cytaty z książek autora "Aaron Allston"
(...) sprawiedliwość jest ważniejsza niż prawo. A zresztą nawet sprawiedliwość bywa przeceniana. Czasami wydanie sprawiedliwego wyroku uniemożliwia pokutę.
Jednym z problemów w relacjach z mistrzami Jedi jest ich bezgraniczna cierpliwość. Po prostu można oszaleć. Potrafią cię wziąć na przeczekanie.
Siła, która nie zawiera bezwzględności, jest wzruszająco nieodpowiedzialna.
Przywiązanie sprowadzało się do poświęcania życia innych osób, o których losie [Leia] nie miała prawa decydować, żeby ocalić własne szczęście.
(...) nie planuj ze zbyt dużym wyprzedzeniem. Przyszłość trzeba przeżywać, nie organizować.
Czasami rzeczywiście cel uświęca środki. Jeżeli jednak będziesz zbyt często szermował takim argumentem, może się okazać, że stworzyłeś całą filozofię zła.
Sekrety mają to do siebie, że podobnie jak płyny hydrauliczne wyciekają na zewnątrz w najmniej spodziewanych sytuacjach.
(...) osoby o przeciętnych umiejętnościach i mizernych osiągnięciach częściej popadają w depresję i decydują się na popełnianie nieodpowiedzialnych czynów. Są bardziej podatne na frustrację, bo czują się niedoceniane.
Poły jego [Bena Skywalkera] płaszcza Jedi się rozchyliły, ukazując przyczepioną do pasa rękojeść świetlnego miecza. Testan rzucił na nią okiem i nie kryjąc przerażenia, przeniósł spojrzenie na Jacena.
- Twój uczań - zaczął i urwał, znów niepewnie spoglądając na Bena. - Nie jesteś za młody, żeby nosić taką broń? - zapytał.
Ben obrzucił go beznamiętnym spojrzeniem.
- To broń ćwiczebna - powiedział.
- Aha. - Testan kiwnął głową, jakby zrozumiał, o co chodzi.
(...)
Starszy Jedi [Jacen Solo] (...) uświadomił sobie, że za ścianą czyha niebezpieczeństwo. Kiwnięciem głowy wskazał właściwy panel. Ben odpiął od pasa świetlny miecz i włączył energetyczną klingę. (...) Młody Jedi wbił ostrze w ścienny panel i zaczął zataczać wielki krąg.
- A mówił, że to broń ćwiczabna - oburzył się Adumarianin.
Jacen posłał mu niewinne spojrzenie.
- Z pewnego punktu widzenia to prawda - stwierdził. - Naprawdę używa jej do ćwiczeń.
- Jedi poruszają się cicho jak duchy - stwierdził Celchu. - Zachodzą nas od tyłu, chociaż podobno są naszymi przyjaciółmi.
Wedge wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Może po prostu pogarsza ci się słuch - podsunął.
- Straciłem go od słuchania skrzypienia twoich stawów - nie pozostał mu dłużny Tycho.
Uważaj na ludzi, którzy twierdzą, że znają właściwą odpowiedź (...). Może ją rzeczywiście znają, ale często się mylą. Wielu wie, że decyzje są trudne, więc w ogóle nie chce zadawać sobie tego trudu. Wolą mieć przywódcę, któremu mogą ufać... który ich zwolni od myślenia.
(...) wszyscy władcy Mocy muszą się liczyć z możliwością deprawacji i rzeczywiście wielu jej ulega. Ciemna strona różni się od Jasnej Strony tylko formą, jaką przyjmuje ta deprawacja. Zdeprawowani władcy Jasnej Strony stają się zacofani... do tego stopnia opanowani przez reguły i zwyczaje, że nie są już w stanie myśleć, czuć ani ulegać zmianom. Właśnie to doprowadziło Jedi do zguby w końcowym okresie Starej Republiki.
Jedi odnajdują równowagę dzięki wyrzekaniu się przywiązania. W odróżnieniu od nich Sithowie doceniają przywiązanie... i odnajdują równowagę w świadomym, choć bolesnym poświęcaniu tego, co najbardziej kochają. Tylko dzięki temu możemy rozumieć, czym są strata, ból, nieuchronność śmierci... emocje, których doświadczają zwykli ludzie.
Dowodem na to, że ktoś staje się fanatykiem, jest całkowita utrata poczucia humoru. Jeśli ktoś traci poczucie humoru, to znaczy, że całkiem stracił perspektywę.
Luke i Mara mieszkali dość daleko od świątyni, wynajmowali jednak również mieszkanko na terenie samego kompleksu świątynnego. Było to raczej skromne lokum; korzystali z niego, gdy spotkania Rady przeciągały się do późna w noc lub gdy inne obowiązki czyniły perspektywę przejścia paru metrów dzielących ich od sypialni zdecydowanie bardziej atrakcyjną aniżeli pokonywanie śmigaczem wielokilometrowej trasy.
