Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Michał Puchalak
1
6,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
44 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Amsterdam Parano Michał Puchalak
6,4
"Rzeczywistości nigdy nie można być pewnym" - do takiego wniosku dochodzi bohater książki, 24-letni Michał, po pięciu latach spędzonych na emigracji w Amsterdamie, podczas których sukcesywnie pogrążał się w świecie narkotycznych wizji.
W wieku 19 lat Michał wyrusza na wakacyjny zarobek do Niemiec. Upojony świeżo zdobytą wolnością i niezależnością postanawia udać się do Holandii zaintrygowany faktem legalnego i nieograniczonego dostępu do wszelkiego rodzaju narkotyków oraz chęcią przekonania się o ich działaniu na własnej skórze.
Amsterdam oczarowuje Michała wszystkim, co ma do zaoferowania młodemu, żądnemu przygód i mocnych wrażeń chłopakowi. Zafascynowany barwną, niepowtarzalną atmosferą miasta, Michał szybko przystosowuje się do realiów tej części miasta, która spędza czas na nieustannej, niezobowiązującej zabawie, przygodnym seksie w rytm psychodelicznej muzyki klubowej miksowanej przez najlepszych didżejów oraz poszukiwaniach coraz to nowych i mocniejszych doznań przy pomocy nieprzebranej różnorodności środków pobudzających.
Zatracając się w tym świecie Michał dosłownie eksperymentował latami na własnym organizmie. Wszystko podporządkował jedynemu celowi - eksploracji wszelkich dostępnych i jeszcze niezbadanych sfer własnego mózgu i świadomości. Pracował tylko po to, by mieć narkotyki, by włączyć się w nurt permanentnej zabawy, podkręcać doznania. Stało się to sensem jego życia, zaś rzeczywistość postrzegana przez pryzmat narkotycznych halucynacji - jego chlebem powszednim.
Dopiero po latach dociera do Michała, że zrujnował sobie zdrowie, stracił przyjaciół; uświadamia sobie, że jest na najlepszej drodze do samounicestwienia, że przez te lata nie tylko się w żaden sposób nie rozwinął, lecz wręcz cofnął w rozwoju: mentalnie, psychicznie i emocjonalnie.
To odkrycie wstrząsnęło nim i pomogło w ustaleniu życiowych priorytetów, zapoczątkowało trudną i żmudną drogę ku dojrzałości. Ponownie musiał uczyć się świata - pozbawionego narkotycznej otoczki iluzji i odczuwania emocji - bez chemicznego wspomagania.
"Amsterdam Parano" to trudna, szokująca, wyzwalająca całą gamę emocji i skłaniająca do głębokiej refleksji lektura. Pokazuje drogę od entuzjazmu i radosnego, bezrefleksyjnego poddania się nałogowi poprzez stopniowe pogrążanie się w świecie zastępującym prawdziwą rzeczywistość po dojrzałe przemyślenia na temat sensu własnego życia człowieka wypalonego emocjonalnie, o spustoszonej psychice, mającego trudności z odnalezieniem się w realnym świecie, ale zdeterminowanego, by zerwać z tym, co powoli go niszczyło.
Opowieść napisana jest sugestywnym, wyrazistym, ironicznym stylem, niezwykle ekspresyjnym, momentami niemal literackim. Bardzo przypadła mi do gustu ta mieszanka i z pewnością była jedną z przyczyn, które przykuwały moją uwagę i pozwalały bez reszty oddać się lekturze.
Ogromne wrażenie wywarły na mnie dynamiczne, barwne opisy tętniącego życiem Amsterdamu oraz doskonale uchwycony specyficzny klimat tego miasta, a także fantasmagoryczne wizje, jakich doświadczał bohater będąc pod wpływem narkotyków. Dużej ilości różnych rodzajów narkotyków.
Są naprawdę niesamowite, świetnie i szczegółowo opisane; autor posiada nadzwyczajną umiejętność bardzo plastycznego oddawania najdziwaczniejszych stanów psychicznych, zadziwiająco trzeźwej, niemal klinicznej ich analizy z zachowaniem fantastycznego subiektywizmu. Niepowtarzalne przeżycie!
Jednak przede wszystkim "Amsterdam Parano" to opowieść porażająca autentyzmem i szczerością, pozbawiona wstydliwych przemilczeń, prób wytłumaczenia się przed czytelnikiem. Autor bez owijania w bawełnę opowiada o własnych przeżyciach i doświadczeniach w sposób, w jaki je zapamiętał zabarwiając je emocjami, jakie wtedy odczuwał.
Jego wspomnienia budzą całą gamę emocji: od szczerego rozbawienia poprzez niedowierzanie i szok po autentyczną grozę. Refleksje podyktowane doświadczeniem są zadziwiająco dojrzałe, głębokie i prawdziwe.
Książka jest z całą pewnością szokująca i skandalizująca, ale jej wartość leży we wstrząsającym kształcie wspomnień i przemyśleń człowieka, który na nowo próbuje poukładać sobie życie. Zapis amsterdamskich przeżyć to tak naprawdę droga ku szeroko pojętej dojrzałości i odnalezieniu swojego miejsca w świecie.
Ta lektura na pewno nie pozostawi czytelnika obojętnym. Gorąco polecam!
