cytaty z książek autora "Magdalena Kubasiewicz"
Złego diabli nie biorą. Baliby się, że przejmie władzę w piekle.
-Zaraz,czy to szabla?
-Brawo za spostrzegawczość-pochwaliła.-Brałeś lekcje posługiwania się szablą przez sześć lat i już jesteś w stanie ją rozpoznać.Jestem z ciebie dumna.
Ene, due, rabe. [...] Księcia zmieniła wiedźma w żabę. Bogini wzięła twoją duszę, serce więc ci wyrwać muszę.
Będę spokojna, obiecała sobie Jagoda. Nie zacznę krzyczeć. Nie będę mu grozić. Nie nazwę go idiotą. Nie pozwolę, żeby znowu mnie sprowokował. Spokój. Jestem oazą spokoju. Jestem jebanym kwiatem lotosu na pierdolonej tafli jeziora.
- Czy twoja bezczelność nie zna granic?
- Cały czas sprawdzam (...) Dam ci znać, jeśli jakieś napotkam.
Spokój. Jestem oazą spokoju. Jestem jebanym kwiatem lotosu na pierdolonej tafli jeziora.
Zbyt dobrze poznałam cienie, by zdołały mnie pochłonąć.
- Za moich czasów niewiasty były mniej bezczelne.
- Za twoich czasów wierzono, że Księżyc zrobiono z sera.
Nas, czarownice, stworzono z ciemności, byśmy nie lękały się waszych cieni.
Najwyraźniej złożenie przysięgi na magię za pośrednictwem Skype'a też było wiążące.
Słowa są ważne i można używać ich niczym broni; mogą ranić równie mocno jak fizyczne ciosy i ukoić ból lepiej niż najlepsze lekarstwo.
SĄ RZECZY ZAPISANE GWIAZDAMI NA NIEBIE, PEWNE JAK NADCHODZĄCY ŚWIT I ZAPADAJĄCA NOC, I NIC, ŻADNE WYSIŁKI ŚMIERTELNYCH ICH NIE ZMIENIĄ.
... miał zamiar na nią nawrzeszczeć, zawstydzić i przywołać do porządku. Czasem, jeśli nie widział jej dłużej niż kilkanaście godzin, zapominał, że Sary przywołać do porządku się nie da, bo porządna nigdy nie była, wstydu nie znała, a moralność uważała za paskudną chorobę z Afryki.
- Mamy problem.
- Tylko jeden? - zdziwiła się.
- Mamy chlernie dużo problemów - ustąpił. - Ale jeden jest ważniejszy niż inne. Na placu budowy wieżowca strzygi uwiły sobie gniazdo. Może ich być ze sto. W nocy zginął tam członek jednostki specjalnej.
[...]
- Wyślij Remigiusza i Pawła albo swoich gwardzistów.
- Mam zamiar posłać tych dwóch, ale sama zawsze powtarzasz, że do niczego się nie nadają.
- Na mięso armatnie nadają się świetnie.
Biegnij. Biegnij przez las, tracąc dech, biegnij, gdy w ustach czujesz posmak żelaza, biegnij, gdy płuca prawie eksplodują, gdy ogień płonie w nogach. Biegnij, walcz o życie.
Magia jest wszędzie. Magia to ty. Wyciągnij do niej dłoń. Możesz zamknąć ją w słowie i w rytuale, w znakach na skórze, ale to nigdy nie będzie wszystko, to tylko cień cienia, to tylko pomoc do otwarcia drzwi, przechowania energii.
Od pięciu lat czekam, aż Joannę na mój widok trafi wreszcie szlag.
Diabeł i czarownica. Niezależnie od opowieści zawsze razem. Przeznaczeni sobie, powiązani wyborem, magią, klątwą lub wyrokiem losu. Jego serce w jej rękach. Jej dusza należąca do niego.
Był sobie chłopak, który kochał dziewczynę, i dziewczyna, która kochała chłopaka. Były dwie kobiety, które dały się uwieść opowieści i jego uśmiechowi. Wszyscy, cała czwórka, w ten czy inny sposób zaślepieni z miłości.
Z pewną goryczą pomyślała, że taki nastał teraz czas. Nikt nie mógł być pewny nikogo. Żona męża, przyjaciel druha, siostra brata.
Czy naprawdę te historie są takie różne? Każda opowieść jest prawdziwa. Każda ma w sobie część prawdy. Każda opowieść jest fałszywa. Nigdy nie opowiada wszystkiego.
Diabły są jednak sprytne i cierpliwe, kiedy im na czymś zależy.
Ene, due, rabe Zamieniła wiedźma księcia w żabę - szepnęła, opierając głowę o drzwi. - Księżniczkę w bociana, para z nich dobrana.
Każdy ma wspomnienia, które bolą. Chwile, których się wstydzi, decyzje, które pragnąłby cofnąć.
Skończyła równo o północy i uśmiechnęła się pod nosem, bo było w tym coś ironicznego. Północ, godzina duchów, godzina czarownic.
– Wiedźma Jaga. Uważaj, bo cię przeklnie - mruknęła do siebie, obracając jabłko w dłoni.
Wcale nie musisz przeciągać mnie na ciemną stronę mocy. Jestem tam już od jakiegoś czasu.
Wszystko pochłonie morze: doczesne troski, obawy, zazdrość i nienawiść, przeszłe miłości i przyjaźnie. Woda oczyści jego duszę, zerwie więzy z tym światem, nim wstąpi na ostatnią z dróg. Niech odpłynie wolny w ramiona Modron.
Poza tym co miała niby powiedzieć? Hej, zabił cię wprawdzie, spójrz jednak na dobre strony? Przynajmniej nie będziesz musiała się zamartwiać wysokością swojej emerytury?
Wszystko prędzej czy później umiera. Motyl, koń, żółw, lud, miasto, język, idea, las, morze, ty, ja...
Jest taka piosenka – westchnęła Aletha, przymykając oczy i pocierając skronie. – O deszczu nad Dzielnicą Luster. Nad Dzielnicą Luster pada, niebo płacze, płacz ty też, patrzy na nas Em-Da-Nan, Władca Siedmiu Wież… Tu prawie nigdy nie ma deszczu, nawet jeżeli leje nad całym krajem. Wszyscy traktują to jako zły znak. Stanie się coś niedobrego.