Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać23
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński11
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Zgarnij egzemplarz powieści „W cieniu Annapurny” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andriej Walentinow
2
5,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
44 przeczytało książki autora
72 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Czas łamania zakazów Marina Diaczenko
5,9
Jestem fanem literatury science fiction oraz tej fantasy, która wnosi lub przynajmniej stara się wnosić coś nowego. Nie interesują mnie smoki, czarodzieje, magia, wampiry, księżniczki, rycerze, konie, orki, gobliny i inne gollumy, gdyż są to tematy doszczętnie wyeksploatowane (chyba że wątek taki jest co najwyżej drugoplanowy i zgrabnie wpleciony we w miarę oryginalną i ciekawie opowiedzianą historię, jak np. u Hala Duncana wątek wampira). Natomiast jestem żywotnie zainteresowany świeżymi oraz oryginalnymi pomysłami, w czym przodują tacy pisarze, jak Jacek Dukaj czy Dan Simmons.
Od rosyjskojęzycznej literatury fantastycznej do tej pory trzymałem się z daleka, powstrzymywany jakimś bliżej nieokreślonym impulsem, a jedyną styczność z nią miałem poprzez opowiadania zamieszczone w dwóch tomach "Kroków w nieznane", z 2005 i 2007 roku. I było to, niestety, doświadczenie niemalże traumatyczne i porażające swoją zaściankowością (cóż za fatalny język stylizowany na gwarę, akceptacja lub nawet apoteoza zwyczajów i obyczajów wschodnich, jak kumoterstwo czy pijaństwo, sympatyczne spoglądanie na ludzi prostych, wręcz ograniczonych umysłowo). Niemniej, wiedziony zaufaniem do wydawnictwa Solaris, nadzieją, że przynajmniej duet Diaczenków pisze "światowo" oraz licznym gronem autorów (jak to Dukaj napisał w swojej recenzji, "Powieść poczęta w takiej burzy mózgów niechybnie okaże się albo arcydziełem, albo zupełnym kiczem*") skusiłem się na dylogię "Granica".
"Granica" jest tzw. historią alternatywną, dziejącą się w świecie podzielonym na Naczynia. Akcja toczy się na kilku płaszczyznach, z których dwie najistotniejsze to świat aniołów (w książce zwanych Malachami) oraz świat ludzi, przy czym tutaj mamy rzeczywistość jak gdyby XVIII-, XIX-wiecznej wolnej Ukrainy, zwanej Wojskiem Zaporoskim, nieco inny świat, gdzie występuje magia i różne stwory stworzone dzięki tej magii, choć reszta jest taka jakby średniowieczna - oraz świat martwy, gdzie nic nie żyje i nie ma prawa istnieć.
Tak wykreowany świat opiera się na ideologii wypływającej z Kabały. W książce zostało to przede wszystkim wyrażone we wzajemnej roli ludzi i Malachów oraz przenikalności świata materialnego i duchowego. Pomysł więc jest świetny, pora zapełnić ten świat bohaterami i wydarzeniami. I co? I wyszło jak zwykle, chciałoby się powiedzieć, jeśli idzie o literaturę ze Wschodu. Główni bohaterowie to:
- Rio "heros do wynajęcia" Zaklęty, który początkowo jest postacią pierwszoplanową, a pod koniec totalnie znika z akcji,
- Grin czumak, człowiek ze wsi,
- kaf-Malach, Marnotrawny Anioł - najważniejsza postać dla zrozumienia książki,
- jego syn z kobiety śmiertelniczki, który szybko rośnie i dojrzewa, Niosocy Światłość, Jutrzenka
- Jaryna Zagarżecka, córka setnika, którą autorzy wspaniałomyślnie potraktowali - o czym nieco później,
- jej ojciec, Longin, setnik - wojak nad wojaki,
- Judka Duszogub, podobnie jak Rio Zaklęty znawca świętych ksiąg Kabały, zaufany Macapury,
- Stanisław Macapura, "bad guy" historii, jak się później okazuje, Żyjawiec
- wiedźma Sale,
- drużyna zabijaków pana Longina, która za nim w piekło idzie.
