza szybko, ale pamięć powoli. [Meir Shalev: Four Meals]
s.7.
Rosyjscy obywatele, przez całe pokolenia zastraszani przez własny rząd i jego szpiegów, po dziś dzień czują się nieswojo, gdy mają się przedstawić kompletnie obcej osobie.
[Barszcz na wojnie] s.155.
Dobra wódka - o czym się przekonasz, kiedy już przeżyjesz początkowy szok związany ze spożywaniem osiemdziesięcioprocentowego alkoholu, ma naprawdę delikatny smak.
[Barszcz na wojnie] s.138.
Zgodnie z radziecką ideologią, rewolucja i wojna stanowiły religię. Lenin był Bogiem, pokonanie hitlerowskich Niemiec odpowiadało Nowemu Testamentowi, a dziewięćset dni oblężenia Leningradu przez nazistów Męce Pańskiej. Legendarne zaś stugramowe racje chleba rozdawane podczas tegoż oblężenia stały się świętą hostią.
[Wozem bojowym po chleb] s.252.
Wojna obala większość ustalonych przez człowieka barier społecznych. (...) W najbardziej ekstremalnych życiowych sytuacjach człowieczeństwo przejawia się ze zdwojoną siłą.
s.308.
Jedzenie w strefach wojennych stanowiło akt buntu przeciwko deprawacji. Było celebracją prawdy o tym, że wojna może zabić naszych przyjaciół i zdziesiątkować nasze miasta, ale nie może zabić naszej naturalnej przyzwoitości, hojności i dobroci: tego, co czyni nas ludźmi.
s.313.
[odbicie teatru na Dubrowce]
Podczas okupowania teatru czeczeńscy bojownicy uwolnili ponad siedemdziesięciu zakładników. Według różnych szacunków zabili jednego czy dwóch. Natomiast co najmniej sto dwadzieścia osiem osób - jeden na sześciu z pozostałych zakładników - zmarło od zatrucia po akcji antyterrorystycznej. Rosyjski rząd nigdy nie zdradził nazwy użytej toksyny, wiele dni później przyznał jedynie, że była to substancja z grupy opioidów. Nigdy też nie wyjaśnili, dlaczego komandosi postanowili rozstrzelać sparaliżowanych gazem porywaczy, zamiast schwytać ich i poddać śledztwu.
Do wielu z najbardziej szokujących ludzkich tragedii, jakich byłam świadkiem w trakcie swojej pracy, dochodziło w państwach chylących się ku upadkowi. W krajach, w których rządy były za słabe albo zbyt skorumpowane, żeby zadbać o swoich obywateli. W miejscach takich, jak Afganistan, gdzie miliony uchodźców próbowały przetrwać za wszelką cenę, żyjąc w domach zrobionych z jutowych worków, albo takich jak Somalia, gdzie najwyższą władzę często stanowiła banda nastolatków uzbrojonych w kałasznikowy. Czasami rząd biernie przypatrywał się ludziom - na przykład w Kenii, gdzie susza zagrażała życiu setek tysięcy pasterzy nomadów. Ale w tej sytuacji było inaczej. Silny, rentowny i nawet prosperujący rząd podjął przerażającą decyzję, aby celowo i z zimną krwią zabić ponad stu swoich obywateli - widzów, pracowników teatru, aktorów - w imię możliwości ogłoszenia zwycięstwa nad garstką rebeliantów. Żaden afgański obóz nie przygotował mnie na coś takiego. Podczas gdy autobusy powoli odjeżdżały spod teatru, w małej grupie reporterów (...) zapadło miażdżące, grobowe milczenie: właśnie byliśmy świadkami usankcjonowanego przez rząd dyskretnego masowego mordu. [Barszcz na wojnie] s.146-147.
Przyjaźń w strefie wojennej to oksymoron. Przyjaciele to ludzie dla których kupujesz lekarstwa, kiedy złapią grypę; to ludzie, do których dzwonisz, kiedy potrzebujesz pomocy w przesuwaniu mebli; to ludzie, z którymi dzielisz świąteczne posiłki i największe obawy. s.297.
Mówiąc wprost, wódka to sposób życia. Café Idiota (swoją nazwę wzięła z powieści Fiodora Dostojewskiego), moja ulubiona restauracja w rodzimym Sankt Petersburgu, serwuje kieliszek wódki za darmo jako aperitif. I to bez względu na to, co zamówisz, nawet gdyby to była filiżanka herbaty. A jeśli bierzesz litr wódki i zestaw zimnych przystawek (dla jednej osoby), właściciel restauracji obiecuje, że dostarczy się do najbliższego szpitala bez dodatkowych opłat.
[Barszcz na wojnie] s.131.
(...) picie, i to ostre picie, jest tak ważną częścią rosyjskiej tożsamości narodowej, że uzależnieniu temu przypisuje się decydującą rolę w określeniu religii, która po dziś dzień kształtuje politykę wewnętrzną i zagraniczną Rosji.
[Barszcz na wojnie] s.129.
Ten epizod w Afganistanie (...) nauczył mnie trzech rzeczy o wojnie.
Po pierwsze: sytuacje, które wydają ci się niebezpieczne, często są trywialne (...).
Po drugie: kiedy myślisz, że jesteś bezpieczny, to w rzeczywistości jesteś w ogromnym niebezpieczeństwie (...).
