Pochodził z rodziny o tradycjach lekarskich (jego ojciec, Bolesław, był lekarzem, zaś matka, Maria, była córką lekarza, dra Leopolda Lityńskiego). Podczas I wojny światowej wyjechał z rodzinnego Lwowa do Grazu w Austrii, gdzie uczył się w gimnazjum. Po wojnie wrócił do Lwowa, jednak już w 1921 został wysłany z grupą 18 prymusów z całej Polski do Nancy we Francji, gdzie w internacie, w bardzo surowej dyscyplinie spędził dwa lata i zdał maturę. Po maturze chciał studiować medycynę, ale za namową rodziny i znajomych wrócił do Paryża i rozpoczął studia na wydziale prawa i równocześnie w Szkole Nauk Politycznych. Przez dwie kadencje pełnił tam z wyboru funkcję sekretarza Stowarzyszenia Studentów Polskich w Paryżu. Zdecydował się jednak porzucić karierę prawniczą i dyplomatyczną i podjąć studia medyczne na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza. Po dyplomie (1929) rozpoczął bezpłatny staż na internie w szpitalu, z przydziałem na salę gruźliczą. Został następnie asystentem w Zakładzie Anatomii Patologicznej, kierowanym przez prof. Witolda Nowickiego. Podczas sześciu lat spędzonych tam wykonał i ogłosił kilkanaście prac, dotyczących gruźlicy. Rok akademicki 1935/1936 spędził na rocznym stypendium Funduszu Kultury Narodowej w Niemczech, we Francji i krótko w Anglii. Stypendystami Funduszu Kultury Narodowej w Paryżu byli w tym samym czasie: chirurg - Wiktor Bross i farmakolog - Piotr Kubikowski. W 1937 odszedł z kliniki prof. Nowickiego i rozpoczął specjalizację z ftyzjatrii klinicznej w Klinice Chorób Wewnętrznych prof. Romana Renckiego. Kierował domem akademickim dla chorych na gruźlicę, zwanym inaczej Domem Posanatoryjnym. W maju 1939 pojechał do Zurychu z wykładem na temat lwowskiego pół-sanatorium akademickiego, pierwszej instytucji tego rodzaju na świecie. Po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną (22 września 1939) pozostał asystentem oddziału gruźliczego kliniki Chorób Wewnętrznych Państwowego Instytutu Medycznego we Lwowie (wydzielonego z przedwojennych struktur UJK. Dziekanem Wydziału Lekarskiego był profesor Bolesław Jałowy). W czasie okupacji niemieckiej Lwowa (1941-1944) pracował w dalszym ciągu w szpitalu. Był członkiem AK. Przez cały okres okupacji wiele czasu zajmowała mu muzyka, w tym gra na skrzypcach, którą kontynuował od lat dziecinnych. W mieszkaniu Heleny Bruchnalskiej (przy ul. Zyblikiewicza 5) urządzał tajne środowe koncerty muzyki poważnej, podczas których występowali znani później artyści: Felicja Andruchowicz-Międlar - skrzypaczka, Henryk Statkiewicz - skrzypek wirtuoz, po wojnie profesor konserwatorium w Bydgoszczy, Stanisław Skrowaczewski - wówczas młody pianista i kompozytor, później światowej sławy dyrygent, śpiewacy - Andrzej Hiolski i Władysław Malczewski, śpiewaczki - H. Green-Skazowa i Teresa Manasterska, pianista - Jerzy Broszkiewicz, który po wojnie został znanym pisarzem.
W październiku 1944 opuścił Lwów i wstąpił do polskiego wojska, lecz wkrótce zajął się tworzeniem wydziału lekarskiego nowego lubelskiego uniwersytetu - Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. W roku akademickim 1945/1946 pełnił funkcję prodziekana, w dwóch kolejnych latach - dziekana Wydziału Lekarskiego, zaś od 1948 do marca 1950 - rektora UMCS. W 1950 organizował od podstaw Akademię Medyczną w Białymstoku i był rektorem tej uczelni do 1955. W marcu 1956 roku objął kierownictwo Katedry Ftyzjatrii Akademii Medycznej w Gdańsku i był nim przez ponad dwadzieścia lat - do emerytury. W 1965 odwiedził w Londynie założyciela pierwszego na świecie telefonu zaufania, rektora anglikańskiej parafii w City - Edwarda Chad Varah. Założył taki telefon również w Gdańsku.
Hypnos miał syna, boga marzeń sennych, Tanatos zaś nie miał potomstwa, a sen, który sprowadzał, był wolny od wszelkich marzeń. I o takim wła...
Hypnos miał syna, boga marzeń sennych, Tanatos zaś nie miał potomstwa, a sen, który sprowadzał, był wolny od wszelkich marzeń. I o takim właśnie śnie będzie tu mowa.
Każdy z nas kiedyś umrze. Każdego czeka śmierć. Jedni z nas umrą wcześniej, inni później. Jedni umierać będą szybko, inni długo. Niektórzy bezboleśnie, inni w cierpieniach. Być może niektórzy popełnią samobójstwo, inni umrą na raka, a jeszcze inni wpadną pod rozpędzony samochód. Niektórzy czytelnicy tych słów dożyją starości i umrą w podeszłym wieku, innym może nie być to dane. Nasze życie przemija i kończy się zawsze śmiercią. O tym właśnie jest ta książka: o przemijaniu i śmierci człowieka.
Autorem książki jest wybitny polski lekarz, profesor medycyny Tadeusz Kielanowski. Jego rozmyślania o przemijaniu życia ludzkiego, które są zawarte w tej książce są bardzo ciekawe. Książka jest bardzo dobrze również napisana i choć jej tematyka nie jest szczególnie miła lub przyjemna, to warto po nią sięgnąć i ją przeczytać.
Wielu z nas niezbyt lubi rozmawiać o tematach ujętych w tejże książce. Niektóre osoby nie chcą słuchać o sprawach śmierci i starości, boją się ich lub tematyką tą nie są w żaden sposób zainteresowane. Temat ten jest jednak frapujący i choć czasem warto o nim pomyśleć. Profesor Kielanowski napisał udaną książkę i jego rozmyślania w kwestii przemijania oraz umierania warte są poznania. Polecam tę interesującą i niezwykłą książkę.