cytaty z książek autora "Andrzej W. Sawicki"
- Nie pijam wody – oburzył się Skwarski. – To zbyt mocny trunek.
– Zbyt mocny?
– Groble rwie.
Władza nad językiem to władza nad umysłami. (s.374).
Porażka boli tym bardziej, im dłużej wierzy się w zwycięstwo.
Nie jestem dyplomatą tylko naukowcem. A dokładnie etnosocjologiem i antropologiem kulturowym. Żeby być dyplomatą, musiałbym mieć większe plecy i dłuższe zęby oraz bardziej giętki kark.
Ludzie to dzikie bestie skłonne do największych okrucieństw. Nie zasługują, by traktować ich jako istoty myślące czy czujące. To tylko bezrozumne bydło reagujące na podstawowe instynkty: żreć, rozmnażać się i niszczyć wszystko, co inne i obce.
Trzeba było słuchać mądrzejszego, oszczędziłbyś sobie bólu. - Rolewicz pokręcił głową - Te baby wpędzą cię kiedyś w taką kabałę, że się nie wywiniesz, mówię ci. Za bardzo kochliwy jesteś, chłopaku.
Zawsze, kiedy gwiazdy ustawiają się, tworząc na niebie obraźliwe napisy i wulgarne kształty, dochodzi do masowego wykluwania się plugastwa, powstawania aberracji w kontinuum, przecieków czarnej magii, generowania lokalnych zawirowań rzeczywistości, anomalii i mutacji. To odwieczne zjawisko, doskonale znane ludziom nauki. Po prostu mamy pecha, że znaleźliśmy się w tym miejscu, w tym czasie. Komety na niebie, wojny, zagłada. Wszystko się zgadza, nie ma to tamto, koniec jest blisko.
Inkluzja
– Teraz mogą nas pocałować – po raz pierwszy od lat pozwolił sobie na dowcip. Oficerowie z mostka zaśmiali się krótko i niepewnie, z obowiązku.
W tej chwili w kabinie zrobiło się całkowicie ciemno. W jednej sekundzie zgasły wszystkie ekrany i światła. Umilkł też szum wentylatorów i ciche pikanie systemu podtrzymania życia. Komandor
poczuł, jak przerażenie zaciska mu gardło, a straszliwy ból przeszywa pierś.
– Co się dzieje? – wrzasnął któryś z oficerów.
– Nie działają żadne systemy, nawet awaryjne! – oznajmił łącznościowiec. – Coś takiego mogło spowodować tylko potężne wyładowanie elektromagnetyczne. A niech to, już po nas.
– Komandorze! Co mamy robić?! – wrzasnął nawigator.
Collins nie odpowiedział, jego sztuczne serce porażone mocnym polem elektromagnetycznym także przestało działać.
Erin z Jackiem jeszcze parę chwil napawali się przerażeniem skazanej na zagładę załogi, a potem opuścili umierający okręt, szukając kolejnej ofiary.
Nie ma to jak wspólne biadolenie. Z każdym Polakiem najłatwiej nawiązać kontakt, gdy się na coś ponarzeka. Rodacy pasjami uwielbiali marudzić i to na wszystko, co się da: pogodę, urzędy, pijanych woźniców, urzędy, leniwych służących, biedę, urzędy, brud na ulicach oraz na urzędy. Na te ostatnie szczególnie narzekali urzędnicy.
- Dramatyzujesz Jaskier.
- Nie dramatyzuję, tylko koloryzują. To różnica, którą jako poetka powinnaś to rozpoznawać. [Barbara Szeląg: Bez wzajemności], (s.230).
- Gdzie jesteś?
- Widzisz te brzozy na brzegu?
- Aha
- No to nie tam, ja jestem za topolą.
[Przemysław Gul: Lekcja samotności], (s.270).
- Jejku, jeej - wyrwało się dziewczynie, gdy tylko jej spojrzenie skierowało się w miejsce, gdzie kochanek skrywał swój...oręż. Biorąc pod uwagę szczery zachwyt kobiety, musiał to być przynajmniej miecz dwuręczny.
