Żydowska narzeczona Luigi Guarnieri 4,6
Powieść Luigi Guarnieri, autora, którego dotąd nie czytałam, wydana po raz pierwszy w 2006 roku, koncentruje się na obrazie Rembrandta van Rijn “Żydowska narzeczona” z ok. 1662 roku. Jeśli pisarz nie wykazał oryginalności w kreacji tytułu swej książki i wykorzystał tytuł obrazu, to w prowadzeniu narracji wykazał prawdziwe mistrzostwo. Powieść rozpoczyna i kończy scena tworzenia obrazu zataczając koło czasu. Myliłby się jednak ten, który oczekiwałby w tej powieści jedynie rozbudowanej fikcyjnej historii miłości opartej o autentyczne fakty.
Mamy tutaj bowiem rozbudowaną wielopłaszczyznową i wielowątkową opowieść prowadzoną w dwóch wymiarach czasowych. Jeden usytuowany w końcowym okresie życia Rembrandta, w latach sześćdziesiątych XVII wieku, w Amsterdamie, w którym narrację prowadzi miejscowy lekarz Ephraim Paradies, najprawdopodobniej bohater obrazu, a drugi w czasach współczesnych w Paryżu, opowiedziany przez pisarza włoskiego Leo Gualtieri. Co łączy oba tak dalece oddalone od siebie czasowo wymiary? Postać dwu pań pochodzących z rodu portugalskich Żydów o nazwisku Lopes da Costa. Pierwsza – Abigail – tytułowa bohaterka płótna Rembrandta zakochana po uszy w swoim lekarzu, wspomnianym Ephraimie, druga – Rebecca - jej praprawnuczka zakochana we włoskim pisarzu. Obie te kobiety wymykały się ramom swoich czasów. Ponadprzeciętnie inteligentne, twórcze, samodzielne w działaniu, chociaż po okiem ojców, owładnięte gorącym uczuciem i zmagające się z chorobami, które niszczyły ich życie.
Obraz Rembrandta fascynuje Rebeccę, która studiując historię sztuki, z pasją poszukuje informacji o swej antenatce Abigail i podobnie jak praprababka zakochuje się bez pamięci. Ta miłość przeradza się u obu kobiet niemal w obsesję i powoduje negatywne skutki doprowadzając je do chorób psychicznych i prób samobójczych. Rembrandt przynajmniej uwiecznił Abigail i Ephraima pokazując światu tę namiętność, ale Rebecci i Leo nie namalował nikt.
Uczucie, nawet z założenia wieczne, nigdy takie nie będzie. Przeminie szybko jak ludzkie życie. Cóż może je ocalić dla świata? Uwiecznienie na obrazie znanego malarza. “Co, oprócz sztuki, ma szansę przetrwać?” pyta autor w finale swej powieści. I odpowiada: “Nic. Cała reszta to popiół, mrok”. Tytułowy obraz mistrza Rembrandta ma zatem uwypuklić ponadczasowość i niezniszczalność sztuki, a jednocześnie uwydatnić kruchość ludzkiego życia w każdym jego aspekcie. Mamy więc tutaj prawdziwą pochwałę genialnego malarstwa, które zapewnia nieśmiertelność twórcy i jego modelom, pozującym do obrazu.
Jeśli lubicie pięknie opisane, chociaż trudne i przykre dla zakochanych, historie miłosne; jeśli interesują Was dzieje siedemnastowiecznego malarstwa i pasjonuje pędzel Rembrandta ta powieść jest dla Was. Autor wnikliwie przedstawia realia społeczne i obyczajowe dawnego Amsterdamu, z wielką dbałością o wszelkie detale. Znajdziecie tu wiele ciekawostek z życia tego genialnego artysty, nabędziecie wiadomości z dziejów dawnej medycyny z wszystkimi jej absurdami i niedorzecznościami, a nawet dowiecie się o życiu religijnym amsterdamskiej wspólnoty żydowskiej. Powieść nie ma szybkiej akcji, płynie dosyć leniwie, ale jest pisana z szacunkiem dla czytelnika, chociaż miejscami nazbyt górnolotnie. Dla mnie, zakochanej w przeszłości, absolutny hit. Może i dla Was się nim okaże? Polecam.