Zdarzało się, że kwatera pełniła dodatkową rolę - tak jak teraz, gdy musieli pilnować swojej obrażonej i upartej latorośli Jedi, święcie przekonanej, że niesprawiedliwość jest narzędziem Mocy, jego rodzice zaś - mistrzami w jej służbie.
(...) Booster usadowił się ponownie na swoim fotelu i wbił spojrzenie w Corrana.
- Gdzie są moje wnuki?
(...)
- Rozrzucone po czterech stronach galaktyki, załatwiają swoje sprawy Jedi. To nie moja wina.
- Ach, tak? - Booster przeniósł spojrzenie na Mirax. - Twój mąż nadal nie potrafi liczyć. Nie można rozrzucić dwojga dzieci na cztery strony.
Mirax rozpromieniła się w szerokim uśmiechu.
- Jedi uważają, że każdego można podzielić na kawałki.
- Potrzebuję twoich usług - powtórzył [Jacen].
- Nie wierzę ci - pokręciła głową Lavint (...) - Bardzo dobrze pamiętam, co powiedziałeś: "Nigdy nie współpracuję dłużej z kimś, kto sprzedaje Kushibanów".
- "Sprzedaje własnych kompanów" - poprawił ją Jacen. (...) - Sytuacja uległa zmianie.
- A razem z nią etyka. Gratulacje! Mówisz jak prawdziwy przemytnik.
(...) kiedy uznasz, że jesteś o tyle sprytniejszy od przeciwnika, że możesz go teraz bez trudu pokonać, on z uśmiechem pokaże ci wibroostrze, którym właśnie przebił twoje serce.
(...) czasami posłuszeństwo wobec prawa stanowiło zaproszenie do nieszczęścia.
Luke stwierdził, że stanowią niezwykły orszak. (...) Najpierw szła Gwardia ochrony hapańskiej - cztery oryginalnie wyglądające kobiety. (...) O jakieś dziesięć metrów za Gwardią szli obok siebie Luke i Tenel Ka (...). Dziesięć metrów dalej szły roboty C-3PO i R2-D2 (...). Główni uczestnicy tej dziwacznej karawany szli tuż za robotami - mistrzowie Jedi Saba Sebatyne i Cilghal oraz pół tuzina doradców królowej matki. Pochód zamykali czterej członkowie ochrony hapańskiej.
Luke zniżył głos do scenicznego szeptu:
- Niezła świta jak na taki niewielki spacerek. Ile osób bierzesz ze sobą, kiedy idziesz do odświeżacza?
(...)
- We własnym pałacu nikogo... w obcych pałacach co najmniej czworo.
- A kiedy odwiedzasz Dathomirę, gdzie jedynym dostępnym udogodnieniem są krzaki?
- Wtedy jest to najlepiej strzeżony krzak w promieniu dwunastu parseków.
- To lekki koreliański frachtowiec o charakterystycznym kształcie.
(...)
- Porównaj cechy charakterystyczne i modyfikacje z danymi "Sokoła Millenium" - [Dician] poleciła. To prawda, były setki lub tysiące koreliańskich lekkich frachtowców YT-1300, które wciąż pełniły czynną służbę w całej galaktyce... ale jeden, i tylko jeden, miał znacznie zwiększone granice możliwości i statystycznie ogromne prawdopodobieństwo, że pokaże się zawsze tam, gdzie szykują się kłopoty.
- Uczucia cię zdradzają, Ben - [Luke] powiedział; było to już niemal rytualne zdanie, tak często używane, że aż banalne.
Ben przyjrzał się ojcu obojętnie.
- Zdradzają? Czy wbijają mi nóż w plecy, czy tylko dają szybkiego kopniaka w tyłek?
Jedynie odpowiedni dystans zapewnia perspektywę. Nauka zyskuje zawsze w ujęciu perspektywicznym. Dlatego też zyskuje na zachowaniu dystansu.
- Muszę lecieć - [Jaina] powiedziała.
- Teraz?
- Nie, ale niedługo. Za kilka godzin, za kilka dni.
- Dokąd?
- Nie wiem.
[Jag] zaśmiał się.
- Dobrze by było, gdybyś się dowiedziała, zanim wyruszysz.
- Właśnie próbuję to zrobić. (...) Alema nie żyje, teraz kolej na Jacena.
- Prawie wszyscy, których znam, szykują się na konfrontację z Jacenem Solo. Wielki Mistrz Skywalker, Ben Skywalker, połowa rycerzy Jedi, wszyscy mistrzowie... wszyscy znani mi piloci planują być w myśliwcu następnym razem, kiedy on się napatoczy. Proponuję ustawić się w kolejce.
Cała sztuczka w negocjacjach... (...) nigdy nie prosić o tyle, żeby druga strona wolała cię zabić, niż wejść w układ.
Młodzi biorą udział w wojnach i przypuszczają, że to doświadczenie wystarczy, aby nauczyć ich strachu przed konfliktami. A potem, wiele lat później, na wojnę wybierają się ich dzieci i nagle rodzice uświadamiają sobie, czym naprawdę jest strach.