cytaty z książek autora "Nalini Singh"
- Młodzi są odporni.
- Ale zostają blizny.
- Czasem to one czynią nas tym, kim jesteśmy.
Miłość (...) to ból, którego nie da się porównać z niczym innym.
Pozbawiony emocji rozum to często tylko maska dla okrucieństwa, zaś bezrozumne emocje pozwalają ludziom usprawiedliwiać największe bestialstwo.
Pozwoliła, żeby się z nią przekomarzał, żeby nauczył ją, jak chwytać moment, jak kochać bez strachu czy poczucia winy, jak po prostu … być.
Czasami wściekłość i gniew są pożyteczne. Trzymają cię w pionie, kiedy nie ma już nic innego.
Obejmując jej szyję jedną ręką, przyciągnął ją blisko i pocałował. Mocno. Bez litości. To był brutalny, prymitywny pocałunek, w którym zawarte były wszystkie jego uczucia do niej. Wlał je w jej usta, wołając ją dotykiem. Jej podobny do szponów chwyt zelżał, ale tuliła się do niego, obejmując go ramionami i nogami, jakby chciała wczołgać się w jego duszę.
Niesprawiedliwość losu niemal ją załamała. Dlaczego pokazano jej raj, a potem zatrzaśnięto jej drzwi przed nosem? Choć oczywiście ten raj nigdy nie był przeznaczony dla niej.
- Anioły nie tworzą innych aniołów.
- Czym w takim razie jestem? Odciętą wątrobą?
Chciałabym urodzić się w innym czasie, w innym miejscu. Wtedy być może uciekłabym przeznaczeniu. Może mogłabym być twoim kochaniem.
Wiele kobiet ma problemy ze swoimi teściowymi.
Spojrzenie Raphaela było bezcenne. — Tylko, że moja matka jest szalonym archaniołem.
Był wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyła i nigdy nie ośmieliła się dotknąć.
Dla niektórych zbrodni nie istniało wybaczenie, a zemsta była jedynym lekarstwem.
Czasami zło podkradało się niczym niepozorny złodziej, by ukraść to, co człowiek cenił najbardziej, pozostawiając jedynie echo rozbrzmiewające w pustce.
Powtarzaj komuś kłamstwa wystarczająco często, a zacznie w nie wierzyć, nawet jeśli to go okaleczy.
Przez tę jedną chwilę ich umysły stanowiły jedność i ujrzał, jak desperacko, jak dziko i jak nierozsądnie go kochała – wystarczająco mocno, by złamać obietnicę, wybrać śmierć, żeby on mógł żyć.
Gniew był przecież rodzajem pasji. Zwłaszcza gdy wynikał z głębokiej miłości, wielkiej potrzeby ochrony. W tych emocjach nie było nic złego.
Chciała, żeby przestał jej dotykać. Nie dlatego, że tego nie lubiła, tylko że lubiła to zdecydowanie za bardzo. Sprawiało, że była głodna rzeczy, które nigdy nie będą jej. A jeśli ktoś głodował zbyt długo, zaczynał umierać, a to już bolało.
Owinęła każde słowo warstwą wypracowanego spokoju, bo tylko w ten sposób mogła walczyć z uczuciami, jakie w niej wywoływał. Nieprzywykła do odczuwania takich wrażeń, powoli stawała się ich niewolnicą, tych fantazji, w jakich się nurzała podczas marzeń sennych przesiąkających w realne życie.
-Nie chcę ci poplamić dywanów, zabijając te wszystkie napalone wampirze ladacznice.
-Jakie to romantyczne, Eleno.
(...) jest pewna różnica pomiędzy strachem budzącym podziw, a kompletnym obrzydzeniem.
Ona porani cię bardziej niż jakiekolwiek zwierzę, sprawi, że poczujesz, jakby twoje serce zostało pocięte na tysiąc kawałków, ale także uleczy cię w sposób, w jaki nikt inny nie będzie w stanie.
W jego oczach migotał śmiech, lecz było w nich także coś bardziej gorącego, coś, co szeptało, że on mógłby jej pokazać, jak należy naprawdę żyć.
Zachichotał, a ona poczuła pieszczotę jego śmiechu tak głęboko w sobie, gdzie nikt nie powinien móc sięgnąć.
Dobrze wiedziała, że jeśli długo żyje się z kłamstwem, staje się ono prawdą.
Wiedział, że jedynie czas może uleczyć te rany. Chociaż nigdy nie znikną, zmienią się w blizny, i to było w porządku, ponieważ blizny czynią ludzi silniejszymi.
Jego oczy napotkały lśniące spojrzenie nocnych tęczówek. Zastanowił się, czy czuła to samo co on. Jakby łączył ich cieniutki drut wibrujący od prób ignorowania świadomości istnienia tej drugiej osoby.
-Jak mam o tobie mówić? Mój mąż? Partner? Chłopak? - zatrzymał się z dłonią na klamce i zmierzył ją nieodgadnionym spojrzeniem.
-Możesz nazywać mnie swoim panem.