Barbara Hulanicki. Ważne jest tylko jutro Judyta Fibiger 7,6
ocenił(a) na 77 lata temu Całość opinii: http://przeliterowana.blogspot.com/2017/06/polski-akcent-w-historii-mody-czyli.html
Zanim przejdę do moich wrażeń po lekturze, zacznę znowu od wydania. Moją uwagę przykuły czaszki wkomponowane w kwiaty i zastanawiałam się, w jaki sposób będzie to nawiązywać do treści. Moje zadowolenie osiągnęło szczyt, kiedy dostałam książkę w swoje ręce. Usztywniona oprawa, dzięki której książka się nie niszczy, ale przez to, że nie jest typowo twarda, czyta się ją bardzo wygodnie. Do tego mnóstwo klimatycznych zdjęć i ilustracji, wyraźne oddzielenie rozdziałów i idealna czcionka.
A przechodząc już do sedna: nazwisko Barbary Hulanicki nigdy nawet nie obiło mi się o uszy. Oczywiście przed lekturą pogrzebałam trochę w internetach, ale przyznaję, że ciężko było mi przebrnąć przez pierwszy rozdział, bo Judyta Fibiger zaczyna wywiad z Barbarą tak jakby od środka historii. Dla laika takiego jak ja było to trochę męczące, kiedy nie za bardzo zna się kontekst, jednak później wszystko wskakuje na odpowiedni tor i nawet osoba "niewtajemniczona" może zatopić się w lekturze.
Bo Barbara Hulanicki jest bez wątpienia postacią barwną i inspirującą. Jej losy od początku były dość burzliwe: wojenna zawierucha zawiodła ją do Jerozolimy, gdzie jej ojciec pracował początkowo jako konsul generalny i tam też zginął z rąk zamachowców. Rodzina Barbary przeniosła się wówczas do Londynu, a tam dziewczyna wychowywała się pod okiem zasadniczej, ugruntowanej w wiktoriańskich obyczajach i zasadach ciotki. Wrodzony hart ducha i potrzeba niezależności zawiodły ją do szkoły plastycznej, w której nie tylko szlifowała talent, ale również zaczęła się interesować modą.
Rozmowa Judyty Fibiger i Barbary Hulanicki w zdecydowanej większości skupia się na Bibie - sklepie tworzonym z pasją, posiadającym duszę i niepowtarzalny klimat, który był powojennym fenomenem. Barbara opowiada o swoistej rewolucji, której dała początek. Barbara Hulanicki zerwała z konwenansami i stworzyła w Londynie miejsce, które służyło nie tylko zakupom, ale stało się także miejscem spotkań i ośrodkiem życia kulturalnego, w którym gościły takie gwiazdy, jak choćby David Bowie, czy The Rolling Stones. Zaangażowanie, a przede wszystkim wręcz wizjonerstwo Barbary są imponujące.
Czytając o rozwoju Biby i śledząc proces przemiany sklepu odzieżowego w ogromny gmach umożliwiający również zrobienie zakupów do domu, nabycie elementów wyposażenia, zjedzenie posiłku w restauracji oraz posiadający miejsce zabaw dla dzieci, kiedy ich rodzice robią zakupy, kojarzyło mi się to ze współczesnymi galeriami handlowymi. Niby tak, ale podstawowa różnica jest taka, że wszystkie współczesne tego typu przybytki są niemal takie same. Te same marki w sklepach, podobny układ architektoniczny, design i niemal identyczna oferta handlowa. Miarą sukcesu Biby byli przede wszystkim ludzie. Nie tylko klienci, którzy wciąż i wciąż wracali w mury sklepu, ale również jego pracownicy, dostawcy i sprzedawcy. Nie są to tylko piękne słowa rzucane przez starszą obecnie panią, która z sentymentem wspomina lata swojej świetności. Wystarczy prześledzić historię upadku Biby, aby zobaczyć, że stawianie wyłącznie na ilość, a nie jakość jest zgubne.
A co do starszej pani. Barbara Hulanicki ma obecnie 81 lat (!!!) i ani myśli o emeryturze. Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób projektantka pokazuje, że jeśli ma się cel, pomysł i chęci, to wiek staje się tylko cyferką. Dzięki ponad pięćdziesięcioletniemu doświadczeniu Barbary w branży modowej, wywiad Judyty Fibiger nie był tylko paplaniną o najnowszych trendach i śledzeniu ich zmian na przestrzeni lat. Przybliżył on przede wszystkim sylwetkę ambitnej, kreatywnej i zawziętej kobiety, która nie poddała się nawet po utracie dzieła swojego życia. Rzuca też (przynajmniej dla mnie) nieco inne spojrzenie na świat mody. Okazuje się, że moda to nie tylko ubrania, a po trosze również filozofia życia, a podążanie za trendami to nic złego, jeśli ma się odrobinę zdrowego rozsądku i kreatywności.
Świat Barbary Hulanicki był i nadal jest pełen interesujących ludzi i miejsc, ciągłych zmian i dążenia do samorealizacji. Jeśli o książce Judyty Fibiger przestanie się myśleć tylko w kategoriach modowych, staje się ona opowieścią o niezwykle barwnej i charyzmatycznej postaci, jaką niewątpliwie jest Barbara. Na luźne popołudnie polecam jak najbardziej, zwłaszcza, że dzięki wygodnemu formatowi czyta się tę książkę błyskawicznie.