Losy bohaterów wzajemnie się przenikają, jeden drugiego to zdradza, to mu daje słowo honoru. Wydarzenia sprawiają wrażenie dynamicznych, jednakże wielokrotnie mamy do czynienia z pozorną akcją typu: szykuje się bitewka - jest piętnaście stron gadaniny mobilizacyjnej. Poza tym wszyscy tutaj gadają gwarą ukraińską, nawet Malachowie! Jest to niezwykle denerwujące, bo niepotrzebnie gmatwa i rozwleka prostą w gruncie rzeczy historię. Prosty lud, reprezentowany tutaj przez Grina, Jarynę, Longina i jego ekipę zabijaków jest przedstawiony niezwykle korzystnie. Jednak największe wady książki są następujące:
- bohaterowie są bezbarwni,
- wydarzenia są chaotycznie i nieczytelnie opisywane; zupełnie nie byłem w stanie przez to wyobrazić sobie większości z nich,
- niezmiernie irytujące jest wzajemne obrażanie się bohaterów, w czym celują w szczególności "swojacy", np. "ty głupi parchu", "ty psie kąsany", "ty gadzie" (używane zamiast zwrotu grzecznościowego "proszę pana"),- niejasne motywacje większości bohaterów (po co np. Macapura chciał za wszelką cenę dostać się do świata magii, tego nie wiem),- i na koniec wada największego kalibru, tj. zupełnie nieuzasadnione zmaltretowanie biednej Jaryny; tym problemem zajmę sie nieco dokładniej, gdyż lektura fragmentów, w których Jaryna jest składana w ofierze, później trwale okaleczana w pojedynku, następnie biega nago przez 100 stron, następnie jest więziona, torturowana, brutalnie zgwałcona (przy czym tego szczególnie odrażającego gwałtu i tortur mogłaby uniknąć poprzez ujawnienie okoliczności swojego porwania, gdyby autorzy nie postanowili, że dziewczyna się nie przyzna, że nagle pójdzie w zaparte co do swojego oprawcy) pozostawiła we mnie dosyć dotkliwą traumę. Wszystko to bym zaakceptował, bo przecież nie o takich rzeczach się czytało, gdyby męki Jaryny były uzasadnione fabułą. W pewnym momencie swoich mąk Jaryna ma wizję, w której Wybraniec określa ją jako Dawczynię Pokoju. Tylko że to są puste słowa, bo do końca lektury nie zostało wyjaśnione, na czym to "dawanie pokoju" miałoby polegać, a całość intrygi rozwiązuje się kompletnie bez udziału Jaryny. Z tego wynika, że jej męki nie miały żadnego znaczenia dla rozwoju sytuacji, a autorom należałoby postawić poważny zarzut nieuzasadnionego nadużycia przemocy. Nadto traumatyczne przeżycia zupełnie nie wpływają na psychikę głównej bohaterki, która po tym wszystkim nadal jest starą, dobrą Jarynką z początku opowieści. Na koniec dodam, że okrucieństwa, które spotykają bohaterkę, są zupełnie nie na miejscu i zbędne, gdyż cała dylogia utrzymana jest w konwencji lekkiej przygody. Czytałem większość książek Cliva Barkera, który słynie z okrutnych i sadystycznych historii, ale jeszcze żadna z nich mnie nie zniesmaczyła tak, jak lektura "Granicy".
Reasumując, naprawdę ciekawy pomysł został totalnie zmasakrowany i niepotrzebnie rozwleczony. Na długo pozostanie we mnie trauma i uraz do literatury ze Wschodu.
---
* Jacek Dukaj, "Nowa Fantastyka" nr 261 (cytat za stroną internetową dukaj.pl)
Zimą jest popyt na sieroty Marina Diaczenko
5,5
Czegoś takiego nie czytaliście! Książka jest niezwykle ostro zakręcona! Jeżeli coś w niej jest pewne to tylko to, że nic nie jest pewne! Akcja pędzi jak szalona! Czytelnik co chwilę jest zaskakiwany, bo nic nie jest tak jak powinno, wszystko kompletnie jest postawione na głowie! Z jednej strony nie sposób się od niej oderwać, a z drugiej ciężko niektóre motywy zrozumieć. A to dlatego, że jej system kosmogoniczny, czyli koncepcję stworzenia świata i funkcjonowania świata, jest cholernie skomplikowany. Mamy tutaj mix fantasy z teologią trzech monoteistycznych religii; chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, a także filozofii. Mamy tutaj pytania o powstanie świata, no i koncepcja, że jest Bóg i wszelkie możliwe diabelstwo, które się zbuntowało. Jest to swego rodzaju specyficzna, odwieczna gra dobra ze złem, przy czym tu ten podział nie jest tak jednoznaczny, momentami jest trudny do uchwycenia.
Akcja dzieje się w wielu wymiarach, zwanych tutaj naczyniami, w jednym z wymiarów jest nasz świat, Rosja drugiej połowy XVIII wieku, ale jest też inny świat, magiczny, z którego pochodzi Rio. Kim jest główny bohater Rio? W kategoriach Pilipiukowskich jest dybukiem. Zawiera w sobie dwie osobowości. Z jednej stron Rio, właśnie, płatny bohater do wynajęcia, a z drugiej dzieckiem 13 letnim. Rio został zaklęty podobnie, jak Żyd Judka, konsul świata magicznego w naszym wymiarze.
