cytaty z książek autora "Gabor Maté"
To ważne, aby uświadomić sobie, że musisz troszczyć się o siebie, bo nie możesz zatroszczyć się o nikogo innego, dopóki tego nie zrobisz.
Poczucie własnej wartości nie jest tym, co ktoś świadomie o sobie myśli, ale szacunkiem do siebie wyrażającym się w życiu emocjonalnym i zachowaniu. Sztucznie rozdęty pozytywny obraz samego siebie nie jest tym samym, co poczucie własnej wartości.
Autentyczne poczucie własnej wartości nie potrzebuje niczego z zewnątrz. Nie opiera się na stwierdzeniu: jestem wartościowy, bo dokonałem tego albo tamtego, tylko na stwierdzeniu jestem wartościowy niezależnie od tego, czy dokonałem tego czy tamtego. Nie muszę mieć racji ani czegoś osiągać, nie potrzebuję walczyć o władzę, ani gromadzić bogactw.
Im mniejszą mamy świadomość doznanych krzywd, tym dotkliwiej możemy być zranieni na poziomie podświadomości.
Wina, podobnie jak piękno, jest w oczach patrzącego.
Nuda jest tym, co czuje dziecko albo dorosły przy braku świadomości prawdziwych powodów apatii...
Jeśli otoczenie uniemożliwiło nam nauczenie się mówienia »nie«, nasze ciała mogą powiedzieć to za nas” – stwierdziłem.
Ten z partnerów, który w imię podtrzymania związku musi silniej tłumić własne potrzeby, jest bardziej podatny na choroby fizyczne.
Literatura naukowa wskazuje 3 czynniki, które zawsze prowadzą do stresu: niepewność, brak informacji oraz utrata kontroli.
Niektórzy będą próbowali unikać cierpienia nieodłącznie związanego z rozłąką, desperacko lgnąc do drugiego, podążając za nim krok w krok i trzymając się go za wszelką cenę.
Dopóki mamy zdolność odczuwania, wszyscy powinniśmy przejawiać odruchy związane ze wstydem, niepewnością, zazdrością, zaborczością, strachem, niezadowoleniem, winą, przeciwwolą, grozą i gniewem. Naturalne rozwiązanie polega nie na amputowaniu dyskusyjnych odruchów, ale na uzmysłowieniu sobie czegoś, co w razie potrzeby je skontruje.
Zamiast wejrzeć w głąb siebie, wiele czasu poświęcałem na próby zaimponowania innym i zaspokajania ich oczekiwań.
Samoakceptacja nie jest więc tożsama z podziwianiem czy choćby lubieniem samego siebie przez cały czas, lecz tolerancją dla wszystkich naszych emocji– także tych, z którymi czujemy się niekomfortowo.
Jeśli chcesz ruszyć dalej w kierunku uzdrowienia, nie karz siebie za to, na jakim etapie tej drogi się znajdujesz. Nie besztaj się, że nie dotarłeś do niego wcześniej. „Nie mogę uwierzyć, ile czasu przepuściłem przez palce” – to refren często przewijający się w litaniach opinii na własny temat wygłaszanych przez dorosłych z ADD. „Po czterdziestce dowiaduję się tego, co powinienem był wiedzieć jako nastolatek”. Ja także żałowałem, że dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat temu nie wiedziałem tego, czego dowiedziałem się od tamtej pory – w większości stosunkowo niedawno. Ale nie wiedziałem. Dowiedziałbym się wcześniej, gdybym mógł. Po prostu. Nie mam powodu widzieć w sobie ofiary, lecz z drugiej strony nie wybierałem wszak okoliczności, które ukształtowały moją neurofizjologię czy osobowość, będące zasadniczo jednym i tym samym.
Podana w DSM IV definicja zespołu deficytu uwagi opiera się na przejawach zewnętrznych, a nie znaczeniu emocjonalnym w życiu danego człowieka. Popełniono w niej faux pas, nazywając owe zewnętrzne przejawy„symptomami”, choć słowo to w terminologii medycznej oznacza odczucia własne pacjenta. Przejawy zewnętrzne, bez względu na ich nasilenie, są w tym przypadku„oznakami”. Ból głowy jest symptomem. Wychwycone przez stetoskop lekarza szmery w klatce piersiowej są oznakami. Kaszel jest zarówno symptomem, jak i oznaką. W DSM posłużono się językiem oznak, ponieważ światopogląd medycyny konwencjonalnej nie zna języka serca. Jak powiedział psychiatra dziecięcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, Daniel J. Siegel:„DSM zajmuje się kategoryzacją, a nie bólem”.
Młody człowiek nie uchwyci się pochwały, bo każde potknięcie może ją anulować. A nawet jeśliby mógł się uchwycić, to nie autora pochwały, ale sukcesu, który ją spowodował. Nic dziwnego, że u niektórych dzieci komplementy przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego i skłaniają do zachowań przeciwnych niż te chwalone bądź do ochłodzenia relacji w obawie przed niespełnieniem oczekiwań.
