Księga strachu Jacek Piekara 6,0
ocenił(a) na 86 lata temu Miałem ostatnio sporą przerwę z antologiami. Jeszcze dłużej nie czytałem żadnego opowiadania grozy. Tym chętniej sięgnąłem więc po ,,Księgę strachu”, na którą natknąłem się w sumie przypadkiem. I chociaż nie jest to dzieło wybitne, to spędzony z nią czas wspominam dosyć przyjemnie. Największą jej zaletą jest bardzo wyrównany poziom, co w takich zbiorach jest rzadkością. Żadne (no, prawie żadne) z zawartych tu opowiadań nie jest słabe, a kilka z nich to prawdziwe perełki. Autorzy dosyć rzadko straszyli mnie potworami (całkiem słusznie – w są tak powszechne w grach i książkach, że ciężko byłoby nimi już kogoś choćby zaniepokoić),zamiast tego starając się pokazać do czego zdolny jest człowiek gdy tylko odpowiednio mu się namiesza w głowie… Jeszcze oryginalniejsze podejście miał autor opowiadania ,,Ciasteczko dla Lorelei”, ale nic nie mogę więcej zdradzić, bo naprawdę warto się nim zainteresować. Z kolei tekst ,,Mój przyjaciel Kaligula” to bardzo zgrabne przedstawienie bezgranicznego bestialstwa; najbardziej jednak przypadła mi do gustu historia M. Guzka ,,Adwent”, która jest tak dopracowana, że mogła by być rozprawą naukową na temat sekt i ślepego fanatyzmu. Przeczytałem je z zapartych tchem, i chociaż horrory/thrillery niezbyt przemawiają do mnie przez karty powieści, to po tej lekturze byłem… zaniepokojony. ,,Księga strachu” to jedna z najlepszych pozycji tego gatunku i pewnością sięgnę po jej kontynuację.