Płomienie Daniela Krien 6,8
ocenił(a) na 739 tyg. temu Po karuzeli emocji, wydarzeń i sensacyjnych, niekiedy przerażających, książkowych porywów (nie tylko serca),w moje ręce przywędrowała książka o skrajnie odmiennej dynamice. "Płomienie "Danieli Krien to intymny, zatopiony w leśnym powietrzu obraz małżeństwa, które zaskakujący bieg wydarzeń rzuca do wiejskiego domu ich przyjaciół.
Para, która ma za sobą blisko 30-letni staż jest na rozdrożu. Zdaje się, że darzą się uczuciem, ale związek napotkał przez ostatnie lata wiele przeszkód. Niezrozumienie, brak wrażliwości, rutyna. Ona - psycholog, on wykładowca akademicki. Inteligentni, światli ludzie. I wiejski dom, w którym bohaterka spędzała wakacje w dzieciństwie. Poruszają się po tej znanej, ale jakże obcej teraz przestrzeni, parząc kawę, ucinając raz krótkie raz pogłębione rozmowy, siedząc w milczeniu na ławce. Dzień po dniu śledzimy ich relacje, w których próżno szukać gwałtowności. Z pozoru proste gesty, czy urwane zdania niosą ze sobą duży ładunek emocjonalny i niemal namacalną intymność sprawiającą, że czujemy się jak intruzi, którzy podeszli za blisko. Tak blisko, jak podejść może tylko ktoś, kto stoi obok ponad ćwierć wieku.
To nie jest książka dla każdego. To niespieszna opowieść na leniwy wieczór, dawkowana po małym rozdziale, których jest tyle, ile dni spędzają bohaterowie na prowincji. Kunsztowna, ale jednocześnie boleśnie prosta. Tak jak emocje o których czytamy: odrzucenie, tęsknota, lęk, miłość. Prosta z pozoru opowieść o karmieniu bociana i szukaniu zasięgu telefonicznego przy wielkim głazie, która nie wiedzieć kiedy i jak, dławi nas wzruszeniem gdzieś bardzo głęboko.