cytaty z książek autora "Madeleine L'Engle"
Może nie lubię być inna - przyznała Meg. - Ale nie chcę również być taka jak wszyscy.
- Nikt tutaj nie cierpi - powiedział Charles. - Nikt nie jest nieszczęśliwy.
- Ale szczęśliwy również - z powagą stwierdziła Meg. - Może jeśli czasami nie jest się nieszczęśliwym, nie wie się, co to znaczy szczęście.
My nie patrzymy na rzeczy, które wy nazywacie widzialnymi, tylko na niewidzialne. Bo te pierwsze są tymczasowe. Natomiast rzeczy niewidzialne są wieczne.
Gdybyśmy każdego ranka wiedzieli, że po nim nadejdzie następny i następny, i następny, przestalibyśmy zwracać uwagę na wschód słońca, śpiew ptaków, szum fal rozbijających się o brzeg. Czas spędzony z bliskimi przestałby być dla nas cenny. Zwykła świadomość, że nasze życie miało swój początek i zmierza ku końcowi, powoduje, że to życie zyskuje na wartości. Być może dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy koniec jest bliski, choć nie powinien.
Ocean nucił senna pieśń. Wśród krzaków szmeral wiatr. Nagle niebo przecięła spadająca gwiazda i zdało się, że chlupnęła do wody.
Czasem pierwsze muszą przyjść łzy. Siła ciężkości i siła radości... Gdzie jest śmiech, jest i niebo; lecz ten prawdziwy śmiech, a nie szyderczy i cyniczny.
Miłością, akceptacją, urazą każdy z nas może coś zmienić.
Kiedy świadomie myślimy o sobie, jesteśmy mniej samymi sobą, niż kiedy skupiamy się na czymś innym.
Przypomniałam sobie, jak wujek Douglas powiedział, że ludzie zawsze krzyczą "Boże, chcę, żebyś to zrobił tak jak ja chcę, nie tak jak Ty chcesz!". Czasami Bóg chadza dziwnymi drogami...
Rzecz w tym, że pojęłam nagle, iż nie ma znaczenia to, czy rozumiem, czy nie. To nie miało znaczenia, bo nawet jeśli ja nie rozumiałam, istniało jednak coś, co można było zrozumieć.
Twoja mama, jak wiele kobiet, wyznaje zasadę: jeżeli masz kłopoty, trzeba nastawić wodę na herbatę.
-Nastrój to nie odra, nie musisz się nim zarazić.
-Odrą też nie muszę się zarazić - odparła Vicky - ale nie zawsze się udaje.
-Nie lubię mówić, jeśli nie mam powodu -ciągnął. -Nie ma sensu kłapać dziobem tylko po to, żeby sprawdzić, czy szczęka dobrze się trzyma.
Oparła głowę o pierś bestii i stwierdziła, że szare ciało jest pokryte najbardziej miękkim, najdelikatniejszym futrem, jakie można sobie wyobrazić, i że to futro ma taki sam piękny zapach jak tutejsze powietrze.
Gdy opuścili wielka granitową równinę, znaleźli się nad ogrodem piękniejszym niż że snów. Było w nim wiele istot takich jak pani Coto. Niektóre leżały wśród kwiatów, inne pływały w szerokiej krystalicznej rzece wijacej się przez ogród, jeszcze inne latały nad drzewami w sposób, który kojarzył się z tańcem. Tworzyły muzykę. Pochodziła ona nie tylko z ich gardeł, ale również z ruchów wielkich skrzydeł.