Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Timon Screech
![Timon Screech](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
1
7,3/10
Pisze książki: sztuka
profesor historii sztuki i specjalista w dziedzinie sztuki i kultury okresu Edo.
7,3/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
89 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820 Timon Screech ![Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/54000/54404/352x500.jpg)
7,3
![Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/54000/54404/352x500.jpg)
Liczyliśmy naiwnie, sięgając po niniejszą pozycję, że japońska pornografia ma jednak więcej owego iki, które tak bardzo onegdaj skradło nasze serca, opowiadając się w sprawach miłosnych zdecydowanie po stronie subtelności i kontemplacji rzeczy ulotnych miast preferowanego na ogół w naszych czasach i kręgu kulturowym blitzkriegu. Nadto wiele już wiosen kochamy się nieprzytomnie w tych maleńkich perełkach, które Japończycy uroczo i nieco nostalgicznie nazywają obrazami przepływającego świata. A wiemy z własnego żywota, ze niewiele jest bardziej intrygujących zajęć niż uważna kontemplacja obrazów japońskiej ulicy.
Jednakowoz tym razem otrzymaliśmy, co w sumie zaskakujące jak na nasze dotychczasowe przygody z japońską kulturą sporą dawkę dosłowności plus opis seksualności ze wszech miar zgodnej z wytycznymi WHO. W każdym razie pod względem jej szeroko pojętej płynności i hedonizmu jako jedynymi wyznacznikami satysfakcji płynącej z tych spraw.
My jednak nie będąc tej płynności specjalnymi entuzjastami przyjęliśmy to jak zwykle przyjmujemy, to jest wzruszeniem ramion i heroiczną walką z opadem powieki, bo wbrew pozorom uważamy całą stojącą za tym misterną konstrukcję intelektualną za dość w gruncie rzeczy nudną i przewidywalną.
Jednocześnie, będąc takimi obrzydliwymi sceptykami dla wynalazczości w tej sferze ludzkiego życia, nie mamy w zwyczaju zaglądać nikomu pod pierzynę i średnio nas obchodzi co kto i z kim pod ową pierzyną wyprawia.
No może za wyjątkiem tej charakterystycznej dla japońskich kurwidołów tego okresu mody na przygody z bardzo młodymi chłopcami. Tego, pomimo, że tak szczerze wielbimy japońskie dziwactwa i często rzeczy, których nie rozumiemy zwyczajnie bierzemy sobie w cudzysłów jakoś nigdy nie ogarnęliśmy. Amen.
Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820 Timon Screech ![Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/54000/54404/352x500.jpg)
7,3
![Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/54000/54404/352x500.jpg)
Kultura Edo przy pierwszym zetknięciu przywodzi na myśl wzorce Heian: jej wyrafinowanie jest jednak stonowane, przepych umiejętnie maskowany subtelnością, a to, co dziś nazwalibyśmy romantyzmem, nabiera cech dekadenckich. Zmienność tego świata połączona z wcielonym w życie horacjańskim „carpe diem” i zestawiona z niesamowitą zmysłowością naprawdę działa na wyobraźnię. Edo to też erotyzm i pornografia, o jakiej mi się nie śniło i to nie tyle w zakresie tematów, ale w zakresie staranności wykonania i poziomu artystycznego.
I o tym właśnie jest doskonała monografia Timona Screetcha („Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820”). Ja już naprawdę pomijam styl, bo zaprawdę, rzadko się zdarza, żeby naukowiec napisał pracę z taką swadą i polotem, że jej lektura staje się doznaniem estetycznym, nie tylko intelektualnym, ale sama warstwa merytoryczna. Po gniotowatej i strasznie amatorskiej „pracy” Lonstreenów doceniłam wnikliwą bibliografię, staranne przypisy i przede wszystkim niesamowicie rzetelną, naukową analizę japońskiej pornografii, będącej przecież dziełami sztuki: jej wymowy, kontekstu społecznego, układu i symboliki, wreszcie odbiorcy i jego potrzeb. To nie to, że byłam oczarowana: poczułam się jak żuczek, dosłownie wgnieciona w fotel i od pierwszych zdań wstępu do ostatnich podziękowań czytałam z zapartym tchem – a zaznaczam, że mówimy o literaturze naukowej.
Oczywiście jako yaoistka do szpiku kości bardzo doceniłam całe rozdziały poświęcone podwójnej profesji onna-gata oraz społecznym konotacjom nanshoku, miłości między mężczyznami i bardzo bym sobie życzyła mieć kiedyś racjonalne, pozbawione uprzedzeń i naukowo rzetelne podejście Screetcha.