Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Patricia Coughlin
4
6,4/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
70 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Intensywna krótkoterminowa psychoterapia dynamiczna
Patricia Coughlin
6,5 z 4 ocen
21 czytelników 1 opinia
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Przebudzenie Patricia Coughlin
6,2
Sara i Flynn różnią się od siebie niemalże pod każdym względem, każde z nich prowadzi odmienny tryb życia, jednak coś popycha ich ku sobie.
Sara - stateczna, niepewna siebie, o niskiej samoocenie, można by rzec "szara myszka", prowadzi jednostajne, uporządkowane życie w, którym nie ma miejsca na spontaniczność. Jej jedyny majątek i jednocześnie problem, to dom, który odziedziczyła po rodzicach. Flynn natomiast jest pewnym siebie, odważnym mężczyzną, który wiedzie życie z dnia na dzień, a jedyną trwałą w nim rzeczą jest jego samochód. Ich drogi krzyżują się przez przypadek i w dość niezwykły sposób. Książka nie powala. Jest spokojna, nie zaskakuje. "Happy end" nie następuje od razu, chwilę musimy na niego poczekać. Może książka nie wciągnęła mnie przez, to, że wcześniej obejrzałam film, który odzwierciedla wszystko co jest zawarte w książce. Na przykładzie Sary można zobaczyć ile barier, ograniczeń potrafi pokonać człowiek jeśli pozwoli sobie na odrobinę szaleństwa, zapomni o tym "co pomyślą inni".
Przyjemnie się ją czytało i nie wymagała wiele czasu.
Merely Married Patricia Coughlin
7,3
Nie tak, żebym od razu padła na kolana w wznosiła pochwały dziękczynne. Nie tak, żebym otworzyła usta ze zdziwienia, z niedowierzania i tak trwała. Nie tak, żebym aż zaniemówiła z wrażenia.
Ale tak, abym zapisała w katalogu swoim tych co warto nie tylko przeczytać, ale i za jakiś czas w poszukiwaniu przyjemności do nich wrócić. Tak, abym zapisała w katalogu romanse dla Małej, bo choć seks pełni tutaj całkiem sporą rolę, to jest w nim i w otoczeniu coś jeszcze, coś co sprawia, że to nie tylko seks dla niego samego.
To szalenie przyjemna historia dwójki ludzi, którzy przypadkiem pewnego dnia stanęli sobie na drodze, a jedno z nich postanowiło tę sytuację wykorzystać. Reven upatruje w „umierającej” Leah możliwości na spokój od nachalnych matron patrzących na niego okiem przyszłej teściowej. Leah, kiedy przestaje być „umierająca” postanawia wyciągnąć z tej sytuacji korzyść dla siebie.
Czy im się to udaje?
Ano tak.
Choć każde z nich dochodzi do tego inną drogą. Mijają się w swoich oczekiwaniach. Z panny (no raczej żony) niechętnej Leah, staje się bardzo chętna, w przeciwieństwie do Ravena, który po pokonaniu niechęci żony (już wtedy prawomocnej),staje się może nie niechętny, ale wycofany i mocno zdystansowany.
Wydaje się, że łączą ich tylko noce, jej służące do przekonania go, jak bardzo go kocha i że on jest w stanie ja pokochać, jemu do zaspokojenia potrzeb, oraz przekonania jej i siebie jakim jest draniem.
I dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, że jak okazuje się, noce zaprowadziły ich znacznie dalej dla niego i bliżej dla niej. W nim coś pękło ostatecznie, a ona wycofała się. Potem trzeba było tylko oprzytomnieć, wsiąść na konia, pognać w deszczu w ciemność, aby znaleźć ją w miejscu gdzie wszystko się zaczęło. A potem tylko pokazać jej, że choć się nie zmienił, to i tak jest mocno zmieniony.
Wydaje się niby banalne, ale jednak takie nie jest. W czym dokładnie tkwi siła tej opowieści? Dla mnie w normalności. W bohaterach, wcale niedoskonałych. Borykających się z przeszłością, nie do końca przekonanych co chcieliby robić w przyszłości. Ale jest między nimi ta chemia, która sprawia, że nie można przejść obok nich obojętnie. Która nakazuje zatrzymać się w pół kroku, popatrzeć, powzdychać i pozazdrościć czasami.
Kolorytu niewątpliwie dodają: raz - przyjaciele Ravena. Zabawni, oddani, z lekkim podejściem do życia, ale wiernością w sercu i zachowaniu, dwa – jego służba, grupa byłych żołnierzy, którzy pełnią funkcję przydzieloną na drodze losowania, i tak kucharz jest majordomusem, ogrodnik jest stajennym, ogrodnik kucharzem.
Może nie śmiałam się, ale kilka razy uśmiechnęłam z przyjemnością i myślę, że do momentu ranka po późnej nocy poślubnej, było mi szalenie miło. Potem było też ciężko, ale z uporem czekałam, aż Raven przypomni sobie co znaczy być dorosłym i w końcu tak się zacznie zachowywać.
Jak dla mnie to bardzo uczuciowa książka, pełna lekkich niuansów, słów rozgrywanych gdzieś tam w przelocie z masą rozterek bohaterów, z problemem dorośnięcia i Leah i Ravena. Opowieść z mocnym plusem postaci utarczek słownych, ale i wewnętrznych monologów.
Choć z drugiej strony, to taka prosta historia.