Akcja najpierw leci dwutorowo, z jednej strony poznajemy losy Rio. Rio i jego paczka, dostają misję mają wybrać się za granicę, i dorwać diabelskie dziecko, zleceniodawcą jest sam kniaź Sagorn, szef państwa. Do pomocy kniaź daje maga, kobietę, o imieniu Sale. Rio jest podobny do wiedźmina Geralta wykreowanego przez Sapkowskigo, jest samotnikiem, który miejsca sobie znaleźć nie może, wypełnia cały czas szalone misje, został zaklęty przez kogoś, że musi to robić. A z drugiej poznajemy losy Grinia czumaka, który po latach wraca do rodzinnej wioski Gontowego Jaru, przypuszczalnie gdzieś na głębokiej prowincji Ukrainy, należącej, przynajmniej w sporej części, wtedy do Rosji. Dowiaduje się, że jego matka Jaryna, zaszła w ciążę, nie ma tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że ojcem braciszka jest jakiś lokalny diablik marnotrawny kaf - malah, znikacz. Malahowie, to anioły, strażnicy, granicy, choć w tym gronie trafiają się zbuntowane anioły, jak właśnie znikacz. Matka Jaryna, umiera przy porodzie. Miejscowa społeczność tego nie akceptuje, przeklina matkę, Grinia i nowo narodzone dziecko. Burzą się popi, chcą diabelskie dziecko egzorcyzmować, Griniowi pomysł się nie podoba, mimo, że był zły na matkę. Potem poznajemy losy Grinia i przygody Rio poznajemy równolegle... Po prostu watki dziwnie się wiążą i rozdzielają, po to, żeby znów się zawiązać. Zarówno Griń i Rio ratują dzieciaka....
Czytając opowieść dowiadujemy się o świecie legend ludowych.
Ciekawy jest opis przejścia przez granicę. Pogranicznicy potrafią czytać myśli, no w przypadku Rio'a pojawił się problem tej natury, że wydało się, że przewozi dwie osoby a nie jedną, a na to był paragraf. Sposób był jeden dobrze wypracowany przez stulecia prawdziwej historii; łapówka. Później się okazało, że to była intryga malahów.
Akcja się tak rozkręca, że robi się totalny bajzel, czytelnik nie nadąża za tym co się dzieje!
Ciekawa jest kreacja Jaryny, czyli Ireny Zagarżeckiej 17 letniej córki sotnika, Logina Zagarżeckiego. Jaryna jest dziewczyną, ale ma męska mentalność, nadawała się do wojaczki niż do zabawy lalkami. W drugim tomiku to właśnie między innymi ona trafia z naszego realnego świata, do tego magicznego świata, z którego pochodzi Rio. Z wojaczki wrócił Longin ojciec Jaryny i od razu podążył z odsieczą. Próbował Longina wykołować Judka, samego sotnika i część ekipy wykołował, trafili nie do tego wymiaru co trzeba. No ale na szczęście zabrał się też Chwedir, młody pisarz, chłopak nie w cięmie bity, i on pogonił część ekipy oddziału Zagarżeckiego za sobą, do właściwego wymiaru.
Mamy wojnę, burzą się malahowie, strażnicy granicy, co powoduje straszne zamieszanie, czego efektem jest, że szlag trafi wszystkie wymiary pozostanie tylko jeden, nasz, po drodze robi się z tego niezły bałagan.
Mamy ciekawa batalistyczną scenę, oblężenie, wojsko kniazia Sagorna atakuje tymczasowych lokatorów, na ich czele staje Longin Zagarżecki, który dosłownie przede chwila dzięki diabelskiej interwencji znalazł sie we właściwym, tam gdzie była Jaryna, którą chciał ocalić. Towarzystwo obrońców zebrało się bardzo ciekawe. Dysponowali oni bronią dostępną w XVIII wieku, ale również dostępną w pierwszych latach XX stulecia, karabiny maszynowe i koktajle Mołotowa, bo po drodze Zagarżecki trafił do jeszcze innego wymiaru, gdzie była rewolucja bolszewicka, to po drodze zabrali parę ciekawych zabawek. I tak tego mieli mało. Kniaź Sagorn i tak by wygrał, bo jego wojsko w ciemię bite nie było, wspomagali się magią. Ale, że wymiar księcia Sagorna ulegał zagładzie ten wolał się dogadać z Zagarżeckiem, żeby ewakuować swój lud do normalnego - naszego świata.
Naprawdę niezwykła i ciekawa książka. Zdecydowanie warto przeczytać. .