Opublikowane na moim blogu:
zwiedzamwszechswiat.blogspot.com
Amsterdam Parano Michał Puchalak
6,4
Amsterdam parano Michała Puchalaka. Tak jak w przypadku pierwszej książki Wydawnictwa Comm, tak i tym razem zwraca na siebie uwagę krzykliwa okładka – widzimy tańczących ludzi otoczonych jakimś nieokreślonym wirem, a tytuł przyozdobiony jest listkiem marihuany i nawiązuje do Las Vegas parano w reżyserii Terry'ego Gilliama w oczywisty sposób sugerując tematykę.
Amsterdam parano to autbiografia. Główny bohater, 19-to letni Michał, wyjeżdża do Holandii i oczarowany imprezowo-narkotykowymi możliwościami pozostaje w niej kilka lat. Poznaje masę podobnych sobie ludzi z całego świata, ciągle się przeprowadza, najczęściej nie z własnej woli, przeżywa niewiarygodne przygody, których starczyłoby na niejeden życiorys i debiut, eksperymentuje ze środkami zmieniającymi świadomość, od popularnej marihuany czy tabletek ekstazy, poprzez grzyby halucynogenne i LSD, aż po opium. To powoduje że balansuje na granicy prawa i rzadko trzeźwieje.
Wszyscy znamy osoby tego typu – ekstrawertyczne, łatwo nawiązujące kontakty, mające powodzenie u płci przeciwnej, nie bojące się eksperymentów i lubiące być w centrum uwagi. Zapewne ktoś z czytających te słowa taki właśnie jest. Ludzie ci lubią opowiadać o swoich przeżyciach i ciekawych historiach. Są to zazwyczaj opowieści barwne i zabawne, świetne do luźnego spotkania przy piwie i dowartościowujące w późniejszym, niewątpliwie nudniejszym okresie życia. Jedynym problemem podczas ich słuchania jest to, że w dużej ilości męczą. I tak niestety jest w tym wypadku.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, jednak czytelnika może zrazić duża ilość powtórzeń i częstych wtrąceń słowa „był”. Zapewne w dużej mierze jest to związane z przyjętą przez autora stylistyką - chciał przedstawić siebie takiego jakim był w Amsterdamie. Brak tu jednak głębszej refleksji, całościowej analizy tego co i dlaczego się dzieje. Tak jak bohater zostajemy wciągnięci w wir i pędzimy nie wiadomo gdzie, a obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Ma to swój urok, ale tylko do pewnego momentu. Pierwsza głębsza myśl bohatera pojawia się dopiero przed połową książki, gdy autor porównuje marihuanę do alkoholu i zastanawia się nad absurdem zdelegalizowania jej w większości cywilizowanych krajów. Podaje za i przeciw i już zaczyna być ciekawie, gdy nagle znów porywa go ekstatyczny wir. Mnie to pędzenie na łeb na szyję nie przekonuje. Połowę historii można było wyrzucić, a nad resztą usiąść na dłużej.
Piszący pod wpływem narkotyków Philip K. Dick nawet w swojej fabularyzowanej autobiografii opisywał narkotyczne doświadczenia po coś. Na przykład po to, żeby psychozy danego bohatera coś nam o nim powiedziały. W Amsterdam parano tego brakuje. Przeskakujemy z jednej halucynacji w drugą, z jednego łóżka w kolejne. Z punktu widzenia czytelnika pogłębiona analiza może zaoferować znacznie ciekawszą podróż niż opisywanie kolejnej halucynacji, czy narkotykowej psychozy bez wyciągania z niej wniosków.
Brakuje mi także przemiany bohatera. Takie ilości narkotyków przepuszczone przez organizm musiały go przeobrazić, co przyznaje w ostatnim, głębokim i bezczelnie krótkim rozdziale. Jednak tej przemiany nie widać w całości tekstu. Co z tego, że autor dopiero na końcu zauważył, co stało się z nim w wyniku „eksperymentu”? Nikt nie bronił mu wpleść informacji o zmianach wcześniej. Zamiast tego przez znaczną część książki mamy niekończącą się imprezę, do której doklejono rozdzialik podsumowujący. Ma on być również przestrogą dla innych użytkowników narkotyków, ale to ostrzeżenie nie miało szans wybrzmieć odpowiednio w tak krótkiej formie.
Pomimo opisanych wad muszę przyznać, że książka momentami przykuwa do fotela, szczególnie pierwsza połowa. Udziela nam się optymizm i radość głównego bohatera, jego nieskrępowane eksperymenty oraz otwartość na świat i ludzi, być może mu nawet zazdrościmy. Momenty „pod wpływem” opisywane są na tyle dobrze, że każdy użytkownik narkotyków rozpozna te doświadczenia, a może nawet dozna „flashbacków”, a ci, którzy nigdy nie próbowali będą mieli bezpieczny wgląd w odmienne stany świadomości. Pytanie brzmi, czy da się je przekazać słowami. Jeśli to w ogóle możliwe, to komu jak komu, ale Michałowi Puchalakowi się udało. Dzięki ironicznym i bardzo zabawnym komentarzom bohatera kilka razy zaśmiejemy się na głos. Autor bardzo dobrze wykreował postać Krystiana. Kibicujemy również związkowi z piękną Łotyszką.
Czy ten debiut był udany? Nie do końca. Moim zdaniem, materiał mający duży potencjał nie został w pełni wykorzystany. Mamy ciekawego bohatera, mamy niesamowite przygody, ale zabrakło głębi. Poza tym na początku przeszkadza dyskusyjny styl autora.