cytaty z książek autora "Lucius Shepard"
Co za różnica, kto pociąga za sznurki? Prędzej czy później trzeba przestać myśleć i zacząć być; przestać zamartwiać się złożonością i zmiennością życia i zacząć żyć. Nic nie jest pewne, nie ma ścieżki całkowicie bezpiecznej ani moralnie idealnej. Człowiek robi, co może, dla siebie i swoich bliskich i ma nadzieję, że taki zakres trosk i obowiązków zapewni zdrowie jego duszy. A jeśli nie... Cóż, nie było sensu zawracać sobie głowy taką perspektywą. Po co zadręczać się wyrzutami sumienia w świecie, w którym nikt nie jest niewinny?
Kurczę, niedługo dziewięćdziesiąt dziewięć procent mieszkańców globu zostanie marginalizowanych, padnie ofiarą szeroko rozpisanej tajnej historii, procesu skurczowo-rozkurczowego zachodzącego w zamieszkiwanej przez nich gigantycznej komórce, jakby przechodzili z wieków średnich do odrodzenia, z jin do jang i z powrotem, z rozlewającą się coraz szerzej cywilizacją nieodwołalnie zacierającą wszelkie ślady indywidualności, tajemnicy, możliwość istnienia magii i cudów, aż w końcu wraz z postępującą centralizacją władzy cywilizacja popadnie w paranoję i schowa pazury, przestanie węszyć, usunie się w cień, pozostawiając po sobie tylko dorozumianą groźbę, a wtedy wrócą mroczne siły jin i zmarginalizowane miliardy, pozostawione samym sobie na cywilizacyjnych obrzeżach, nauczą się funkcjonować bez kulturalnego rdzenia, stworzą nową magię, rozpalą miriady anarchistycznych ogni, które zagrożą cytadelom władzy i doprowadzą do przebudzenia światłodajnego jang.
Każdy lot jest jak ten pierwszy, który nastąpił w chwili stworzenia. Jest ciemno, czujesz się
senny, prawie jakbyś nie istniał, a potem budzi cię jakaś potrzeba. Przymus. Wstajesz, twoje skrzydła
chrzęszczą, łoskoczą jak grzmot. A potem otacza cię światło i wiatr. Wiatr jest wszystkim. Twoja siła,
powiew wiatru, łopot skrzydeł, światło... Wszystko staje się jedną potęgą. Jednym głosem.
(...) troje poranionych ludzi pozbawionych łączących ich więzów, które chroniłyby ich przed uciskiem nieba i rozczarowaniami świata.
- Żegnaj! - zawołał Mauldry. - I nie smuć się! Nie zostawiasz za sobą niczego ważnego; to, co najlepsze, zabierasz ze sobą. Idź żwawo i myśl o tym, co powiesz ludziom. Będą zdumieni twoimi dokonaniami. Oszołomieni! Opowiedz im o Griaule’u, opowiedz, jaki jest. Powiedz o wszystkim, co widziałaś i czego się nauczyłaś! Opowiedz im o swojej wielkiej przygodzie!
ikt, nawet oni, nie wiedział wtedy, że właśnie przeżywamy z wyprzedzeniem swoje szczęśliwe zakończenie...”.
Podobnie czuje się człowiek oglądający reklamy którejś z organizacji dobroczynnych działających na rzecz dzieci z Trzeciego Świata: jeśli trafi na moment, w którym będzie już po dwóch, trzech drinkach, uroni łzę i nawet przyjdzie mu do głowy, że mógłby coś z tym zrobić - ale tylko do chwili, kiedy reklamy się skończą i zacznie się druga połowa piątkowego meczu.
Dopiero kiedy pogodzisz się z ograniczeniem, możesz się z niego wyzwolić.