Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tom Veitch
21
6,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
353 przeczytało książki autora
172 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Star Wars: Mroczne Imperium Tom Veitch
6,0
Czuć tu pewien recykling motywów, który razem ze słabymi, drewnianymi dialogami niestety strasznie kłuje w oczy:
- niszczyciele planet jako coś co ma być lepsze od Gwiazdy Śmierci
- Luke zostaje przeciągnięty na Ciemną Stroną i to teraz zadanie Lei aby go nawrócić i oprzeć się sile Imperatora
- dzielny Sojusz Rebeliantów dostaje bęcki tylko po to by wygrać w niesamowitym obrocie wydarzeń.
Lecz najbardziej zawodzi sposób prowadzenia fabuły przez Toma Veitch'a, czyli:
- imperator wraca dzięki klonom, świetnie ale przydałoby się jednak to rozłożyć na jakąś intrygę, rozbudować ten wątek i nadać mu tajemniczości, no i owo odkrycie mogło nastąpić w połowie lub pod koniec historii, a nie na początku
- wycieczka Luke'a po ciemnej stronie mocy została potraktowana dość połowicznie, zamiast zmieniać ton i charakter młodego Skywalkera wraz z biegiem akcji zbyt szybko udaje mu się wkroczyć na ścieżkę Vadera i nie ma co liczyć na rozbudowany rozwój postaci (na szczęście jego moce się rozwinęły i to akurat dobrze przedstawiono)
- motywacja czynów syna Vadera jest traktowana jako dodatek do narracji podczas gdy więcej uwagi autor poświęca prowadzeniu żołnierzy rebelii z jednego punktu w galaktyce do drugiego bez nadawania temu specjalnego klimatu bądź sensu.
Jeszcze sprawa związana z rysunkami. Te są tylko "poprawne" chociaż fani Kennedy'ego i tak będą zadawoleni, ba, warstwa wizualna jest największym atutem komiksu. Z drugiej strony o ile jego styl pasował do historii o Bobie, to tutaj niekoniecznie się sprawdzał, zwłaszcza przy twarzach postaci ludzkich (wizerunek Luke'a wyszedł słabo w moim przekonaniu).
Produkt tylko dla hardkorowych fanów Legend i ilustracji Cama Kennedy'ego, ponieważ samą historie lepiej sprawdzić na yt lub wookieepedii.
Opowieści Jedi: Dawni rycerze Tom Veitch
6,1
Opowieści z czasów poprzedzających klasyczną filmową trylogię „Gwiezdnych Wojen” o tysiące lat. Historie te wbrew pozorom nie stanowią bezpośredniej kontynuacji wydawanych kiedyś w Polsce komiksów pod szyldem „Opowieści jedi”, ale dzieją się kilkaset lat później. Mamy tutaj dwie opowieści. Pierwsza z nich to misja grupy niedoświadczonych jedi na toczonej konflikcie planecie. Z kolei druga skupia się na wdowie po rycerzu jedi, która musi zmierzyć się ze swoim dziedzictwem.
Pierwsza część komiksu jest bardzo typową historią o młodych jedi. Jest to jedna z ich pierwszych misji, która jak się nietrudno domyślić okaże się dla nich okazją do nauki. Sami bohaterowie są tak bezpłciowi i schematyczni, że zapomina się o nich niemal zaraz po lekturze, a wspomniana lekcja okazuje się zaskakująco banalna. O wiele ciekawsze jest samo miejsce akcji – poznajemy tamtejszą historię, która ukształtowała takie, a nie inne społeczeństwo. Przy czym dostajemy też parę interesujących zwrotów akcji, które niestety nie zostały specjalnie rozwinięte. Podobało mi się też, same wydarzenia nie okazują się zupełnie bez konsekwencji dla niektórych bohaterów.
Trochę oryginalniejsza jest druga opowieść. Ciekawym zabiegiem było osadzenie w głównej roli wdowy z małym dzieckiem, która musi się nauczyć władać mocą – nie jest to częsty motyw zarówno w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, jak i ogólnie w popkulturze. Pozytywnym zaskoczeniem była również postać jej mistrza – dosyć nieoczekiwany pomysł na bohatera, robiący moim zdaniem jeszcze większe wrażenie niż mistrz Yoda. Szkoda, że niestety sama fabuła okazuje się mało pomysłowa i w pewnym momencie jest tylko pretekstem, żeby bohaterka mogła oswoić się ze swoimi umiejętnościami.
Za rysunki odpowiada tu aż trójka rysowników – Christian Gosett, Janine Johnson i David Roach. Wszyscy mają jednak tak podobny styl, że ciężko ich rysunki odróżnić od siebie. Cała trójka rysuje bardzo niestarannie ludzkie postacie i często zawodzi mimika. Bardzo efektownie wyglądają jednak wszelkie rekwizyty, a także statki kosmiczne. Szkoda, że niestety przy tej okazji nie udało się tak dobrze odwzorować archaicznej technologii i ubiorów jak w komiksach „Złoty wiek Sith” czy „Upadek Imperium Sith”. Tutaj jedynie parę drobnych kosmetycznych zmian (np. trochę inny wygląd mieczy świetlnych) pozwoliło mi się zorientować, że akcja dzieje się w innych czasach niż to, co dostajemy w filmach.
Komiks ma parę fajnych motywów, ale zarówno fabularnie, jak i rysunkowo lekko mnie zawiódł.