Wyrwanie się z przytłaczających i stresujących okoliczności zewnętrznych jest niezbędne, lecz staje się możliwe tylko wtedy, gdy najpierw wyzwolimy się od tyranii zakorzenionej w nas biologii przekonań.
Niezdolność do skutecznego przetwarzania i wyrażania emocji oraz tendencja do przedkładania cudzych potrzeb nad własne są typowymi wzorcami zachowania osób zapadających na choroby przewlekłe.
Emocje są stanami fizjologicznego pobudzenia: pozytywnymi ("chcę tego więcej") albo negatywnymi ("chcę tego mniej").
Na zaufanie zasługuje samo pragnienie dziecka do bycia dobrym, a nie zdolność do spełniania naszych oczekiwań.
Niewielu dorosłych jest gotowych na rodzicielstwo. Dorośli stają się rodzicami dzięki więzi i adaptacji.
Nie wiem, w jakich sytuacjach powinnam powiedzieć " Nie chcę"-przyznała-Te słowa brzmią dla mnie obco, niezależnie od okoliczności. Potrafię skłamać, nie odebrać telefonu, wymyślić,ze przeprowadzam się do Tybetu, więc nie mogę wziąć w tym udziału- zrobię wszystko, byle nie powiedzieć " nie chcę". A kiedy akurat nie przychodzi mi do głowy żadne kłamstwo, po prostu się zgadzam.
Tłumienie gniewu i bierny, stoicki styl reagowania wydają się mieć związek z ryzykiem wystąpienia powikłań biologicznych.
Ekspresja artystyczna jest tylko formą okazywania emocji, ale nie prowadzi automatycznie do ich przepracowania.
Uspołecznianie bez wątpienia odgrywa pewną rolę w przystosowywaniu dziecka do prawdziwej integracji społecznej, ale jedynie jako ostatni szlif. Przede wszystkim dziecko musi umieć pozostawać sobą w kontaktach z innymi i postrzegać ich jako osobne byty. To niełatwe nawet dla dorosłych. Dopiero wtedy, gdy dziecko wie, kim jest, i szanuje inność cudzych myśli – nie wcześniej – jest gotowe do stania na straży własnej tożsamości przy jednoczesnym szacunku dla tożsamości innego człowieka. Po osiągnięciu tego przełomowego etapu w rozwoju kontakty towarzyskie będą ugruntowywały indywidualność dziecka i rozwijały umiejętności interpersonalne.
Emocjonalne obwody człowieka są tak zaprogramowane, by uwalniały nas od dążenia do kontaktu i bliskości nie tylko wtedy, gdy głód więzi jest zaspokojony, ale też gdy w pełni uświadamiamy sobie, że pragnienie jego nasycenia jest daremne. Nawet dorosłym z ogromnym trudem przychodzi rezygnacja z najskrytszych marzeń – czy chodzi o bycie powszechnie lubianym, czy o to, by pokochała nas pewna wyjątkowa osoba, czy o dążenie do politycznej władzy. Dopóki nie pogodzimy się z nieosiągalnością obranego celu i póki w pełni nie doświadczymy rozczarowania i smutku, które się z tym wiążą, dopóty nie ruszymy w życiu z miejsca.
Zdrową reakcją na niezadowolenie jest podjęcie próby zmian. Jeśli się nie powiedzie, możemy pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy i mądrze przystosować do sytuacji, na którą nie mamy wpływu. Jeśli taka adaptacja nie nastąpi, odruchy wywołujące atak da się trzymać w ryzach poprzez temperowanie myśli i uczuć, innymi słowy – przez dojrzałą samokontrolę.
To znieczulenie może się wydawać błogosławieństwem, pozwalającym bawić się ogniem bez ryzyka poparzenia. Ale zgodnie z tym, o czym była mowa w poprzednich rozdziałach, za tę ucieczkę od wrażliwości płaci się zubożeniem człowieczeństwa, emocjonalnej wolności i głębi przeżyć, która czyni życie pełniejszym.
Podstawowym problemem nie jest stres zewnętrzny, lecz uwarunkowana środowiskowo bezradność, która nie pozwala na prawidłową reakcję walki lub ucieczki.
Wyparcie, niezdolność do odmawiania i nieświadomość własnego gniewu sprawiają, że osoba, której dotyczą częściej znajduje się w sytuacjach, kiedy jej emocje zostają niewyrażone, potrzeby – zignorowane, a łagodność wykorzystana. Takie okoliczności zaś wywołują stres, bez względu na to czy człowiek zdaje sobie z tego sprawę, czy nie. Powtarzane po wielokroć przez lata zdarzenia tego rodzaju mogą zaburzać homeostazę i działanie układu odpornościowego. To stres – a nie osobowość jako taka – wytrąca organizm ze stanu fizjologicznej równowagi i osłabia jego mechanizmy obronne, co tworzy korzystne środowisko dla rozwoju chorób oraz zmniejsza szanse obrony przed nimi.