cytaty z książek autora "Marie Lu"
Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny.
Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe.
Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.
- Zostanę z tobą na zawsze, mała. Chyba, że będziesz miała mnie serdecznie dosyć.
Czasami słońce zachodzi wcześniej.Nie ma dnia, który trwałby wiecznie.
Czy jest sens nadal być człowiekiem, gdy pozbędziesz się uczuć?
Day, ów chłopiec z ulicy, którego całym bogactwem było brudne ubranie i szczerość w oczach, zawładnął moim sercem.
Jest najpiękniejszy na świecie, zarówno ciałem jak i duszą.
Jest srebrnym błyskiem w świecie ciemności.
Jest moim światłem.
Miliardy ludzi przychodzą na ten świat i z niego odchodzą - mówi - Ale nigdy nie będzie drugiej takiej jak ty.
Nie ma sensu wierzyć w to, co się widzi, jeśli widzi się tylko to, w co się wierzy.
Całuje mnie po raz ostatni, obezwładnia mnie swoim ciepłem, wraz z oddechem wtłacza we mnie życie, miłość i bolesny smutek.(...)Jego usta całują mnie desperacko, pochłaniają mnie, wysysają ze mnie oddech. Nie odchodź błagam go bez słów, ale na jego ustach wyczuwam smak pożegnania.
Przebił na wylot jego mądre, naiwne, uparte, nadopiekuńcze serce
Mam nadzieję — mówi cicho — że znów cię poznam. Jeśli tego chcesz, oczywiście. Jest wokół ciebie mgła, którą pragnę rozwiać.
Dla mnie wygląda jak anioł, nawet jeśli jest aniołem upadłym.
Dotykam którejś ze ścian i wyobrażam sobie, że w ten sposób mogę odnaleźć jego życie oraz jego ciepło. Potem spoglądam ku dachom i nocnemu niebu,gdzie połyskuje kilka bladych gwiazd. Wydaje mi się, że tam właśnie mogę do go dostrzec. Wyczuwam jego obecność w każdym kamieniu,którego dotknął, w każdej osobie, której pomógł, w każdej ulicy i alejce, którą zmienił w ciągu ostatnich kilku lat,ponieważ to on jest Republiką, to on jest naszym światłem.
Nikt tak naprawdę nie chce, byś była sobą. Chcą, byś była taka, jaka im się podobasz.
Przyglądam mu się przez chwilę w nadziei, iż jeszcze raz obrzuci świat spojrzeniem swoich pięknych oczu, ale tak się nie dzieje.
Musisz podejmować decyzje , które złamią ci serce. Musisz wygłaszać słowa , które ranią i oszukują . Musisz robić rzeczy , których nikt nie rozumie. To twój obowiązek.
Powiedz mi, że gdzieś na tym świecie istnieje jeszcze dobro. Powiedz mi, że dla nas wszystkich jest jeszcze jakaś nadzieja.
Przecież gardzę Republiką, prawda? Chcę, by upadła, no nie? Sęk w ty, że dopiero teraz widzę pewną różnicę – nienawidzę praw, które rządzą Republiką, ale sam kraj kocham. Kocham tych ludzi. Nie robię tego dla Elektora. Robię to dla nich.
Wiesz, zastanawiam się czasami, jakby się poukładało, gdybym po prostu cię któregoś dnia poznał. Wiesz,
jak normalni ludzie. Gdybym wpadł na ciebie na ulicy pewnego słonecznego poranka, uznał, że śliczna z ciebie
dziewczyna, zatrzymał się i powiedział: „Cześć, mam na imię Daniel”.
Nie odezwała się ani razu. Nie znam przyczyny. Być może oboje boimy się odezwać. Być może żadne z nas nie chce usłyszeć, że druga osoba nie chce rozmawiać. A może każde z nas jest zbyt dumne i nie chce wyjść na tego, który desperacko szuka kontaktu. Może po prostu jej nie zależy? Tak to już bywa. Mija tydzień bez kontaktu, potem miesiąc i nagle przerwa robi się tak długa, że głupio jest chwycić za słuchawkę. A więc nie dzwonię.
Dorwę cię. Przetrząsnę całe Los Angeles, by cię znaleźć. Przeszukam każdą ulicę w Republice, jeśli będę musiała. Będę oszukiwać, kombinować, kręcić, kłamać i kraść, by cię znaleźć. Wywabię cię z twojej kryjówki, a potem będę cię ścigać, aż znajdziesz się w miejscu, z którego nie ma ucieczki. Obiecuję ci - twoje życie odtąd należy do mnie".
Pieniądze to najważniejsza rzecz na świecie, sama wiesz. Jestem przekonany, że za pieniądze można kupić szczęście i gdzieś mam to, co inni twierdzą na ten temat. Pieniądze przyniosą ci ulgę, poprawią twój status, sprowadzą przyjaciół, dadzą poczucie bezpieczeństwa... Wszystko można mieć za pieniądze.