Piszę, bo na błędach trzeba się uczyć. Bo błąd można popełnić, ale nie można go powtarzać.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Angele Lieby
1
7,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
301 przeczytało książki autora
346 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Marzenia są koniecznym dopełnieniem rzeczywistości, pomagają nie tylko ją znosić, ale też ulepszać. Bez marzeń nie ma postępu. Marzyć to wyz...
Marzenia są koniecznym dopełnieniem rzeczywistości, pomagają nie tylko ją znosić, ale też ulepszać. Bez marzeń nie ma postępu. Marzyć to wyznaczać sobie cele. To pokonać bezruch, odrzucać status quo.
6 osób to lubiA jeśli kocha się życie, znajduje się siłę.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Ocaliła mnie łza Angele Lieby
7,0
Poczułam się jakbym ja sama była bohaterką książki, była uwięziona w swoim ciele. Całkowicie świadoma - lecz uwięziona. Autorka dosłownie w ciąga nas w to co ją spotkało, w ten czas przebywania w tych pustych, sterylnych, białych salach, jej cierpienie, walkę o swoje życie ... Zdrowie mamy jedno, trzeba o nie walczyć, nie myśląc o tym ile wyrzeczeń musimy w to włożyć, warto żyć dla samego siebie jak i dla bliskich. Nie traćcie nadziei... nigdy.
Ocaliła mnie łza Angele Lieby
7,0
Dlaczego sięgam po książki traktujące o chorobach i nieszczęściu innych? ... chyba dla pozytywnego wzmocnienia! Tak, tak, trochę to przewrotne, ale właśnie takie książki mi pomagają. Na co dzień potrafię doceniać to co mam, cieszę się, że widzę, słyszę, mówię, chodzę, mam rodzinę, że mam pracę i mam gdzie mieszkać. Doceniam to każdego dnia, ale bywa, że natłok innych problemów, spraw, do tego permanentne przemęczenie i niesprzyjająca aura tak mnie przytłaczają, że potrzebuję dodatkowego bodźca, który przypomni mi o moim szczęściu.
Angele to kobieta po 50-tce, bardzo aktywna ruchowo, prowadząca zdrowy styl życia. Gdy nagle czuje się gorzej nawet nie podejrzewa jakie będą konsekwencje pogarszającego się samopoczucia. Ból głowy i odrętwienie ciała sprawiają, że kobieta udaje się do szpitala. Lekarze nie bardzo wiedzą co jej dolega i chcą ją puścić do domu, ale ona się na to nie godzi. Gdy jej stan się pogarsza lekarze postanawiają wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej. I tak zaczyna się jej największy, trwający wiele miesięcy dramat. Angele nie może się wybudzić, nie wykazuje żadnych oznak świadomości, dlatego personel szpitala przekonany jest, że nastąpiła śmierć mózgowa. Pacjentka jednak wszystko słyszała, rozumiała i... czuła, także najgorszy ból jaki jej zadawano chcąc sprawdzić przytomność czy wykonując kolejne zabiegi. Jej wydawało się, że krzyczy, mruga, rusza rękami i nogami, a w rzeczywistości nie działo się nic. Nie dawała żadnych oznak życia, aż wreszcie ocaliła ją łza...
Książka, jak sama autorka pisze, jest świadectwem prawdy, opisem przeżyć, które udało jej się zapamiętać. To zapis walki o zdrowie, przebiegu leczenia i pobytu w szpitalach oraz ośrodku rehabilitacyjnym.
Czy książka mną poruszyła? Czy spełniła swój cel? Czy otworzyła oczy? Hmmm trudno oceniać książki tego typu, ale ja niestety czuję się mocno rozczarowana! Przede wszystkim widać, że książka miała być dla autorki swoistym katharsis (nawet jeśli twierdzi inaczej). Angele Lieby chciała ponoć tylko przedstawić fakty, przybliżyć innym przebieg swojej choroby i proces leczenia, a dla mnie to raczej lista żalów i pretensji do pracowników szpitala. Jestem zniesmaczona i zawiedziona. Rozumiem rozgoryczenie Angele, ale jeśli ma jakieś obiekcje co do przebiegu leczenia to powinna dociekać swych praw w sądzie, a nie przelewać żale na kartach książki. Zupełnie inaczej pisze o pierwszym szpitalu i jego personelu, niż o drugim, jak i ośrodku rehabilitacyjnym. Szczególnie ruszyło mnie to, że imiennie nazwała pielęgniarkę, która mogła uniknąć błędu, który kosztował Angele ponownej utraty umiejętności samodzielnego oddychania. Jej żale przewijają się przez całą książkę, choć nie są wypowiadane wprost. Każdy czytelnik dostrzeże je jednak między wierszami. Kilkukrotnie też podkreśla, że z choroby wyszła dzięki silnej woli i optymistycznemu usposobieniu, jakby te wszystkie zabiegi i rehabilitacje podejmowane w pierwszym szpitalu były niepotrzebnie wykonywane. Całe szczęście, że książka była krótka, bo w innym wypadku pewnie bym jej nie skończyła.
Nie polecam.