cytaty z książek autora "Maria Rodziewiczówna"
Między ustami a brzegiem pucharu wiele jeszcze zdarzyć się może.
-Wie pani, kiedy człowiek głupio czas marnuje? Kiedy się nad sobą żali.
Człowiek, który się wstydzi swego pochodzenia jest albo nikczemnym, albo słabym!
Dajmy każdemu żyć, jak chce, a kogo warto, kochajmy i ceńmy.
Głowa do góry i prosto przed siebie. Tylko nie tchórzyć i nie ustępować. Straci pani trochę stosunków, odwrócą się od pani czy ci owi, mniejsza; im mniej zostanie, tym lepszych. Rozmieni pani dużo srebra na trochę złota. Bardzo dobry handel.
- Ej! Mnie się nie chcę takiej babskiej roboty! - mruknął lekceważąco chłopak.
- Co to jest babska robota? Nie każę ci dzieci rodzić ani karmić, co jest jedynie specjalnie kobiece.
Człowiek nie powinien używać dwóch wyrazów: "nigdy" i "zawsze".
Mówią jedni, że inny teraz świat, inni ludzie, inne życie. Nieprawda! Świat ten sam i ludzie, tylko się stępili jak, ot te moje szabliska od ciągłego rąbania, a rąbania po kamieniu. Szczerba nie wstyd, byle rdzy nie było, bo rdza zje najlepszą stal, a szczerbę odtoczysz w potrzebie!
Właściwy byt ziemi stanowią słabi i mali, a posłuszni swemu zadaniu.
- Różnie bywa w małżeństwie! - ujęła się za swój stan wdowa.
- A pewnie, że różnie! - ucięła nieprzejednana stara panna. - Albo żona zamęczy męża, jak ty, albo mąż zamęczy żonę, jak lada dzień będzie u Stankarów.
- No a ci, którzy dożyją wspólnej starości?
- Ba, wojny bywały i trzydziestoletnie. Zależy od sił i wytrwałości.
Kto cierpi upokorzenia, powinien je albo znosić cierpliwie,jeśli chce się poprawić, albo usunąć pełnie, gdy go to tylko drażni i obraża. Nie lubię wątpliwych pozycji i utyskiwań: to broń i położenie słabych istot.
-Dlaczego pan tak ogromnie smutny i poważny? (...)
-Taki już jestem... może dlatego, że myślę.
Dobro i wszystko, co jest, twoje. Trzymaj w garści i pilnuj, ano się w dostatku nie kochaj. Jedno zdechnie, drugie się spali, nie trza się o to turbować. Ale ziemi to nie puść, pazurami, zębami dzierż. Ziemia się nazywa grunt, w niej wszelkie korzenie tkwią, i trawy, i drzewa, i człowieka. Puścisz ziemię, będzie cię wiatr nosił po świecie, suchą łomakę! A uchowasz ziemię - to choćby cię sto razy od niej oderwali, to wrócisz i zakorzenisz się znowu.
We wnętrzu człowieka mieszka złodziej zwany namiętnością. Strzeż się, by nie wykradł tego, co jest złotem w tobie.
To pan nie wiesz, co to jest miłość, gdy możesz rozumować.
Nudno ci tu, boś głuchy i ślepy na ten świat, co cię otacza. Te oczy i uszy otwierają się zwykle później w życiu, jeśli się w ogóle otwierają, bo większość ludzi organów tych nie posiada i zupełnie braku ich ani potrzeby nie czuje.
Kto ma z kim żegnać się, to szczęśliwy.
Zasady, rzeczywistość, wszystko zgasło, zbladło przed wielką potęgą, co się naigrawała z jej woli i tradycji: on ci nie wróg, on ci najmilszy na całym świecie, i choć może niewart, ale on ci pierwszy z ludzi, i choć ci ani swój mową ani życiem, choć on ciebie nie rozumie - ty go kochasz i kochać będziesz do śmierci, i nie ostoi się przed nim twa powaga ani duma, ani siła charakteru...
A wtedy myśmy obaj poczuli, że nic nie mamy do powiedzenia, nic, co byśmy pokazać i czym się poszczycić mogli, milczeliśmy. (...) I gdym został sam z Niemiryczem, rzekłem:
-Prawda, my mamy tylko pomniki i groby!
U nas się nie sprzedaje pocałunków. Daje się je darmo, albo nie daje wcale.
Mnie nic nie boli, nie męczy, nie gubi, póki ziemi stanie i słońca! Zima jak troska, długo trwa, a lato, jak szczęście, mija chwilą... Oto wieki stoję i Bóg mi lata nigdy nie odebrał, przyjdzie słonce i ożywi każdego! Przyjdzie dzień co rany zabliźni!...
- Czy przyjdzie? - zapytał człowiek zgnębiony.
Dąb się zakołysał jak gniewny.
"Widziałeś ty, człowieku-efemerydo, takie lody, których marzec nie stopi? Widziałeś ty pola, których Pergrubia nie obudzi?... Dziesięć wieków stoję i wiem, że wszystko mija. Kto silny, najgorsze wytrzyma..."
Księżyc wszedł i świecił w pełni podniesione oblicze samotnika.
Ostre rysy wygładziły się stopniowo, wyprostował się hardo.
- Wytrzymam... - rzekł półgłosem.
Prawda zwykle jest złym interesem i chorobą dla kieski, a zdrowiem i korzyścią tylko dla duszy.
Pokora i darowanie urazy to cnoty słabych i niedołężnych. Duch wielki nie zapomina krzywd i obrazy , jak nie zapomina dobrodziejstwa.
Po co ja mam wyzdrowieć? Przecież raz umrzeć trzeba. Lżej się robi na myśl, że prędko odpoczynek.
Jak to dobrze, że ja nie mam pieniędzy... mogę spać spokojnie.
Zwierzęta jak ludzie, tylko tym lepsze, ze gadać nie mogą i pieniędzy nie znają! A zresztą to samo! Bywa dobry i zły, łagodny i gniewliwy, skrzętny i próżniak, uczciwy i złodziej, ładny i brzydki. Tylko się przypatrzyć!