[Michał Smyk: Ballada o Kwiatuszku], (s.345).
Ballad, uważasz, nie pisze się o niezwykłościach, ale o banałach.
Sztuka polega na tym, aby uczynić je niebanalnymi. Trywialne przekuj w egzotyczne, brzydkie w piękne, kłamstwa w prawdy...
Geraltowi próbowano wcisnąć talizmany na choroby wszelakie, różnorakie fragmenty różnorakich bestii, większość
pewnikiem spreparowaną, a także relikwie, rzekomo przynależące do ciał świętych, których liczba wszakże sugerowała, że owi święci mieli u rąk nie pięć, a dobrą setkę palców.
Geralt bił się z myślami, a myśli te dotyczyły bicia.
Bo się boją (...) Wszystko, co nieznane, budzi strach, a taka już jest ludzka natura, że jeśli czegoś się nie rozumie i to coś jest inne, i swym istnieniem burzy poczucie bezpieczeństwa, trzeba to zniszczyć. Nie ma w tym żadnego ogólnoświatowego spisku, żadnej tajemnicy.
Ludzie mogli ze sobą walczyć, lecz dla ksiąg nie miało to większego znaczenia. Wrogiem jednej wiedzy nie jest przecież inna wiedza, lecz ignorancja, ciemność, barbarzyństwo.
[Romuald Pawlak].
Moskale rozumieją tylko język siły, z nimi nie ma sensu paktować.
Poza tym...ktoś kiedyś powiedział, że lepiej walczyć z przyczynami niż ze skutkami.(...) Chodzi o to, że czekając, stajemy się podobni do felczerów, którzy zamiast przeciwdziałać, liczą na rozwój choroby, bo za wycięcie guza biorą więcej. No i nawet jeśli pacjent umrze, nie można mieć do nich pretensji, w końcu to nie oni wszczepili mu bakcyla choroby.
[Katarzyna Gielicz: Skala powinności], (s.186).
Refleksje i analizy to domena zagubionych. Zostawmy je filozofom. (s.382).
Geralt wiedział, że owa dolina leżała na uboczu ubocza i za siedmioma ostępami, ale na
podobnym zadupiu prędzej spodziewałby się przysłowiowych psów szczekających rzycią aniżeli drapieżnika, który by udawał bażanta.
Miłosne uciechy szybko przerodziły się w prawdziwe zapasy. Wielkolud chyba nie wierzył w to, iż ostatni będą pierwszymi, bowiem na mecie wyraźnie zamierzał stawić się tak szybko, jak tylko się da.
[Michał Smyk: Ballada o Kwiatuszku], s.346.
Żadna tam ze mnie pani, nie od czasu, kiedym owdowiała za sprawą własnej zbrojnej w nóż ręki. [Piotr Jedliński: Kres cudów], s.35.
Jestem poetą. Nie mnie negować dziwy tego świata. Ja z nich żyję. (Valdo Marx)
[Barbara Szeląg: Bez wzajemności], (s.217).
Pigwówka może i była najlepsza na północy - jednak musiała być to północ południowej części Zachodniej Dzielnicy Dorian. A i to niekoniecznie.
- Przynajmniej trzepie porządnie (...) Aż czuję jak mi się marszczy wątroba.
[Nadia Gasik: Co dwie głowy...]
(s.136).
Wojna zamienia ludzi w bydlęta, ale to nie znaczy że wszyscy musimy zachowywać się jak potwory.
Ballad, uważasz, nie pisze się o niezwykłościach, ale o banałach. Sztuka polega na tym, aby uczynić je niebanalnymi. Trywialne przekuj w egzotyczne, brzydkie w piękne, kłamstwa w prawdy...
[Piotr Jedliński: Kres cudów] s.19.
zastaliśmy praprzyczynę naszych nieprzygód, to jest: owego Ptasznika.
I było zupełnie tak, jak się tego spodziewałem – przyziemnie i niegórnolotnie, albowiem nie może być górnolotnym ktoś, kto siedzi z jajem w dupie.