Najnowsze artykuły
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać1
- ArtykułyCały ocean atrakcji. Festiwal Fantastyki Pyrkon właśnie opublikował pełny program imprezyLubimyCzytać1
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać4
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kim Munhak
Źródło: http://www.kwiatyorientu.com/
1
6,0/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Urodzony: 01.01.1962
Kim Mun-Hak (Jin Wenxue) - rocznik 1962, urodził się w Shenyangu w rodzinie koreańskiej mniejszości narodowej zamieszkałej w Chinach od trzech pokoleń. W 1991 roku wyjechał do Japonii, gdzie zamieszkał już na stałe. Obecnie, z dużym powodzeniem, zajmuje się pisarstwem w trzech językach: japońskim, koreańskim i chińskim, głównie na tematy dotyczące Japonii.http://
6,0/10średnia ocena książek autora
131 przeczytało książki autora
246 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Koreańczycy, Chińczycy, Japończycy Kim Munhak
6,0
O książce można dowiedzieć się ciekawych rzeczy o kulturze i codzienności w Azji Wschodniej, ale wartość naukowa tej książki jest niemal zerowa. Niektóre tezy nie mają żadnego poparcia - są to tylko teorie wymyślone przez autora i są często bardzo naiwne. Miejscami jednak książka jest na prawdę ciekawa, ale tez w niej zawartych nie należy brać na poważnie i podchodzić do nich z olbrzymim dystasem, bo niektóre są wręcz dziecinnie naiwne i aż cięzko zaakceptować, że wymyślił je człowiek dorosły i wykształcony.
Koreańczycy, Chińczycy, Japończycy Kim Munhak
6,0
Podobno jest tak, że przedstawiciele kultur Wschodu mają skłonność raczej do syntezowania, natomiast na Zachodzie przeważa analityczne podejście do zagadnień. Może zatem w czasie lektury tej książki padłam ofiarą ograniczeń kulturowych?
Niezależnie od tego, czy zawiodła komunikacja międzykulturowa, różnice w myśleniu, poziom tłumaczenia czy wreszcie naiwniutki i uproszczony aż do absurdu ogląd świata prezentowany przez autora - bo zaiste nie wiem, komu przypisać odpowiedzialność za coś tak żenującego - dość, że "Koreańczycy, Chińczycy, Japończycy" jest "naukowym" kuriozum na miarę takich gniotów jak wypociny pana Fijałkowskiego o homoseksualizmie.
Wystarczy pomyśleć że na kulturę składa się szereg elementów, począwszy od wierzeń religijnych, przez sztukę i literaturę, aż po obowiązujące tradycje i spróbować wyobrazić sobie, jak by wyglądało - niechby i syntetyczne - porównanie trzech wielkich, odrębnych i różnorodnych kultury narodów wymienionych w tytule książki. Zaiste, temat trudny do wyczerpania, a na tyle barwny i pociągający, że warto chyba podjąć przynajmniej próbę. Pod pojęciem próby mam na myśli rzetelne opracowanie dostępnych źródeł, przeprowadzenie stosownych badań z zakresu socjologii i etnografii, a następnie wyciągnięcie z nich konstruktywnych wniosków. Z nadziejami na taką właśnie pozycję sięgałam po ten, jak głosi tylna strona okładki, "znakomity przewodnik po kulturze i obyczajowości". I z każdą kolejną przeczytaną stroną miałam ochotę zerknąć na okładkę, żeby upewnić się, czy to nie jakiś potężny chochlik nie podmienił okładek .
Czego zatem dowiadujemy się o różnicach między wielowiekową i bogatą kulturą chińską, subtelnościami japońskiej i burzliwymi dziejami koreańskiej? Otóż tego, że chińskie ubikacje są dość brudne i smrodliwe (w bonusie autor wspomina swoje drastyczne doświadczenia w zakresie korzystania z tychże),japońskie czyste, a koreańskie plasują się gdzieś pomiędzy. Tego, że w jednych krajach jedzenie wydobyte z zębów wykałaczką konsumuje się ponownie, a w innych jest to uważane za odrażające. Tego, że w klasyczni autorzy wszystkich trzech krajów (uwaga: dla większości czytelników zachodnich nazwiska pozostaną anonimowe, tym bardziej, że przypisów próżno szukać) romansowali z kobietami. Że klasyczne teksty chińskie jako cechy kobiet pięknych wymieniają następującą listę - i nudna jak piorun lista przymiotników ciągnie się przez dwa akapity. Tego wreszcie, że kobiety dziś romansują prawie tyle, co mężczyźni. Że we wszystkich krajach je się inne potrawy i jaka z nich najbardziej przywodzi autorowi na myśl dany kraj. I cały szereg podobnych bezużytecznych informacji, tyleż nudnych co niepoważnych, ciągnie się przez długie bolesne trzysta stron.
W bonusie dostajemy jeszcze trochę seksistowskich komentarzy, które autor wypisuje z naiwną szczerością bądź zdumieniem dziecka. To już nawet nie jest irytujące, to jest żenujące na poziomie, o jakim nawet mi się nie śniło.
Lektura tejże książki miała dla mnie jeden aspekt pozytywny. Pomogła mi wybrać moją drogę życiową. Mianowicie postanowiłam pisać analizy porównawcze kultury polskiej, czeskiej i rosyjskiej. Na razie zaplanowałam esej o zabawnych nieporozumieniach między Polakami i Czechami używającymi słowa "szukać" oraz krótką analizę różnic anatomicznych między przedstawicielami wspomnianych nacji. Nie ukrywam, że źródłem inspiracji jest dla mnie omawiane właśnie "dzieło". Skoro o różnorodnych kulturach azjatyckich z absurdalną w tym kontekście naukową powagą można wyrokować na podstawie damskich nóg i sposobie siadania, to i nasz wschodnioeuropejski dorobek da się potraktować podobnie, a sądząc po rozbrajających wzmiankach autora o jego "fankach", przynosi to nielichy prestiż i powodzenie.
Łaskawych czytelników tegoż omówienia serdecznie w tym miejscu proszę o nadsyłanie swoich własnych spostrzeżeń.