cytaty z książek autora "Alexandra Fuller"
Lepiej błądzić na krawędzi szaleństwa, niż totalnie się nudzić.
Dopiero o drugiej po południu tata oprzytomniał i zorientował się, że nie kupił żadnego prezentu dla leżącej w połogu mamy. (...)
- Co lubi Nicola? - spytał Kevin.
- Psy - odparł tata. - Woli psy od większości ludzi.
- No to może szczeniaka?
Tata potał podbródek.
- Lepiej nie - powiedział. - Jeśli kupimy szczniaka, prawdopodobnie zignoruje dziecko.
- Z czasem uczysz się, by nie opłakiwać tutaj wszystkiego - twierdzi mama, otrząsając głową. - Nie możesz tego robić, inacej nigdy, przenigdy nie skończysz żałoby.
Nie chciałam nic słyszeć, nic widzieć. Chciałam przestać. Po prostu rzestać być.
Niebo i powietrze są tak gęste od dymu pożarów, że nie widzimy wzgórz, które są daleko, niewyraźne, w tym saym kolorze co mgła , tylko nieco gęstsze. To gorący, żółto-szary kolor, zabierający oddech, zziajany sam w sobie. Spuchnięte chmury drapią fioletowymi, grubymi podbrzuszami o czubki okolicznych gór.
Wszyscy troje nieszczęśliwi i samotni bez mamy. Nie chcemy same myć włosów i chcemy, by ktoś kazał nam obcinać paznokcie. Chcemy, by mama wróciła do domu. To nasze pragnienie wypełnia całe wnętrze landrovera i ulatnia się z niego razem z oparami disela.
Wojna w Afryce przypomina wiecznie dojrzały owoc. Jest tu tyle niesprawiedliwości do pokonania, tak wielkie pragnienie krwi, tak często nadużywa się władzy i walczy o każdy skrawek naturalnych bogactw. Zmienia się wiatr, z nim władza, i owoc znów spada na ziemię, wywołując kolejną wojnę, jeszcze okrutniejszą od poprzedniej.
... Nie jesteśmy na siebie odporni. Nie ma sposobu, by zatrzasnąć drzwi przed zakażeniami, ustrzec się przed skutkami naszej zbiorowej głupoty, chciwości i przemocy. Ci, którzy rozumieli ceremonię ,mhondoro, mieli rację, mówiąc mi, że wszyscy członkowie społeczności są połączeni, szaleństwo jednego jest szaleństwem wszystkich, nie istnieje podział umysłów i ciał między ludźmi. Mówili prawdę, że nikczemność, niedbałość i chciwość jednego sprowadzają zarazę na wszystkich. Twoja choroba jest moją. Moja choroba jest twoją.
I nagle zrozumiałam, że ponieważ my przetrwałyśmy, a Olivia umarła, dlatego właśnie tata zamilkł, a mama odsunęła się od nas tak bardzo, że zdawała się postacią po złej stronie teleskopu, znajomą, ale zbyt daleką, aby jej dotknąć.
Nikt nie rozpoczyna wojny od ostrzeżenia, że ci, którzy się w nią zaangażują, stracą niewinność, że dzieci będą umierały lub ginęły bez śladu, że wojna nie skończy się jeszcze przez wiele następnych pokoleń, choć ogłosimy zawieszenie broni, podpiszemy traktaty pokojowe. Nikt nie rozpoczyna tak wojny, choć powinien. Przynajmniej byłoby to uczciwe ostrzeżenie i szczere przyznanie, że nawet słuszna wojna (o ile taka istnieje) zabija każdego, kto ma dość lat, by umrzeć.
W życiu jednak nie można mieć szczęścia i radości bez odpowiedniej dawki choroby i śmierci.