Najnowsze artykuły
- ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
- ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
- ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
- ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justin Ponsor
Źródło: http://comicvine.gamespot.com/justin-ponsor/4040-2066/
22
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
667 przeczytało książki autora
269 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Divine Right - The Adventures of Max Faraday #10: Hapily Ever After
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1999
Divine Right - The Adventures of Max Faraday #5: Party Crashers
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1998
Najnowsze opinie o książkach autora
Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki): Angela Brian Michael Bendis
6,5
Zbiorczo cały cykl Bendisa. (1-6)
Bardzo podobały mi się filmowe wersje i chciałem poznać wersję komiksową. Było ich kilka, ale ta wydawała się najbardziej zbliżona.
Niestety, mimo iż początek był ok (choć Star Lord wygląda inaczej i niepotrzebnie dodali Iron Mana) ze spójną historią to im dalej tym gorzej. Niektóre tomy miały ciekawsze pomysły na intrygi czy główną oś fabularną, ale to wszystko się rozlazilo w szwach. Za dużo postaci, za dużo dennych bijatyk. Za mało humoru, pomysłów i klimatu przygody i awanturnictwa w kosmosie. Plus zbyt często z parapatow ratuje jakiś bohater wszechmocny.
Ostatniego tomu już nie zmeczylem.
Bardzo słabe, zdecydowanie odradzam.
Spróbuje jeszcze run Abnetta, o ile nie ma w nim dodatków Avengers, X-Men, czy innego Supermana.
Avengers: Ostatnie białe zdarzenie Dustin Weaver
6,2
Druga część opowieści Hickmana rozwija skrzydła, choć nadal widzę tam rysy. Zaczyna się od bliskiego geniuszu przedstawienia postaci Starbranda. Tu Hickman też posłużył się krytykowanym przeze mnie wcześniej chaosem, ale tutaj w idealnym momencie chaos ten przynosi naprawdę satysfakcjonującą konkluzję. Gdy już jednak Starbrand się rodzi i przechodzi przez pierwsze starcie, mam wrażenie iż ten wątek traci niestety swój pazur, jakby autor sam się przestraszył jej potencjału.
Wątek z grupą Omega Flight stara się zmienić ton opowieści… i jest to próba udana. W komiksie łatwo jest zniszczyć tak ciężki temat jak samobójstwo, tutaj do tego nie doszło, choć irytuje trochę, że aż do końca jego motywy są tu niejasne. Tym niemniej klimat jest ciężki, co zdecydowanie mi się podoba.
Ostatnia część z kolei, wariacja na temat filmu szpiegowskiego… no cóż, niezdecydowanie autora czy ma być to pastisz czy na poważnie sprawia, że oceniam to jako sporą katastrofę, obniżającą o 1 moją ocenę.