I po trzecie: wojna jest dla uzbrojonych mięsożernych mężczyzn. Sałaty tutaj nie znajdziesz.
s.37-38.
Poznajcie Władimira Putina: byłego pułkownika KGB, radzieckiej tajnej policji, której nazwa stała się synonimem braku poszanowania dla ludzkiego życia. Mężczyznę, który po objęciu prezydentury w 2000 roku przywrócił radziecki hymn narodowy, (dziewięć lat po tym, jak Związek Radziecki przestał istnieć), odsłonił w Moskwie tablicę upamiętniającą radzieckiego dyktatora Józefa Stalina oraz zezwolił na wybicie specjalnej serii srebrnych monet z wizerunkiem tyrana, przymykając oko na fakt, że w czasach Wielkiego Terroru nawet dwadzieścia milionów ludzi zostało straconych bez procesu, umarło z głodu lub zapracowało się na śmierć w stalinowskich gułagach. (...)
Podczas kampanii, którą Sowieci nazwali Czeczewica - jest to rosyjskie słowo oznaczające soczewicę, ale brzmi odrobinę jak Czeczenia - radziecka armia i policja bezpieczeństwa zgromadziły całą populację Czeczenii, pół miliona ludzi, wsadzili ich do pociągów towarowych i wysłali do Kazachstanu. Nawet polowa Czeczenów zmarła w tych pociągach z powodu chorób, odwodnienia i głodu. Tym, którzy przeżyli, oraz ich dzieciom urodzonym już na wygnaniu, pozwolono powrócić do Czeczenii dopiero w 1957 roku, cztery lata po śmierci Stalina. To możliwe - a właściwie całkiem prawdopodobne - że Saddam Husajn, który był znany z tego, że podziwiał i naśladował Stalina, wzorował kampanię Al-Anfal przeciwko Kurdom własnie na stalinowskiej Czeczewicy.
[Barszcz na wojnie] s.156-157.
Czy to możliwe, żeby Putin i kremlowscy oficjele byli gotowi wysadzić w powietrze setki swoich rodaków - w większości robotników fizycznych i personel wojskowy - tylko po to, aby stworzyć [i]casus belli[/i] do ataku na Czeczenię i wygenerować poparcie dla przyszłego prezydenta? Nie wiem. Dochodzenie na temat zamachów terrorystycznych na bloki mieszkalne szybko umorzono, a wszystkie dowody zostały bezzwłocznie utajnione na siedemdziesiąt pięć lat, czyli wystarczająco długo, żeby ludzie zapomnieli, że kiedykolwiek ich to obchodziło. Ale już sama myśl - że Putin i jego koleżkowie mogli być zdolni do poświęcenia rosyjskich cywilów tak łatwo, oraz fakt, że rząd nie zrobił nic, aby zakwestionować tę teorię, poza zmuszeniem do milczenia kilku dysydentów, którzy odważyli się wyrazić tę myśl na głos, ilustrowały największe rozczarowanie obywateli. Tym samym potwierdzały transformację Rosji z fałszywego państwa socjalistycznego, odnoszącego się z obojętnością w stosunku do losu poddanych, w fałszywą demokrację, obojętną na los obywateli.
[Barszcz na wojnie] s.158-159.
Reporterzy jeżdżą na wojny, żeby opowiadać historie o ludziach i ludzkich tragediach, które inaczej mogłyby pozostać niezauważone przez resztę świata. Zostałyby zatajone za odpowiedzialne za zbrodnie rządy, przesłonięte przez obrazy walk, które je zrodziły, zamglone i sprowadzone do spraw nieistotnych przez prosty fakt dużego oddalenia lub braku tej sensacyjnej otoczki, dzięki której stanowiłyby dobry materiał do telewizyjnych wiadomości.
s.12.
Moim ulubionym warzywem jest salami.
[oficer Walker] s.241.
Wojna bywa inspiracją dla sztuki, ale nie dba o nią.
s.41.
(...) jedną z największych sztuk w dziennikarstwie wojennym jest w ogóle dostać się na miejsce.
s.70.
(...) wiele miejsc, które odwiedziłam, to dla mnie bezimienne wioski z niebieskimi i zielonymi metalowymi bramami, które pamiętam tylko dzięki twarzom ich mieszkańców, dzięki opowieściom, łzom, żartom i posiłkom.
W większości sytuacji afgańska kobieta nie odzywa się do mężczyzny, chyba że to on najpierw do niej przemówi. Żona w dużym stopniu jest własnością swojego męża. Generalnie większość Afganek żyje zamknięta w obrębie gospodarstwa męża albo ojca. Mężczyźni nierzadko traktują kobiety gorzej niż zwierzęta: w kabulu, gdzie panie podróżują samochodem częściej niż na osłach, widziałam, jak jakiś człowiek wpycha dwie owce na tylne siedzenie taksówki a potem wciska dwie kobiety do bagażnika. s.110.
Wszystko w tej wizycie było symboliczne dla tętniącego życiem, posttalibskiego Afganistanu. Hałaśliwe tłumy wypełniały restauracje, obojętne wobec echa zawile synkopowanych rytmów starego muezina z Niebieskiego Meczetu, wzywającego wiernych do modlitwy w kunsztownych improwizacjach, które przywodziły na myśl Johna Coltrane'a upojonego Koranem. s.118.